6.

848 95 16
                                    

Gdy znaleźliśmy się na zapełnionym studentkami korytarzu, które tak, jak ja wychodziły na zajęcia ogarnęła mnie fala strachu.
Co jeżeli zaczną się plotki na nasz temat?

Gdy dostrzegłam pierwsze spojrzenia skierowane w naszą stronę wiedziałam, że będę tematem  plotek.
Cholera, a miałam się nie wyróżniać.

- Może cię zanieść?- zakpił sobie ze mnie mężczyzna uśmiechając się przy tym podle.

- Miałeś się do mnie nie odzywać, poza tym doskonale sobie radzę- tłumaczyłam kulejąc przy każdym wykonywanym kroku. Może, gdybym chodziła regularnie na siłownię moja kondycja fizyczna byłaby o wiele lepsza i być może moje kolano nie byłoby dwa razy większe niż zazwyczaj.

W pewnym momecie, z któregoś z pokoi wybiegła roześmiana para, która najwyraźniej nas nie zauważyła. Niska blondynka pchnęła mnie swoim ramieniem przez co zrobiłam dwa kroki w tył. Nagle Josh wraz z moją przyjaciółką ucichli. Spojrzeli przerażeni najpierw na mężczyznę stojącego z tyłu mnie dopiero później zwrócili swoją uwagę na mnie.

- Viki, właśnie szliśmy do ciebie...- zaczęła tłumaczyć się dziewczyna nerwowo spoglądając na swojego chłopaka.

- Tak?  A myślałam, że chcecie  pobawić się w taranowanie ludzi- powiedziałam przewracając oczami.

- Viki to twój chłopak?- zapytał nagle John.

- Co? Nie! Nawet przez myśl by mi to nie przeszło. Nash bawi się w pory...- nie dane było mi dokończyć ponieważ brunet stojący za mną  przytknął mi dłoń do ust.

- Za dużo mówisz maleńka- szepnął do mojego ucha następnie przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.

- Viktoria nie musi się tobie spowiadać, więc trzymaj się swoich spraw- warknął, a chłopak mojej przyjaciółki uniósł wysoko brwi.

- Wow koleś spokojnie, tylko zapytałem- John nie krył swojego zdziwienia i czułam, że najchętniej poszedłby sobie od nas jak najszybciej, ale jego dziewczyna nie miała zamiaru tak szybko zostawiać nas samych.

Całe szczęście.

- Wiesz Viki mówiła mi, że nie byłeś dla niej zbyt miły ostatnio- zaczęła blondynka, a ja wiedziałam do czego dąży.

- Możliwe, nie muszę być miły- prychnął Nash, a ja zacisnęłam usta w cięką linię. Poczułam jego ręce na swoich biodrach co cholernie mi się nie spodobało. Chciałam, aby ta głupia wymiana zdań pomiędzy moją przyjaciółką i Morganem, jak najszybciej się zakończyła.

- Mel, czy masz to o co cię prosiłam?- zapytałam zanim, którekolwiek z moich znajomych mogłoby się odezwać.

- Tak.

- Świetnie, więc możemy iść na zajęcia- powiedziałam stzepując z ciała ręce bruneta.

Moja przyjaciółka pokiwała głową i złapała za dłoń swojego chłopaka. Gdy chciałam wraz z nimi udać się korytarzem mój nadgarstek  został otoczony dłonią Morgana.

- My jedziemy moim samochodem, sami- mężczyzna  wyraźnie zaznaczył ostatnie słowo.

- Nie, ja nigdzie się z tobą nie wybieram- pokręciłam przecząco głową bojąc się, że John i Mel  nie zechcą mi pomóc i zostawią mnie z nim.

- Jeżeli niechce iść z tobą to daj jej spokój,  Viki przyjechałem samochodem, możesz zabrać się z nami- zaproponował John, a potem stało się coś czego bym się nie spodziewała.

Morgan puścił moją rękę i podszedł w kilku krokach do zdziwionego chłopaka. Złapał go za koszulkę i przyparł do ściany z taką szybkością i siłą, że mogłby zrobić mu krzywdę. Cóż, pewnie o to mu właśnie chodziło.

Zmieniłaś mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz