8.

335 27 9
                                    

-Nie zgadzam się!- krzyknął Halt.

-O co Ci znowu chodzi?- zapytała Cassandra- Dlaczego nie możemy pojechać tam wszyscy, albo wysłać jakiegoś wojska? W końcu Will to tak jakby zakładnik.

Mężczyzna przejechał rękami po twarzy. Czy ta dziewczyna jest serio aż tak nie kumata?

-Nic nie rozumiesz prawda?

Cassandra pokręciła głową.

-To chyba logiczne, że nie tylko jemu ale i nam może coś zagrażać.

Parę osób pokiwało głowami, u innych twarze wyrażały zaskoczenie.

-Musimy wybrać jedną osobę, która mu po-...-zaczął Gilan, jednak nie dokończył.

-Ja się zgłaszam- powiedział od razu Halt- nie przyjmuję żadnych sprzeciwów.

-Ale Ha-...

Mężczyzna trzasnął ręką w stół.

-Chcecie mi powiedzieć, że jestem za stary aby brać udział w tej misji?

Wszystkie pary oczu w tym momencie interesowały tylko własne stopy.

-Wiesz Halt- zaczęła w końcu Allys- nie jesteś już pierwszej młodości. Masz w końcu 46 lat.

-Nie musisz mi przypominać- warknął- Will to mój uczeń.

-Były uczeń- wtrącił Crowley, ale od razu zamknął się kiedy mężczyzna rzucił mu groźne spojrzenie. W końcu z wkurzonym i zdeterminowanym Haltem nie warto zadzierać.

-I co z tego, że były? Traktuje go jak syna. Uhh... nie wiem jak Wam to wytłumaczyć. Łączy nas taka specjalna więź- tu poruszył rękoma, próbując zobrazować, co miał na myśli.

-Spokojnie Halt- powiedziała Lady Pauline kładąc mu rękę na ramieniu- myślę, że wszyscy zgadzamy się żebyś tam pojechał. Ale wiedz, że jest to dla nas trudne. W końcu obydwaj możecie zginąć.

Słowa kobiety kojąco podziałały na mężczyznę. Od razu się uspokoił i spojrzał na nią z miłością.

-Dobra teraz tylko trzeba coś zrobić, aby Halcio magicznie zniknął z tego świata- powiedział Gilan z uśmiechem na ustach.

Na swoje zdrobnione imię Halt podniósł głowę i spojrzał w górę na blondyna. Czasami denerwował go fakt, że chłopak był wyższy od niego, mimo iż wiedział, że wzrost nie ma aż tak wielkiego znaczenia w walce. Ten to zawsze żartuje. Ah Gil... Przecież widać, że się denerwujesz... zresztą tak jak wszyscy- pomyślał.

-No dobra bierzmy się do roboty.

*****

Lecieli helikopterem ponad różnymi krajobrazami. Niektóre wyglądały jak namalowane. W inne nawet szaleniec nie chciał się zapuszczać. Mężczyźni podali Willowi dość spory plecak. Miał to być jego cały ekwipunek podczas misji. Dodatkowo dali mu ubranie we wzór moro. Było prawie takie same jak te, które miał w wojsku tylko w jaśniejszych odcieniach, aby łatwiej mógł się wtopić w otoczenie pustyni. Nie  wiedział za wiele o tym kraju. Zwykle to Halt opowiadał mu o warunkach panujących tam gdzie zmierzali. Przeklął się w myśli, że nie uważał na lekcjach geografii w domu dziecka. Powiedzieli, że broń dostanie dopiero gdy wylądują, a teraz ma się przebrać. Uwierzcie, że zmienianie ubrań podczas lotu nie jest łatwe, nawet z taką równowagą jaką miał Will. Zdarzyło się kilka razy, że chłopak boleśnie upadł na tylną część ciała. Dostał nawet obiadokolacje. Zegarek na jego ręce wskazywał 18:30. Ciekawe co teraz robią inni. Czy zauważyli już notkę na lodówce? Co jeśli pomyślą sobie, że postradał zmysły i w ogóle? Co jeżeli wyślą za nim wojsko? Co jeżeli Tyler dowie się o tym liściku i wszystkich zabije? Mimo lat szkoleń teraz, wspaniały i niezwyciężony Will Treaty nie umie zapanować nad emocjami. Zaśmiał się w duszy chłopak z własnej słabości. Ten, który dokonał nie jednego. Unieszkodliwił bombę pod parlamentem kiedy odwiedzał ich prezydent innego kraju, poprowadził udaną akcją i uwolnił 58 zakładników. Ten Will Treaty boi się teraz tak prostej misji, jaką jest zabicie jednego człowieka. Chłopak spojrzał jeszcze raz na zdjęcie, które trzymał w kieszeni. A może miał powody aby się bać? W końcu on sam jest teraz ofiarą szantażu. I chyba to go tak bardzo przerażało.

**********

✔ Misja Afganistan- ZwiadowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz