10. Pomyłka

194 20 8
                                    

Krótkie info:
Rozdział zawiera trochę 'wzruszających' scen. Rzadko takie piszę, więc wybaczcie za jakiejkolwiek niezrozumienia.

-Jesteście nieodpowiedzialnymi, głupimi... - takie właśnie słowa mogliśmy usłyszeć przez najbliższe 40 minut po powrocie na helicarrier. Oczywiście autorem był Fury. Uspokoił się dopiero gdy cała drużyna zapewniła, że nic się nie stało. Ugh! Nienawidze czasem tego człowieka.

-Jeszcze tylko tydzień. Jeszcze tylko tydzień. -powtarzałam w drodze do pokoju.
-A później tylko spokój i odpoczynek. -dodał Danny. ,,Do czego jeszcze tydzień" zapytajcie? Do wolnego.
Wow! Mamy takie coś jak wolne! Są jednak pewne zasady:
-Nie możemy opuszczać miasta
-w nagłym wypadku mamy być gotowi do walki
-musimy uczęszczać do szkoły
-nie możemy się ,,spoufalać"
Zgadnijcie na kogo w tedy patrzył Fury gdy to mówił.
Fajne wakacje, nie? Taaa... po prostu nie mamy treningów.

-Grace, masz już jakieś plany? -spytała Tygrysica.
-Nope. -odpowiedziałam posyłając jej wielki uśmiech.
-Babski wieczór?
-Babski wieczór. -tuż po naszej krótkiej rozmowie usłyszeliśmy alarm.
-Co tym razem? -westchnął Peter. Ostatnio nie wygląda najlepiej. Ma wory pod oczami, a w szkole prawie z nami nie rozmawia. Wymiguje się też od obowiązków lidera. Wiecie, pilnowanie czy trenujemy i tak dalej.

Gdy stawiliśmy się na mostku Fury podszedł do nas i dał jakieś foldery.
-Macie go znaleźć i przeprowadzić. -i to tyle. Więcej się nie odezwał, po prostu odszedł.
-Tego się nie spodziewałem. Żadnych upomnień, wskazówek, zakazów? -zdziwił się Luke. Zresztą nie tylko on. Wszyscy staliśmy jak takie kołki, dopóki Danny się nie odezwał.
-Ruszajmy.

-Dobra... ustaw nawigacje na wyspę Devon. -powiedziałam czytając lokalizację z folderu.
-Okej, już. W sumie, kogo mamy złapać? -zapytała Ava.
-Jakiegoś Jack'a. Brak zdjęć, brak życiorysu. Ugh, Fury sobie z nasz żarty stroi? -ostatnie zdanie mruknęłam pod nosem.

Przez całą drogę starałam się dowiedzieć coś o tym całym Jack'u. Na próżno. Nie ważne czy to zwykły internet czy baza danych S.H.I.E.L.D.'a, nigdzie nic nie było. Nawet głupiego zdjęcia!
-W co my się znowu wpakowaliśmy. Powiedziałam do siebie pocierając skronie palcami.

-To... tu? -spytał Power-man. No, w końcu jesteśmy na bezludziu.
-Grace, co to za miejsce? -spytał Danny, który wcześniej zauważył co robiłam.
-Kanada, wyspa Devon. Powierzchnia liczy około 55 kilometrów kwadratowych. Niezamieszkana. -wytłumaczyłam.
-To wiele tłumaczy. -powiedział Luke.
-Na co czekamy? Im szybciej znajdziemy pana ktosia, tym szybciej stąd odlecimy. -wszyscy przytakneli na słowa Spider-man'a.

-Tu nic nie ma. -stwierdziłam po prawie godzinnej przechadzce.
-Mi to mówisz? Obleciałem całą wyspę z 5 razy. -powiedział Sam lądując koło mnie. Uśmiechnęłam się do niego próbując poprawić humor. Starał się być powarzany, lecz po chwili odwzajemnił gest.
-Kurcze! Zaraziłaś mnie. -mówił z rozbawieniem. Ja nic nie odpowiadając zaczęłam biec przed siebie. Nova wkrótce do mnie dołączył.

-Macie coś? -zapytała z nadzieją Tygrysica.
-Nic. -odpowiedzieliśmy chórem. Dziewczyna tylko westchnęła i usiadła w fotelu. Byliśmy w drodze powrotnej do helicarrier'a. Było już ciemno na dworze, a my nie mieliśmy żadnego pomysłu co powiedzieć Fury'emu.
Gdy siadałam, Sam zrobił to samo, przez co wylądowałam na jego kolanach. Chłopak tylko uśmiechnął się głupio.
'Zrobił to specjalnie, menda jedna.' -pomyślałam i oparłam się o niego pozwalając moim kością wbić się w ciało wcześniej szczęśliwego Sam'a.
-Ałć! -krzyknął zaskoczony, lekko mnie odpychając.
-Na Iron-man'a, jakie ty masz wystające kości. -powiedział zdziwiony.
-Nie wyglądam, prawda? -zrobiłam niewinną minę dostrzegając kontem oka rozbawione twarze reszty zespołu. No... może oprócz Tygrysicy. Wstałam i podeszłam do niej. Wymieniłam znaczące spojrzenia, po czym obie wyszliśmy z pomieszczenia. Byliśmy w łazience. O ironio.
-Co jest? -zapytałam. Ona spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
-Zazdroszczętobie. -szepnęł niewyraźnie.
-Hę? -nic z tego nie zrozumiałam.
-Zazdroszczę Tobie, okej? -powiedziała już normalnym głosem. Widząc, że nadal nie wiem o co jej chodzi, kontynuowała.
-Jesteś z osobą, którą lubisz i... ona lubi Ciebie. Jesteś szczera. Nie kryjesz swoich uczuć a-a mi to przychodzi... Ugh. Dlaczego ja nie mogę zrobić czegokolwiek w 'dobrą stronę'? -zapytała.
-Ej, Ava. -podniosłam jej podbródek by spojrzała na mnie.
-Wszystko robisz dobrze. Po prostu ja i Sam to zupełnie coś innego. Uwierz mi, jeśli będziesz sobą uda Ci się. Tylko w to uwierz! -chwyciłam ją za ramiona i lekko potrząsnęłam.
-Jesteś wspaniała, a jeśli Danny tego nie widzi... To tylko jego strata, wiesz? -posłałam jej pokrzepiający uśmiech.
-Wiem. -odparła.
-Dobra! Dosyć czułych słówek. Zaraz będziemy w bazie, a tam czeka nas rozmowa z czymś gorszym niż nasze sercowe problemy. -stwierdziłam znów wchodząc do pokoju w którym znajdowali się chłopcy. Przy okazji dostrzegłam troskliwe spojrzenie Żelaznej pięści skierowane w stronę Tygrysicy. Czyżby pan cichy też dążył ją uczuciem?

-Jak to go nie macie?! -zaczyna się.
-Wydałem wam jasne polecenie, a wy... -wow, jak się jeszcze bardziej zaczerwieni to będzie wyglądał jak największy pomidor jakiegokolwiek widziałam. Choć z drugiej strony może też wybuchnąć.
-Jutro tam wracacie. -oznajmił.
-Co?! Szefie, przecież tam niczego nie ma! -sprzeciwił się Luke.
-To kompletne bezludzie. -dodałam.
-Jak mars normalnie. -powiedział Sam.
-Co? Jak to... przecież... miało być... i miasto. -szeptał wyrywajac pająkowi folder. Gdy go otworzył, oczy powiększyły się, a żyłka na jego czole jeszcze bardziej zaczęła pulsować.

I to był właśnie ten moment, gdy Fury wiedział,
że spieprzył sprawę.

| NOVA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz