Life Of The Party

221 23 1
                                    

Support grał pół godziny, po nich nastąpiła przerwa. Następnym punktem wydarzenia był występ Shawna Mendesa. Odblokowałam telefon i napisałam do Shawna.

JustNessa: Shawn

JustNessa: Spotkajmy się po koncercie

Full_time_wizard: To nie jest dobry pomysł

JustNessa: Proszę cię

Full_time_wizard: Daj mi pomyśleć

JustNessa: Shawn...

Full_time_wizard: Venessa...

Full_time_wizard: Nie dam rady

JustNessa: Dasz

Full_time_wizard: Nie

JustNessa: wiesz co?

JustNessa: dobrze

Full_time_wizard: Nie bądź zła

Full_time_wizard: Spotkamy się następnym razem

Full_time_wizard: Obiecuję, a ja obietnic dotrzymuje

JustNessa: Zgadzam się

JustNessa: Ale drugiego takiego razu nie będzie

Full_time_wizard: Obiecuję

Full_time_wizard: Muszę kończyć

Full_time_wizard: Udanego koncertu x

JustNessa: x

- Piszesz z Shawnem? - zapytała Izzy, a kilka dziewczyn wokół na mnie spojrzało pytająco.

- Tak. - westchnęłam i zablokowałam telefon.

- Co? Jak to? - zapytała jedna z dziewczyn, spojrzałam na nią jak na idiotkę, czy istnieje tylko jeden Shawn na tej planecie?

- Z innym Shawnem. - odpowiedziałam jej cierpliwie.

- Co u niego? - znowu zapytała blondynka.

- Jest tutaj. - uśmiechnęłam się sztucznie.

- Jak to? Dlaczego się nie spotkacie?-zapytała, wzruszyłam ramionami.

- Stchórzył. - odpowiedziałam, a na całej sali zapadła ciemność.

Po całej sali, w jednej sekundzie rozległy się piski i krzyki fanów piosenkarza, Izzy oczywiście od nich nie odstawała i piszczała z całych sił, na co tylko się śmiałam, sama nie miałam zamiaru tego robić no chyba, że po dobrze zaśpiewanej piosence. Miejsce, gdzie stał mikrofon zostało podświetlone przez wielki reflektor na suficie, wszystko inne pozostawało w ciemności.

- Jesteście gotowi?! - usłyszeliśmy pytanie a po całej sali rozległ się krzyk. - Wiem, że potraficie głośniej! Jesteście gotowi?! - ponownie usłyszałam krzyk, tylko tym razem naprawdę głośny. - Przed wami Shawn Mendes!

Na scenie pojawił się chłopak, którego miałam okazję przytulać jakiś czas temu, od razu podszedł do mikrofonu, oczywiście z pięknym uśmiechem. Spojrzałam na przyjaciółkę, która była zachwycona i wpatrywała się w niego jak w obrazek.

- Jak się bawicie? - zapytał, a po usłyszeniu krzyków zachichotał i to było naprawdę urocze. - Dziękuję, że poświęcacie dla mnie swój czas, dzięki wam mogę robić to co kocham. Bez was nie byłbym tym, kim jestem. Jesteście ogromną częścią mojego życia. - powiedział i zrobił krótką przerwę, żeby rozglądnąć się po tłumie. Było widać, że to co mówi, to tylko prawda i nie udaje. Uśmiechałam się cały czas, bo nie mogłam przestać, to było naprawdę cudowne doświadczenie, mimo że nie byłam jego zagorzałą fanką, którą nawiasem mówiąc chyba się stanę, to mogłam poczuć tą wyjątkową atmosferę między nim a wszystkimi fanami. - Nie przedłużam już, spokojnie. - uśmiechnął się a fanki zaczęły krzyczeć, żeby przedłużał, zachichotałam razem z Izzy. - Zacznijmy od piosenki, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło. Chciałbym dedykować ją pewnej osobie, która znajduję się w tym budynku, może domyśli się, że to o nią chodzi. Bo wiecie, nie zawsze ktoś chce wychodzić z cienia i ujawniać się, ktoś może się bać i to może nie być dobry pomysł. - dał nacisk na to zdanie i popatrzył prosto na mnie. Nie to niemożliwe. Chyba sobie ze mnie kpicie. - Life of the party kochani. - uśmiechnął się i zaczął grać na gitarze pierwsze akordy.

_________________

I co wy na to? 
~Pikachu

I need you, Don't leave me || s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz