4.

875 92 2
                                    

Przez cały dzień nie mogłam się skupić na tym co mówili wykładowcy. W głowie cały czas miałam widok tych przeraźliwie błękitnych tęczówek. Moje myśli  cały czas krążyły wokół bruneta, co było dla mnie niezwykle uciążliwie. Jak tak dalej pójdzie to nie zaliczę egzaminu, do którego przygotowuję się od tygodnia.

- Viktoria, moglibyśmy porozmawiać?- usłyszałam głos Josha i poczułam uścisk na ramieniu.
Odwróciłam się w stronę mężczyzny i posłałam mały uśmiech na przywitanie. Blondyn ubrany był w dresowe, czarne spodnie, które luźno zwisały na jego biodrach. Biała koszulka z jego inicjałami doskonale uwydatniała mięśnie jego klatki piersiowej. Jack należał do drużyny koszykarskiej, jednak nie tej, którą mieliśmy w szkole.

- Pewnie. Co tam u ciebie?- zapytałam.

- Ogólnie to wszystko w porządku, ale mam mały problem i jesteś jeyną dziewczyną, która może mi pomóc- powiedział, a na jego twarzy wymalowana była nadzieja.

- O co chodzi?- uniosłam odrobinę zdziwiona brew.

- W piątek mój kuzyn ma ślub. Nie mam osoby towarzyszącej- odpowiedział drapiąc się po karku.

- Dlaczego jestem jedyną osobą, która może ci pomóc? Jestem pewna, że połowa dziewczyn ze szkoły byłaby zachwycona, gdybyś to je poprosił- zaśmiałam się widząc jego minę.

- Te laski są nienormalne Viki! Gdybym zabrał jakąś z nich to nie dałyby mi spokoju później. Nie wiesz jak trudno przekonać dziewczyny do tego, że nie jest się nimi zainteresowanym- mówił te słowa tak jakby damska część społeczeństwa należała tylko i wyłącznie do napalonych nastolatek, które chcą dobrać się chłopakowi do bokserek.

- Jack nie przesadzaj. Ja wcale taka nie jestem- ponownie się zaśmiałam, poprawiając ramiączko swojej torby.

- No właśnie. Dlatego proszę o to ciebie. Będę cię za to woził przez tydzień do szkoły- spojrzał na mnie z miną dziecka, które prosi matkę o słodycze.

- Dobrze, ale wiesz, że nie stawiasz mnie w korzystnej sytuacji. Gdzie ja teraz znajdę sukienkę?- zapytałam  wznosząc ręce w geście bezradności.

- Na pewno coś znajdziesz. We wszystkim wyglądasz świetnie Viki- przytulił mnie do siebie, a ja poczułam się dość niekomfortowo widząc wzrok niektórych dziewczyn skierowany na naszą dwójkę.

- Jack, wszyscy się na nas gapią- szepnęłam do chłopaka.

- Może w końcu przestaną myśleć, że chodzę z Jessicą- powiedział, a jego ręka zaczęła sunąć po moich plecach w dół.

- Nawet nie próbuj- warknęłam odsuwając się od uśmiechniętego blondyna.

- Jakim cudem nie masz faceta? Gdybyś nie powiedziała mi na początku roku, że wolisz brunetów to sam bym się do ciebie przystawiał- powiedział kręcąc głową w szerokim uśmiechu.

- Nie wiem- odpowiedziałam rumieniąc się przy tym.

- Dobra, lepiej idź na lekcję, bo się spóźnisz- powiedział, gdy zadzwonił dzwonek.

Pomachałam blondynowi na pożegnanie i poszłam korytarzem pod klasę, w której miałam mieć zajęcia. Pomimo tego, ze pan Henderson prowadził zawsze lekcje tak, aby niemal każdy uczeń był zafascynowany jego wykładami to nie udało mi się skupić. Mel kilka razy szturchała mnie ramieniem, gdy profesor kierował do uczniów pytanie, które dziewczyna zapisywała na kartce.

- Możesz powiedzieć mi, co się dzisiaj z tobą dzieje?- zapytała Mel wracając ze mną do akademika.

- Nie mogłam skupić się na żadnych wykładach. W dodatku muszę pojechać do galerii i wybrać sobie jakąś sukienkę, ponieważ Jack poprosił mnie o towarzystwo na ślubie jego kuzyna.

Zmieniłaś mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz