Rozdział XVI

710 36 16
                                    

- A co ja mam do tego? - Zapytałem.
- Prawdopodobnie jesteś ojcem.
- Niemożliwe.
- Możliwe.
- Chcesz mnie wrobić w ojcostwo? Nie ma mowy, nie obchodzi mnie twoje dziecko, ani z kim się bzykasz.
- To napewno twoje dziecko. Czuję to.
- Nie ma mowy. Wyjdź stąd, teraz. - Powiedziałem surowym tonem.
- Och, to zróbmy test na ojcostwo!
- Nie, wypierdalaj! - Krzyknąłem jej prosto w twarz.
- Co tu się dzieje?! - Krzyknął Kacper, wchodząc do pokoju.
- Nic! Nie wtrącaj się! - Syknęła Sandra.
- Zamknij się! - Wykrzyczałem. - Idź stąd.
- Porozmawiajmy na spokojnie!
- Nie, wyjdź.
- Kiedyś się spotkamy jeszcze. Może w sądzie! - Powiedziała i wyszła trzaskając przy tym drzwiami.
Nie wiedziałem o co jej chodzi, chociaż... Raz się to stało... Dwa miesiące temu, było aż za dobrze i postanowiliśmy ze to zrobimy. To miał być szybki numerek, bez zabezpieczeń... Nie wiedziałem ze to tak się skończy... Ale, kto powiedział, ze ja jestem ojcem? Pewnie z niejednym to robiła, i to tego samego dnia. Miałem w głowie burzę mózgów. Rozbolała mnie głowa i mimowolnie położyłem się na kanapie.
- Ej, Chuptyś, wszystko okej? - Zapytał, podchodząc do mnie.
- Daj mi spokój. - Powiedziałem i odwróciłem się do ściany. - Jestem zmęczony.
- Okej... Hm, ale jeżeli coś jest nie tak to... To możesz mi powiedzieć.
Nic mu nie odpowiedziałem. Chciałem zasnąć, bo we śnie przenosimy się do innego, pięknego i wyimaginowanego świata. Po prostu,  chciałem uciec.

***

Kacper's pov

Zasnął. Ciekawe, co takiego mu powiedziała, ze aż tak zareagował... I co ja teraz miałem ze sobą zrobić? I Kuba i Patrycja zasnęli. Więc skoro oni śpią, to ja tez zasnę. Więc położyłem się na podłodze w pokoju Kuby i zasnąłem.

***

Patrycja's pov

Obudziłam się, popatrzyłam się na zegarek, spałam około dwóch godzin. Mało pamietam co robiłam wcześniej. Podniosłam się z łóżka Kuby, co? Jak to? Dlaczego zasnęłam przytulona do Kuby, a teraz leżę na jego łóżku? Wstałam i zauważyłam śpiącego Kacpra na podłodze. Myślałam ze mu się coś stało, ale jak usłyszałam chrapanie, odetchnęłam z ulgą. Poszłam do salonu. Zauważyłam Kubę, który również spał. Dlaczego wszyscy śpią? Nie wiedziałam co mam robić, więc wyszłam na dwór. Kierowałam się do najbardziej znanego mi miejsca, czyli parku przed pałacem. Uwielbiałam tam siedzieć, nigdy mi się tam nie znudzi. Usiadłam na jednej z ławek i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zobaczyłam na wyswietlaczu nieznany mi numer, otworzyłam wiadomość, którą od niego dostałam.

" Uważaj, jeżeli komukolwiek chociażby piśniesz słówko, to nie skończy to się dla ciebie dobrze, obiecuje ci to :)
A co gorsza, jak nakablujesz policji ze mam zioła, to przysięgam ci, ze gołymi rękami zabije twoich przyjaciół. Do usłyszenia kwiatuszku ;*"

Domyśliłam się, ze była to Ania. Byłam przerażona, ona naprawdę mogła mi coś zrobić. Serce zaczęło mi bić szybciej, a łzy mimowolnie napłynęły mi do oczu. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam Weronę i Bartka.
- Cześć! Gdzie zgubiłaś twoich psiapsiół? - Zapytała brunetka.
- Em, co? Co wy tu robicie? Znacie się? - Zapytałam zmieszana.
- Tak, znamy się. Tak się składa, ze to mój chłopak. - Powiedziała.
- Naprawdę? Od kiedy?
- Od jakiegoś tygodnia. - Powiedział Bartek. - Ale mniejsza o to, co u ciebie?
- Wszystko jest okej... - Skłamałam, ale nie chciałam mieszać w to kolejnych osób.
- Na pewno? A gdzie Kuba i Kacper?
- Śpią.
- Nie dziwie się im, w nocy nigdy nie śpią, to muszą odsypiać w dzień. - Powiedział Bartek.
- Może się gdzieś wszyscy razem przejdziemy? - Zapytała Werona.
- Nie dzięki... Raczej wolałabym posiedzieć teraz sama. - Odparłam.
- Hm, no dobra... Jakby coś się działo, dzwon.
- Jasne... - Powiedziałam a para oddaliła się ode mnie.
Nie chciałam, aby i oni wiedzieli o mojej sytuacji. Byłam roztrzęsiona. Byłam już tak psychicznie wykończona, ze wszędzie widziałam Anię... Lecz gdy przypatrzyłam się bardziej postaci stojącej za budynkiem, dostrzegłam ze była to ona... Patrzyła się na mnie wzrokiem bazyliszka... Moje serce gwałtownie podskoczyło mi do gardła. Chciałam zadzwonić po Kacpra, albo Kubę, lecz za bardzo się bałam wykonać jakikolwiek ruch. Patrzyłam się prosto w jej bezduszne, pełne nienawiści oczy. Ania uśmiechnęła się sama do siebie i zaczęła iść w moim kierunku. Przerażona zaczęłam biec, w stronę przeciwną. Biegłam nie zważając na przechodniów, potykałam się co chwilę, i czułam ze brakuje mi tchu. Myślałam ze zaraz zemdleję, często tak miałam. Nie mogłam biec na dłuższych dystansach. Słyszałam, ze ona cały czas biegnie za mną. Nie miałam siły dłużej biec, kręciło mi się w głowie, wiec jak tylko zauważyłam nadjeżdżający autobus, bez namysłu do niego wsiadłam. Wbiegłam do niego jak burza, potrącając parę osób przy okazji. Szybko kliknęłam guzik do zamykania drzwi w autobusie, pomyślnie. Ania waliła w drzwi, ale po chwili autobus ruszył. Zdezorientowana przewróciłam się, i wpadłam na jakiegoś chłopaka, stojącego za mną. W ostatniej chwili mnie złapał. Podniosłam się szybko i spojrzałam się na mojego wybawcę. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam jego...

elo dzieci śmieci nowy rozdział
bardzo serdecznie pozdrawiam Zagadkowa1567 ktora zgubiła mi klucze i latała jak głupia po pałacu bursztynowym w poszukiwaniu torebki barbi.

pe es historia z autobusem która będzie w przyszłym rozdziale będzie na moich faktach. więc nie jest wymyślona.
edit: nie chciało mi się pisać historii z autobusem lol
*twojamama*

opposites attract | GargamelVlog | by YunoMirashi [ZAKOŃCZONE] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz