7.

781 97 15
                                        

- Siostrę?- spojrzałam na niego zaskoczona. Spojrzałam  na małą dziewczynkę, która wyciągała ochoczo rączki w stronę bruneta.

- Nashi!- pisnęła szczęśliwa, gdy mężczyzna wziął ją na ręce.

- Pani Maria, to znaczy twoja mama nie wspominała nigdy, że ma więcej dzieci- powiedziałam patrząc, jak  z uśmiechem przypatruje się siostrze.

Tego wieczoru doszłam do wniosku, że szczery uśmiech, jakim obdarowuje Lisę jest najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam.

- Nie bywam często w domu. W zasadzie jestem tu może raz na miesiąc?- powiedział i usiadł  z małą na kanapie.

- To ja może lepiej pójdę, skoro opiekujesz się siostrą?- zapytałam. W duchu liczyłam na to, że mężczyzna się zgodzi.

- Kiedy wrócą rodzice?- zapytał.

- Za dwa dni.

- Więc nie ma mowy. Przyjechałem tu do jutra. Poza tym nie mam zamiaru robić za niańkę- prychnął łaskocząc małą po brzuchu.

Dziecięcy pisk rozniósł się po domu, powodując uśmiech na mojej twarzy.

- Cóż, właśnie ją niańczysz- powiedziałam siadając w bezpiecznej odległości.

Zdawałam sobie doskonale sprawę z tego, że muszę być miła, inaczej Nash może sprawić, że szybko pozbędę się pracy.

Przez cały wieczór mężczyzna siedział z siostrą i ze  mną w salonie. Wspólnie oglądaliśmy bajki, które wybierała mała dziewczynka. Zadziwiające, jakie człowiek potrafi przybierać maski, gdy jest taka potrzeba. Oboje z Nashem wiedzieliśmy, że jest dupkiem, który nie liczy się ze zdaniem innych, a pomimo tego dla małej siostry stawał się rycerzem, który miał w jej oczach opinię świętego. W końcu przyszła pora, o której musiałam położyć ją spać. Z trudem zmusiliśmy ją do tego. Tak, Nash także mi w tym pomagał. Lisa nie miała zamiaru odczepić małych rączek z ubrań brata, więc zaniósł ją do różowego pokoiku.

- Viki? Opowiesz mi bajkę?- zapytała przytulona po kilku minutach do swojego pluszaka.

- Pewnie- uśmiechnęłam się do niej.

Gdy zostałyśmy same zaczęłam czytać jedną z bajek. Dziewczynce z trudem przychodził sen, więc spędziłam w niewygodnej pozycji, tuż przy jej łóżku trochę czasu.
Gdy opuściłam jej pokój postanowiłam udać się do kuchni. Gdy stałam przy kuchennym blacie sprawdzając wiadomości poczułam obce ręce na biodrach. Spięłam wszystkie swoje mięśnie i zablokowałam swoje urządzenie.

- Rozluźnij się- Nash szepnął do mojego ucha.

- Zabieraj ze mnie te łapy-  powiedziałam zaciskając powieki.

- Przecież wiem, że ci się to podoba- mruknął zaczynając całować c moją szyję.

- Przestań- starałam się odepchnąć mężczyznę, jednak z marnym rezultatem.

- Jesteś zbyt sztywna- powiedział odwracając mnie do siebie przodem. Chciałam mu odpowiedzieć jakimś chamskim tekstem, ale moje usta zostały zaatakowane miękkimi, ciepłymi wargami bruneta. Ułożyłam dłonie na jego ramionach chcąc przerwać jego gierki.
Niestety moje ciało okazało się zdradzieckie, a z moich ust wydobyło się jęknięcie. Zobaczyłam na twarzy Nasha zadowolony uśmieszek, a w głowie usłyszałam myśl o tym, że już niedługo będę tego żałować.

- Zdaje się, że ty jesteś zbyt sztywny- powiedziałam, gdy przycisnął się do mojego uda.

Dlaczego więc go nie posłuchałam?
Dlaczego zamiast przerwać te gierki mężczyzny, wplotłam palce w jego ciemne kosmyki włosów?

Zmieniłaś mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz