-Co-co się dzieje? Gdzie ja jestem? -pytała samą siebie. Zaczęła się rozglądać. Wokół było pełno starych, zniszczonych budynków, a ona sama znajdowała się po środku łąki. To tak jak by zamiast drzew były domy.
-Dziwne -powyślała nie rozumiejąc co się dzieje.- Witaj.
-Kto to powiedział?! -krzyknęła nie widząc nikogo. Zaczeła iść w kierunku jednego budynku.
-Nie idź tam.
Ten sam głos znowu zabrzmiał w jej głowie. Ona jednak postanowiła go zignorować. To był jej błąd.
Od razu po wyjściu z łąki upadła na ziemię trzymając się za głowę. Nie mogła się ruszyć. Zaczeła słyszeć dziwne dźwięki takie jak strzały, krzyki oraz szepty.
Czuła się bezsilna. Nie ważne jak mocno dociskała ręce do uszu, chałas nie chciał ustąpić. Wręcz przeciwnie. Z każdą sekundą stawał się coraz głośniejszy.
Zacisnęła mocno powieki mając wrażenie, że zaraz ponownie zemdleje. Czekała już tylko na spotkanie z ziemią.
Lecz tak się nie stało. Powoli otworzyła oczy. Znowu stała na środku łąki.
-Co do--Uważał bym na słownictwo, jeśli nie chcesz znowu tam się znaleźć.
Ponownie usłyszała głos.
-Kim jesteś? -powiedziała cicho zupełnie zdezorientowana.-Mam wiele imion, ale Ty możesz mówić mi przyjacielu.
-Skąd mam wiedzieć, że nim jesteś? -spytała podejrzliwie. Głos jednak nic nie odpowiedział.
-Gdzie jestem?-W swojej głowie rzecz jasna.
-Co? Przecież zemdlałam. Nie powinnam przestać myśleć? -zmęczona bólem głowy usiadła na miękkiej trawie.
-Nie do końca. Uważasz, że każdy w śpiączce nie odbiera bodźców? Uważasz, że nic nie słyszy? Nie czuje?
-W takim razie dlaczego nie słyszę Fury'iego wrzeszczącego na pielęgniarki? -zapytała cicho i lekko się uśmiechnęła.
-Widzisz, z tobą jest inaczej. Twoje ciało przechodzi swojego typu "proces obronny". Ciało nie wytrzymało, ale umysł zawsze działa lepiej.
Powiedział z dumą wyczuwalną w głosie. Grace nic nie opowiedziała tylko zrobija minę typu: "co tu się u licha dzieje".
Milczała przez dłuższy moment. Jednak gdy zobaczyła chmury zbierające się nad budynkami, zapytała:
-Co to jest? Te budynki. Tam gdzie słyszałam dźwięki.-To moja droga, jest nicość.
Odpowiedział spokojnie, czym zaczął przypominać jej Dannego.
-Aaaaa... Zaraz! Czy nicość czasem nie powinna być pustką?-A widzisz tam kogoś?
-No... Nie. -przyznała.
-Choć zawsze myślałam, że będzie to wyglądać trochę inaczej.-Jak?
-Wiesz, typu wszędzie czerń, nieskończone spadanie, wieczna udreka, i tak dalej. -ku jej zdziwieniu głos zaśmiał się radośnie, a ona czuła, że z każdym jego słowem staje się coraz głupsza.
-Proszę, możesz to sobie wyobrazić?
-Mogę spróbować. -westchnęła, po czym pomyślała o tym.
-I nic?-Właśnie. Wiele twierdzi, iż ludzki umysł nie ma granic, jednak mylą się. Jak można coś widzieć skoro tego nie ma, ani nie można tego wytłumaczyć, ani zlokalizować, ani stworzyć, ani poznać, ani zachować, ani-
-Tak, tak. Rozumiem. -przerwała mu mając wrażenie, że szybko nie przestał by o tym gadać.
-Choć! Gdybyś mocno się postarała dała byś radę wyobrazić sobie pomieszczenie, które by dawało złudzenie nicości. Spróbuj, to nie takie trudne. Mamy czas.
Nie do końca zrozumiała ostatnie słowa, ale nie przejmowała się tym.
Znów zamknęła oczy i pomyślała o czarnym pomieszczeniu w którym ciągle by spadała.
Otworzyła oczy i...-Nic. -powiedziała lekko rozczarowana.
-Hmmmm...
Usłyszała.
-Przepraszam, chyba nie jestem w tym dobra.-To nie Twoja wina... Nie...
Nie Twoja, a-Przerwał sprawiając, że Grace z ciekawością czekała na pełną odpowiedź.
-Powiedz mi proszę, czy coś Cię przypadkiem nie rozprasza?
Spytał podejrzanie, a dziewczyna momentalnie zalała się czerwienią.
-J-jesteś umysłem! Powinieneś to wiedzieć! -krzyknęła sfrustrowana.
Ten zaśmiał się szczęśliwy.-Tak! Wiem to. Byłem ciekaw czy sama się do tego przyznasz.
-Osz, Ty! -zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
-Zaraz Cię dorwę. -wyszeptała, po czym któryś już to raz zamknęła oczy.
Chwilę później tuż przed dziewczyną pojawiła się biała postać. Ona uśmiechnęła się zwycięsko. Była z siebie bardzo dumna.-Co ty zrobiłaś?!
Zapytał z przerażeniem widząc wzrok dziewczyny. Ona nic nie odpowiedział, tylko zaczęła go gonić po całej łące.
Gdy się w końcu uspokoili Grace zapytała:
-W sumie to... Jak mam się stąd wydostać. Nie to, że nie jest tutaj fajnie! -szybko dodała.
-Lecz sam wiesz najlepiej, że czekają na mnie przyjaciele. -uśmiechnęła się smutno.-I czeka on.
-I czeka on. -Powiedziała z czułością.
"Głos" tylko złapał ją za ramię, a dziewczyna natychmiast zemdlała.
CZYTASZ
| NOVA |
FanfictionMłoda dziewczyna o imieniu Grace przeprowadza się do Nowego Jorku. Tam, za sprawą Fury'ego dołącza do drużyny superbohaterów. Poznaje nowych ludzi, próbuje oswoić się z nowym otoczeniem i przeżyć burze hormonów. Łatwo wpada w tarapaty oraz... z resz...