5.

793 95 9
                                    

- Ty próbujesz mi grozić?- zapytałam, a po pokoju rozniósł się dźwięk jego śmiechu.

- Dlaczego miałbym ci grozić? Kochanie jesteś moja i tylko informuję cię o pewnych rzeczach- spojrzałam na niego, jak na szaleńca i zaczęłam wycofywać się w tył.

- Jesteś chory. Nie jestem rzeczą, a tym bardziej nie interesują mnie osoby takie, jak ty. Wynoś się stąd, bo nie ręczę za siebie!- krzyknęłam.

- Co stało ci się w nogę?- zapytał, gdy podparłam się ręką biurka.

- Nie twój interes- powiedziałam i wzięłam w dłonie swój telefon. Nacisnęłam ikonę z numerem Mel, jednak duża, męska dłoń wyrwała mi urządzenie z rąk.

- Co do cholery stało ci się w tą nogę?!- krzyknął zbliżając się niebezpiecznie blisko mnie.

Wzrok Morgana skupił się na mojej twarzy. Mężczyzna położył ręce po obu stronach mojego ciała, przez co odległość pomiędzy nami była tak mała, że czułam jego urywany oddecch na twarzy. Czułam, jak moja warga zaczyna niebezpiecznie drgać, więc zagryzłam ją zębami. Nie chciałam, aby mężczyzna zobaczył, że się go boję, nie mogłam dać mu tej satysfakcji.

- Zostaw mnie- powiedziałam drżącym głosem, gdy ręką przejechał po moim policzku. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W kończynach czułam paraliż, który uniemożliwiał mi jakikolwiek ruch.

- Boisz się mnie?- zapytał zbliżając się do mnie jeszcze bardziej. Jego ręce spoczęły na moich biodrach, a usta przejechały po skórze na mojej szyi.

Zaczerpnęłam szybko powietrze i byłam pewna, że Morgan wyczuł przyspieszone bicie mojego serca. Zacisnęłam palce u rąk na blacie biurka nie będąc w stanie podnieść głowy i spojrzeć w niebieskie tęczówki. Nie rozumiałam dlaczego moje ciało nie pozwalało mi działać. Przecież powinnam wyrzucić mężczyznę za drzwi, albo zacząć krzyczeć. Dlaczego, więc stałam w miejscu podczas, gdy Morgan dotykał mojego ciała?

- Przestań- powiedziałam, gdy palce jego rąk podwinęły materiał mojej bluzki.

- Proszę, nie rób mi tego- zadrżałam, gdy nie posłuchał mnie, a jego dłonie próbowały się wedrzeć pod moje ubranie.

- Nie zrobię ci krzywdy- powiedział pewnym siebie głosem, jednak musiałabym być idiotką, aby w to uwierzyć.

Morgan  odsunął się ode mnie na odległość, która umożliwiała mu  złapanie w dłoń mojego policzka. Gdy nasze tęczówki złapały wspólny kontakt kilka łez wdarło się na moją skórę.

- Nie płacz- powiedział zaciskając usta w cięką linię, a kciukiem starł słoną ciecz.

- Dlaczego mi to robisz? Nic ci nie zrobiłam, zostaw mnie w spokoju.

- Nie mogę tego zrobić.

Kilka sekund po tym, jak z jego ust padły te słowa usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Brunet odsunął się ode mnie i skierował swoje nogi w stronę drzwi. Wyjął klucz z kieszeni spodni i włożył go w zamek. Podeszłam do niego kulejąc przy tym, jednak zignorowałam ból nogi, ponieważ to mogła być jedyna okazja na to, że pozbędę się Morgana.

- Morgan?- usłyszałam zdziwiony głos Josha- kiedy wyszłeś?

- Czego tutaj chcesz?- mężczyzna warknął w stronę blondyna.

- Przyszedłem do Viki, co robisz w jej pokoju?- zapytał niepewnie blondyn. Chciałam przecisnąć się przez drzwi, by zobaczyć kolegę, jednak Morgan zastawiał całe przejście.

- Jack!- krzyknęłam gryząc ramię mężczyzny stojącego przede mną.

- Cholera- brunet obrócił się w moją stronę przez co ujrzałam część twarzy Jack'a.

Zmieniłaś mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz