Wszyscy zebrali się ubrani w czarne stroje. Na twarzach malował się smutek. Parę osób płakało. Czterej mężczyźni ubrani w czarne garnitury właśnie opuszczali prostą, bez zbędnych ozdób trumnę. Na tabliczce widniał napis: Halt O'Carrick- najlepszy brat, przyjaciel, bliski. Za trumną, do grobu poleciało parę pojedyńczych kwiatów. Tylko jednej osoby brakowało na pogrzebie. Willa Treaty'ego. Nie którzy wręcz nie panując nad sobą przeklinali go. Za to, że nie zjawił się na pogrzebie tak bliskiej jego sercu osoby, że stchurzył. Horace wciąż jeszcze o kulach wydał rozkaz wojskowym do oddania strzału w niebo. Odszedł wielki bohater. Tylko grupka najbliższych przyjaciół wiedziała, że pogrzeb jest udawany, a jedyne co jest w trumnie to 68 kilogramów piasku. Halt siedział w bazie. Jego zarost został zgolony, a włosy równo obcięte i pofarbowane na ciemny blond. Na oczach miał jasno niebieskie soczewki. Masa makijażu spoczeła na jego twarzy. Wyglądał teraz zupełnie inaczej. Horace postarał się o nowy dowód osobisty dla mężczyzny. Od dzisiaj nazywał się Mark Brighty i był dowódcą wojskowym. Dostał pistolet, karabin no i oczywiście dwa noże: saksą i nóż do rzucania. Dodatkowo plecak, zapasowy mundur i kilka chust na wypadek burzy piaskowej. Manierka została napełniona dużą ilością wody. Gilan upchnął mu jeszcze komórkę, dodatkową paczkę zapałek i zdjęcie pamiątkowe.
Mężczyzna wraz z całym wyposażeniem udał się na wojskowe lotnisko. Samolot, którym leciał kończył trasę w miejscowości Herat. Dalej trzeba było poruszać się pieszo, lub autem, którego Halt niestety nie posiadał. Kiedy już tam dotrze będzie musiał udać się na piechotę do Kabulu- stolicy Afganistanu. Horace i Crowley obliczyli prawdopodobieństwo, że właśnie tam będzie znajdował się Will. Droga wynosi jakieś 820 km, czyli zajmie mu to cały tydzień szybkim marszem.
Oparł głowę o fotel i rozluźnił się. Dopiero teraz poczuł jaki cały czas był spięty. Szukając manierki w plecaku natknął rękoma na jakieś kabelki. Wyjął je i zauważył, że to zielona MP'czwórka. Prezent od Willa. Był na niej tylko jeden utwór, który miał zawsze mu o nim przypominać. Założył słuchawki i napił się wody. Wcisnął przycisk i już po chwili leciała cicha i spokojna muzyka.
*****
Helikopter leciał ponad pustynnym terenem. Niedługo mieli lądować w miejscowości o nazwie Shindand. Will spojrzał przez okno. Niedaleko od nich znajdowały się jakieś pojazdy i obozowisko. Nie wyglądało na przyjaźnie nastawione. Chwycił rolnetkę przy jego siedzeniu. Zaschło mu w ustach. Ludzie z obozu kierowali w ich stronę potężną wyrzutnie rakiet. Klepnął w ramię pilota. Ten zignorował jego ostrzeżenie. Will krzyknął do mężczyzny siedzącego naprzeciw niego.
-Ej ty! Czy wy nie rozumiecie, że kierują na nas jakąś cholerną wyrzutnie rakietową?!
Tamten tylko się uśmiechnął. Will spojrzał jeszcze raz za okno, ale było za późno na ewakuację. Rakieta leciała prosto w ich kierunku. Nikt nie przeżyje. Nie ma najmniejszej szansy. Skulił się w fotelu i czekał na wybuch.
Rozległo się głośne *bum*. Wrak helikoptera zaczął spadać. Jego części płonęły. Wróg zniszczył swój cel idealnie. Przynajmniej tak myślał.
Nikt nie przeżył z załogi po za jednym. Po za Willem, który ostatkiem sił wyczołgał się z płonącego wraku. Zauważył niedaleko zagłębienie w ziemi otoczone kamieniami. Podpełz do niego z osmolonym plecakiem, który udało mu się uratować i przyległ do niego. Poczuł wibracje przy swoim udzie. Wyciągnął z kieszeni telefon.
✉Tyler: No powiem Ci stary, wejście smoka normalnie :D
✉Tyler: Ten obóz co widziałeś z okna to twój cel. Tam znajduje się człowiek, którego masz zlikwidować. Jak widziałeś jest nieźle obstawiony.
✉Tyler: Życzę powodzenia przy wykonywaniu misji. Przyda Ci się.
✉Tyler: Jeśli Ci to pomoże to przyjmij do wiadomości, że Twój ziomeczek Halcik nie żyje ;). Nie wiń siebie, bo to nie twoja wina. Chyba zmarł w wypadku czy coś takiego. No to moje kondolencje i te sprawy. Ciao!
Halt nie żyje... Po policzkach Willa spłyneły łzy. Najważniejsza dla niego osoba umarła. Szloch zagłuszał pustynną ciszę. Will stracił wszystkie siły i zasnął.
Wesołego jajka i obfitego zająca :>
CZYTASZ
✔ Misja Afganistan- Zwiadowcy
RandomOd pewnego czasu Will dostaje tajemnicze sms'y od pewnej osoby, która grozi jego bliskim. W zamian za ich życie chłopak musi udać się na niebezpieczną misję i "usunąć" człowieka szkodzącego jego szantażyście. Nie przywłaszczam sobie, ani obrazków po...