2.

852 105 7
                                    

Jechaliśmy jakiś czas przez drogę, którą z każdej strony otaczał las. Przyglądałam się wszystkiemu co mijaliśmy ze zmarszczonymi brwiami.

Ile musieli mnie tu wieźć?

- Kiedy dotrzemy do miasta masz trzymać się blisko mnie- powiedział, nagle przerywając ciszę, jaka panowała w samochodzie, odkąd do niego wsiedliśmy.
Spojrzałam na jego twarz i dostrzegłam, że mężczyzna jest całkowicie skupiony na drodze. Jego szczęka była napięta przez co kości policzkowe zostały bardziej uwydatnione. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem, która była rozpięta dzięki czemu mogłam dostrzec zarys jego mięśni zakrytych pod materiałem koszulki.

- Możesz się tak na mnie nie patrzeć?- zapytał nieodwracając wzroku od jezdni.

Na moich policzkach zawitały rumieńce. Spróbowałam je ukryć za ciemnymi kosmykami włosów. Zagryzłam policzek od środka czując ogromne zawstydzenie. W końcu nie codziennie skanuje się wzrokiem osobę, która wywiozła cię nie wiadomo gdzie.

- Czy nikt nie zgłosił na policję zaginięcia tych wszystkich dziewczyn? Skoro nie jestem jedyną osobą, którą porwaliście to kogoś na pewno musiało zainteresować zniknięcie tylu studentek-  wzrok bruneta na chwilę powędrował na moją twarz. Widziałam, jak kącik jego ust unosi się w małym uśmieszku, jednak szybko powrócił do poprzedniej powagi i skupienia na drodze.

- Może i interesuje, ale się boją. Ojciec Rusha pracuje w policji. Nie jestem jednym z tych grzecznych chłopców Viki- powiedział, a ja wypuściłam z ust zgromadzone powietrze.

- Zdążyłam się o tym przekonać- mruknęłam do siebie pod nosem, jednak jestem pewna, że i on to usłyszał.

- Uwierz mi na słowo, że miałaś okazję widzieć tylko moją miłą wersję- powiedział pewny siebie.

- Czym sobie na to zasłużyłam żebyś był dla mnie taki milusi?- zapytałam, a moje słowa ociekały sarkazmem.

- Miałem widok przez całą noc na twój jędrny tyłeczek- puścił do mnie oczko, a ja jestem pewna, że moje usta wykrzywiły się w literę ''o".

- Nie masz prawa mnie... ugh. Nienawidzę cię

- Niedługo zmienisz zdanie- zaśmiał się kompletnie ignorując moje nienawistne spojrzenie.

Zgiń.

Przepadnij.

Gadzie.

Po pewnym czasie zaczęłam dostrzegać, że las ustępuje miejsce budynkom i wszystkim rzeczom, które są charakterystyczne dla miejskiego otoczenia. Samochód, w którym się znajdowałam podjechał na parking przed jakimś marketem.

- Nie próbuj żadnych gierek typu " Zostałam porwana". Oszczędzisz nam obojgu nieprzyjemnych sytuacji- powiedział Morgan odwracając się w moją stronę.

- A więc, co mam robić? Jesteś dla mnie obcą osobą i na prawdę mam wiele ciekawszych zajęć od przebywania z tobą- mruknęłam spoglądając niepewnie w jego stronę.

- Jakby mnie to w ogóle interesowało- odpowiedział, wysiadając w tym samym czasie z samochodu.

Po chwili również to uczyniłam. Trzasnęłam drzwiami mocno, aby wkurzyć Morgana. Faceci mają bzika na punkcie swoich pojazdów. Mój ojciec zawsze denerwował się, gdy mama "niewłaściwie" zamknęła jego samochód.

- Zrób tak jeszcze raz, a pożałujesz- mężczyzna w ciągu kilku sekund przemieścił się tak, że nasze klatki piersiowe prawie się stykały.

- Co mi zrobisz?- zapytałam odważnie spoglądając w jego oczy.

- Nie chcesz wiedzieć- szepnął do mojego ucha przy okazji łapiąc w dłoń mój nadgarstek.

Zmieniłaś mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz