Rozdział VII

1K 46 39
                                    

Podeszłam bliżej starych kamienic, aby lepiej się przyjrzeć. Znowu poczułam czyiś oddech na karku, odwróciłam się, ale tym razem zobaczyłam jakiegoś umięśnionego mężczyznę, który złapał mnie za szyję i podciągnął wysoko po ścianie. Przycisnął mnie do ściany po czym przyjrzał mi się dokładnie. Miał czarne włosy, wygolone po bokach, kolczyk w wardze, granatową bluzę i ciemne spodnie. Oczy miał błękitne jak morze, w których zatraciłam się przez chwilę. Po dwóch sekundach przywalił mi z całej siły w polik.
- Idziesz ze mną po dobroci czy wolisz żebym cię zaciągnął siłą?!
- Spierdalaj. - Powiedziałam ze strachem w głosie.
- Co powiedziałaś?! - Krzyknął bardzo głośno.
- To co słyszałeś. - Wysyczałam mu w twarz.
W tym momencie napastnik się zdezorientował, bo usłyszał kroki. Popatrzyłam się w lewo, lecz nikogo nie zauważyłam. Dopiero po chwili gdy spojrzałam się na napastnika zobaczyłam za nim postać. Chłopak który z nim stał pokazał mi gestem ręki ze mam być cicho. Wykonałam polecenie, bo byłam zbyt oszołomiona aby coś powiedzieć. Już napastnik chciał mnie ponownie uderzyć, ale w tym samym momencie chłopak ogłuszył napastnika za pomocą jakiejś belki. Facet upadł na podłogę. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w kierunku parku. Kacper zauważył mnie i podbiegł do mnie.
- Jezus Maria! - Krzyknął przytulając mnie. - Co ci się stało?! Kuba chodź!
- N-nic.
- Bartek, co ty jej zrobiłeś?!
- Nic! Znalazłem ją jak jakiś typ ją chciał pobić. Lub co gorsza... - Chłopakowi nie dane było dokończyć.
- Nawet nie kończ. - Powiedział Kuba który przyjrzał mi się dokładnie.
- Co ci zrobił? - Zapytał.
- Nie, to nie on. On mnie w zasadzie... Uratował?
- Ta, Bartuś, gratki! - Krzyknął Kacper klepiąc go po ramieniu.
- Co ty tu masz? - Zapytał Kuba patrząc na moją twarz.
- Co? - Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
- Tutaj. - Pokazał palcem na moje usta.
Wyjęłam telefon i włączyłam aparat. Ustawiłam na przednią kamerkę i przejrzałam się. Miałam całą dolną wargę rozciętą.
- Nie widziałaś tego? - Zapytał.
- Nie... Trudno, to dodaje mi uroku.
- No, bardzo. - Powiedział sarkastycznie Kuba.
- A tak bay the way, znacie go? - Wskazałam na chłopaka który ocalił mi życie.
- Tak, to nasz przyjaciel, Bartek. Nie martw się, jest tak samo niedorozwinięty jak Kacper.
- Aha, warto wiedzieć. - Uśmiechnęłam się prawie niezauważalnie.
- To co robimy? - Zapytał Kacper.
- Nie wiem, ja i tak nie mam co robić, mogę z wami pochodzić. - Powiedział Bartek.
- Wiecie, ja już może wrócę do domu, Weronika na mnie czeka... - Powiedziałam.
- Mh, No spoko. - Powiedział niechętnie Kacper.
- To cześć. - Pożegnałam się z każdym i ruszyłam w kierunku mojego mieszkania.
Weszłam po klatce na drugie piętro, otworzyłam drzwi, były zamknięte, więc  prawdopodobnie Weroniki nie było w domu. Jednak wielkie było moje zdziwienie jak zobaczyłam ją wyjadającą moje jedzenie z lodówki.
- Co ty robisz? - Zapytałam się kpiąco.
- A no jem sobie. - Powiedziała Weronika trzymając parówkę w ustach i wygrzebując z zamrażarki lody.
- Na pewno dobrze się czujesz?
- No właśnie nie wiem. - Wyszła z lodówki. - Co ty tutaj masz?! - Krzyknęła wskazując na mój polik.
- Aa, to, nic wielkiego.
- "Nic wielkiego". - Zacytowała moje słowa z ironią w głosie. - Siniak na polowe twarzy i rozcięte usta to przecież nic wielkiego...
- Jeju, jutro będzie lepiej. - Powiedziałam siadając na moim łóżku. - A teraz pozwól ze się położę. Zmęczona jestem.
- Eh dobra, ja będę spać na kanapie, dobranoc. - Powiedziała Werona (gdyż takie miała przezwisko) i wzięła swój laptop z walizki.
Byłam tak zmęczona ze bez zastanowienia zasnęłam.

*Pare godzin później*

Obudziłam się. Chyba się wyspałam, gdyż nie mogłam już dłużej spać. Zerknęłam na telefon. Była godzina 4 nad ranem. Po cichu weszłam do salonu, zobaczyłam śpiącą Weronę. Aby jej nie obudzić postanowiłam wyjść z domu na spacer, bo i tak nie mogłam spać. Założyłam bluzę, ze względu na pogodę, wzięłam plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami  i wyszłam z domu. Była piękna, pochmurna noc. Deszcz padał obficie. Uwielbiam taką pogodę, jednak jako że padało, nie mogłam założyć słuchawek z obawy na zepsucie się sprzętu. Szłam przed siebie z dobre 30 minut, po tym czasie pogoda się uspokoiła. Teraz Warszawa wygląda zupełnie inaczej. Pomimo, że była prawie piąta godzina, i tak było tu dużo ludzi, jednak było o wiele spokojniej, łagodniej. Prawie zero hałasu, mogło by tak być codziennie. Usiadłam na jednej z mokrej ławek w moim ulubionym miejscu, parku przed Pałacem Kultury. Mogłam tu siedzieć godzinami, a i tak by mi się tu nie znudziło. Wyciągnęłam telefon i ujrzałam wiadomość na Facebooku, w folderze "inne". Weszłam aby zobaczyć kto do mnie pisze o tej godzinie. Ujrzałam wiadomość od Kacpra Kityńskiego. Szybko domyśliłam się, że to jest Kacper, więc zaakceptowałam. Odczytałam wiadomość.

opposites attract | GargamelVlog | by YunoMirashi [ZAKOŃCZONE] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz