Podeszłam bliżej starych kamienic, aby lepiej się przyjrzeć. Znowu poczułam czyiś oddech na karku, odwróciłam się, ale tym razem zobaczyłam jakiegoś umięśnionego mężczyznę, który złapał mnie za szyję i podciągnął wysoko po ścianie. Przycisnął mnie do ściany po czym przyjrzał mi się dokładnie. Miał czarne włosy, wygolone po bokach, kolczyk w wardze, granatową bluzę i ciemne spodnie. Oczy miał błękitne jak morze, w których zatraciłam się przez chwilę. Po dwóch sekundach przywalił mi z całej siły w polik.
- Idziesz ze mną po dobroci czy wolisz żebym cię zaciągnął siłą?!
- Spierdalaj. - Powiedziałam ze strachem w głosie.
- Co powiedziałaś?! - Krzyknął bardzo głośno.
- To co słyszałeś. - Wysyczałam mu w twarz.
W tym momencie napastnik się zdezorientował, bo usłyszał kroki. Popatrzyłam się w lewo, lecz nikogo nie zauważyłam. Dopiero po chwili gdy spojrzałam się na napastnika zobaczyłam za nim postać. Chłopak który z nim stał pokazał mi gestem ręki ze mam być cicho. Wykonałam polecenie, bo byłam zbyt oszołomiona aby coś powiedzieć. Już napastnik chciał mnie ponownie uderzyć, ale w tym samym momencie chłopak ogłuszył napastnika za pomocą jakiejś belki. Facet upadł na podłogę. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w kierunku parku. Kacper zauważył mnie i podbiegł do mnie.
- Jezus Maria! - Krzyknął przytulając mnie. - Co ci się stało?! Kuba chodź!
- N-nic.
- Bartek, co ty jej zrobiłeś?!
- Nic! Znalazłem ją jak jakiś typ ją chciał pobić. Lub co gorsza... - Chłopakowi nie dane było dokończyć.
- Nawet nie kończ. - Powiedział Kuba który przyjrzał mi się dokładnie.
- Co ci zrobił? - Zapytał.
- Nie, to nie on. On mnie w zasadzie... Uratował?
- Ta, Bartuś, gratki! - Krzyknął Kacper klepiąc go po ramieniu.
- Co ty tu masz? - Zapytał Kuba patrząc na moją twarz.
- Co? - Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
- Tutaj. - Pokazał palcem na moje usta.
Wyjęłam telefon i włączyłam aparat. Ustawiłam na przednią kamerkę i przejrzałam się. Miałam całą dolną wargę rozciętą.
- Nie widziałaś tego? - Zapytał.
- Nie... Trudno, to dodaje mi uroku.
- No, bardzo. - Powiedział sarkastycznie Kuba.
- A tak bay the way, znacie go? - Wskazałam na chłopaka który ocalił mi życie.
- Tak, to nasz przyjaciel, Bartek. Nie martw się, jest tak samo niedorozwinięty jak Kacper.
- Aha, warto wiedzieć. - Uśmiechnęłam się prawie niezauważalnie.
- To co robimy? - Zapytał Kacper.
- Nie wiem, ja i tak nie mam co robić, mogę z wami pochodzić. - Powiedział Bartek.
- Wiecie, ja już może wrócę do domu, Weronika na mnie czeka... - Powiedziałam.
- Mh, No spoko. - Powiedział niechętnie Kacper.
- To cześć. - Pożegnałam się z każdym i ruszyłam w kierunku mojego mieszkania.
Weszłam po klatce na drugie piętro, otworzyłam drzwi, były zamknięte, więc prawdopodobnie Weroniki nie było w domu. Jednak wielkie było moje zdziwienie jak zobaczyłam ją wyjadającą moje jedzenie z lodówki.
- Co ty robisz? - Zapytałam się kpiąco.
- A no jem sobie. - Powiedziała Weronika trzymając parówkę w ustach i wygrzebując z zamrażarki lody.
- Na pewno dobrze się czujesz?
- No właśnie nie wiem. - Wyszła z lodówki. - Co ty tutaj masz?! - Krzyknęła wskazując na mój polik.
- Aa, to, nic wielkiego.
- "Nic wielkiego". - Zacytowała moje słowa z ironią w głosie. - Siniak na polowe twarzy i rozcięte usta to przecież nic wielkiego...
- Jeju, jutro będzie lepiej. - Powiedziałam siadając na moim łóżku. - A teraz pozwól ze się położę. Zmęczona jestem.
- Eh dobra, ja będę spać na kanapie, dobranoc. - Powiedziała Werona (gdyż takie miała przezwisko) i wzięła swój laptop z walizki.
Byłam tak zmęczona ze bez zastanowienia zasnęłam.*Pare godzin później*
Obudziłam się. Chyba się wyspałam, gdyż nie mogłam już dłużej spać. Zerknęłam na telefon. Była godzina 4 nad ranem. Po cichu weszłam do salonu, zobaczyłam śpiącą Weronę. Aby jej nie obudzić postanowiłam wyjść z domu na spacer, bo i tak nie mogłam spać. Założyłam bluzę, ze względu na pogodę, wzięłam plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami i wyszłam z domu. Była piękna, pochmurna noc. Deszcz padał obficie. Uwielbiam taką pogodę, jednak jako że padało, nie mogłam założyć słuchawek z obawy na zepsucie się sprzętu. Szłam przed siebie z dobre 30 minut, po tym czasie pogoda się uspokoiła. Teraz Warszawa wygląda zupełnie inaczej. Pomimo, że była prawie piąta godzina, i tak było tu dużo ludzi, jednak było o wiele spokojniej, łagodniej. Prawie zero hałasu, mogło by tak być codziennie. Usiadłam na jednej z mokrej ławek w moim ulubionym miejscu, parku przed Pałacem Kultury. Mogłam tu siedzieć godzinami, a i tak by mi się tu nie znudziło. Wyciągnęłam telefon i ujrzałam wiadomość na Facebooku, w folderze "inne". Weszłam aby zobaczyć kto do mnie pisze o tej godzinie. Ujrzałam wiadomość od Kacpra Kityńskiego. Szybko domyśliłam się, że to jest Kacper, więc zaakceptowałam. Odczytałam wiadomość.
CZYTASZ
opposites attract | GargamelVlog | by YunoMirashi [ZAKOŃCZONE] ✔️
أدب الهواةPodobno przeciwieństwa się przyciągają. Czy to prawda? To się okaże.