Rozdział 7

1.5K 95 6
                                    

5/5 część maratonu, OSTATNIA !

Wyszłam na korytarz i rozejrzałam się czy nie widać Alyi, nie to że jej nie lubię czy coś, ale muszę sprawdzić czy ten skan co zrobiłam na lekcji nie jest przypadkiem błędny.
Kiedy tak szłam nagle ktoś popchnął mnie na tyle mocno, że spadłam ze schodów na sam dół. Lata pracy w agencji dały efekty i tylko lekko się poobijałam. Leżałam u podnóża schodów na boku z zamkniętymi oczami, no co? taki odruch. Kiedy już je miałam otworzyć i się podnieść usłyszałam wściekły a zarazem zmartwiony głos Adriena.
- Katharin! CHLOE COŚ TY ZROBIŁA!?
Chloe tak? To może sobie tu tak poleże i poudaje nieprzytomną. Tak wiem, jestem zła. A tak w ogóle ciekawi mnie czy ta lafirynda dostanie za to jakąś karę.
- No co Adrieński, ja przecież nic nie zrobiłam. Nie moja wina, że to łamaga nie umie chodzić.
Oj żebyś się nie zdziwiła. Ja ci kilkakrotnie życie ratowałam a ty tu mnie obrarzasz oj chyba będę cię nawiedzać po nocach.
- Nie kłam. Dobrze widziałem jak ją popychasz.
Ooo jak uroczo, Adrien wreszcie postawił się Chloe. No dobra kłótnia kłótninią ale ja tu "nieprzytomna" leże. Heloł. Nikogo to nie interesuję? No widocznie nikgo. Ekstra.
Nagle ktoś lekko potrząsnął moim romieniem. Ooo jednak kogoś interesują moje zwłoki. Asz mnie dzisiaj wzięło na czarny humor.
- Ej stary przestań się kłócić z Chloe a zajmij się Kath.
To był głos Nino, po chwili poczułam jak ktoś lekko klepie mnie po policzku.
- Kath słyszysz mnie? Nino leć po Bustier!
- Kath słyszysz? Nic ci nie jest?
Aaa pobawię się trochę i pomartwię nauczycieli. Ala ja jestem wredna. A tak serio to nie wymyśliłam jeszcze jak zamaskować tatuaży a jutro jest wf, więc tylko korzystam z zaistniałej sytuacji.
- Adrien co tu się stało?
Dobiegł do mnie zmartwiony głos Bustier.
- Chloe popchnęła Katharin tak, że spadła ze schodów i jest nieprzytomna.
- Chloe czy to prawda?
- NIE Oczywiście, że nie proszę Pani. Ta łamaga sama z nich spadła.
- Nieprawda widziałam jak popychasz Kath specjalnie żeby spadła z tych schodów.
Ooo nie wiedziałam, że jest tu też Alya, jak szłam to jej nie widziałam.
- W takim razie Chloe do gabinetu dyrektora.
- Ale...
- Teraz!
Uuu Bustier się wkurzyła, a mi zaczyna być nie wygodnie.
- Emm ja nie chcę przerywać ale czy to jest krew?
Co ten Nino mówi. Jaka krew? Co prawda walnęłam o jeden ze stopni dość mocno głową, ale że aż tak?
- Niestety tak, Adrien zadzwoń po karetkę, Alya biegnij po pielęgniarkę a Nino po dyrektora.
Ups ta karetka to dla mnie nie najlepsza opcja, chyba czas im dać znak, że żyje.
Mruknęłam coś, sama nie wiem co to miało być i lekko ruszyłam ręką.
- Katharin, słyszysz nas?
Ponownie cicho mruknęłam.
- Pielęgniarka już jest.
- Odsnuńcie się wszyscy.
Po głosie wnioskuje, że jest to lekko starsza kobieta, do tego jej głos jest mi skądś znany.
Pielęgniarka zaczęła zprawdzać mi puls i oddech, a najbardziej zajęła się tą ranką na mojej głowie. Tak dla mnie to jest ranka bo normalnie podczas akcji zostaje dźgnięta nożem lub nawet postrzelona. Tak podczas mojej kariery jako tajna agentka zostałam już kilka (raczej kilkanaście) razy postrzelona.
- Ma przecięty łuk brwiowy i jest poobijana, ale nie wygląda żeby miała coś złamane, młodzieńcze weź ją na ręce i zanieś do mojego gabinetu.
Po chwili poczułam jak ktoś mnie podnosi w stylu panny młodej.
Po jakichś 5 minutach zostałam położona na kozettce [takie łóżko co jest w gabinetach pielęgniarek w szkole lub w ośrodkach zdrowia-Autorka]
- Wszystko z nią w pożądku?
- Tak, wygląda że wszystko będzie z nią dobrze, jak tak się o nią martwisz to możesz zostać dopuki się nie obudzi, jeśli chcesz oczywiście.
- Tak chcę, dziękuję Pani.
Nie wiem czemu ale zrobiło mi się słabo i odpłynęłam. Po jakimś czasie odzyskałam świadomość, odczekałam jeszcze chwilę i powoli otworzyłam oczy, co nie uszło uwadze Adriena
- Kath! Nic ci nie jest? Boli cię coś?
Co on się tak o mnie martwi? No nic i muszę przyznać, że faktycznie boli mnie głowa.
- Nie chyba nic tylko głowa mnie strasznie boli.
- No Panienko ale nam wszystkim stracha narobiłaś.
- A ile byłam nie przytomna?
- Z jakieś 45-50 minut.
O cholercia to ja serio musiałam mocno przydzwonić głową o ten stopień.
- Zwolnię cię do domu ale musi ktoś po ciebie przyjechać i najlepiej żebyś pojechała na kontrolę do szpitala.
- Dobrze zaraz zadzwonie.
Po mojej wypowiedzi pielęgniarka odeszła odemnie i zaczęła przeglądać jakieś papiery.
- Adrien podasz mi torbę.
- Tak już.
Odszedł a po chwili wrócił z moją torbą i podał mi ją. Podziękowałam i zaczęłam grzebać w niej w poszukiwaniu telefonu. No to tak: książki, zeszyty, piórnik, odznaka, paralizator, pistolet, ale komóry brak. Zamykam główną i otwieram boczną kieszonkę i co widzę? NO MÓJ TELEFON! Wyciągam go i odblokowywuje. Teraz do kogo zadzwonić do Chris'a czy Harrego oto jest pytanie. Dobra dzwonię do Chris'a.
Wybieram jego numer i czekam, po trzecim sygnale odebrał.
~ No co jest Mar?
~ Cześć Chris. Sprawa jest.
~ Wiesz to jest zły moment! (Strzały w tle) Tu debilu! WSZĘDZIE ALE NIE W AUTO!
~ Chris? Co tam się wyprawia?
~ (Dźwięk tłuczonej szyby) TY PATAFIANIE! MOJE AUTO! (Strzały i masa przekleństw) Zgadnij. Jestem teraz trochę zajęty więc mów szybko o co chodzi. (strzały) NIE NO! ODPIERDOLIĆ SIĘ OD MOJEGO WOZU! CELUJCIE W JAMESA [czyt. Dżejmsa] TAK DLA ODMIANY!
~ Przyjedź po mnie, bo mam tu taki mały problemik.
~ To nie jest odpowiedni moment. Nie możesz sama wrócić do domu? (Strzały i dźwięk tłucznej szyby) NIE! MOJE KOCHANE LOMBORDINI!
~ Dobra to zadzwonie do Harrego, żeby mnie zawiózł do szpitala.
Odsunęłam telefon od ucha bo wiedziałam co za chwilę nastąpi, natomiast Adrien dziwnie się na mnie popatrzył.
~ DO SZPITALA?! ŻE CO DO CHOLERY?! NIE WAŻ MI SIĘ ROZŁANCZAĆ! BĘDĘ ZA MAX 8 MINUT.
Tak się wydarł, że go chyba na korytarzu było słychać.
~ Nie spoko Chris. Jak jesteś zajęty to zadzwonię do Harrego. Serio nie martw się.
~ Nie ma mowy, zaraz będę, tylko najpierw odstawie to towarzystwo do więzienia. (Wybuch, syrzały i dźwięk wbijania się kul w metal) MOJE AUTO! TY MENDO, ZAPŁACISZ ZA TO Z WŁASNEJ KIESZENI! DWIE RATY MI ZOSTAŁY NA TO CUDEŃKO!
~ Dobra adres wyśle ci SMS'em.
~ Okej, widzimy się za chwilę (wybuch) W DYSZKĘ! TAK TO JEST JAK SIĘ ZE MNĄ ZADZIERA!
I się rozłączył.
Napisałam do niego wiadomość z adresem szkoły i informacją, że mam nową tożsamoś i ma mówić do mnie Katharin, no i że mam grać kujonkę.
Kiedy odłożyłam telefon zobaczyłam, że Adrien dziwnie się na mnie patrzy.
- Adrien wszystko dobrze? Jak cię czymś uraziłam to przepraszam.
Na zawołanie zeszkliły mi się oczy. Ja to jestem jednak zajebistą aktorką.
- Co? Nie, nie zrobiłaś nic złego, nie martw się Kath. A tak w ogóle to lepiej się czujesz.
- Tak już lepiej, tylko ta głowa mnie cały czas boli.
- Spytam się  Pani Smith, może da ci jakieś leki przeciw bólowe.
Wstał z krzesła i gdzieś poszedł. Zamknęłam oczy, bo zakręciła mi się lekko w głowie, zaczęłam uważać, że mogę mieć lekkie wstrząśnienie mózgu, bo objawy się zgadzają.
- Hej Kath.
Adrien lekko mnie sztórchmął a ja otworzyłam oczy.
- Hmm?
- Masz, połknij pomoże na ból.
Podał mi jakąś tabletkę i szklankę wody, wzięłam to od niego i od razu połknęłam popijając wodą.
- Emm Kath?
- Tak Adrien.
- Kto to jest ten Chris?
- Można powiedzieć, że to mój starszy brat.
Na to blódyn wyraźnie odetchnął z ulgą. Już miał coś powiedzieć ale przerwał mu huk otwieranych drzwi.
- Katharin! Nic ci nie jest!? Co się stało?!
Wpadł tutaj jak burza (nie zdziwiła bym się gdyby drzwi wyleciały z zawiasów) i mnie przytulił.
- Nic tylko ze schodów spadłam.
Teraz to on walczył żeby nie wybuchnąć śmiechem, ja mu tylko posłałam jedno z moich spojrzeń i się od razu uspokoił.
Miał coś powiedzieć ale przerwał mu głos Bustier.
- Co się stało z tymi drzwiami!?
Aha czyli są wyważone, doborze wiedzieć.
- Hehe to chyba moja wina. Zapłace za nie.
- Dobrze, a kim Pan jest?
- Chris, Chris Brown, Kath do mnie zadzwoniła więc po nią przyjechałem.
Chris wyciągnął rękę w stronę nauczycielki.
- Rozumiem, miło poznać.
Po krótkiej rozmowie Chris'a z nauczycielką niebieskooki wkońcu się mną zainteresował. Jak miło.
- Dobra Kath zwijamy się do tego szpitala.
Zabrał moje rzeczy i pomógł mi się podnieść z łóżka. Przed wyjściem zdążyłam się jeszcze pożegnać i podziękować za pomoc Adrienowi.
Kiedy wyszliśmy przed szkołę zobaczyłam czarne Audi.
- Gdzie jest twoje kochane Lambordini?
- Nie chcę o tym mówić. Rany są zbyt świeże.
Złapał się teatralnie jedną ręką za serce a drugą otarł niewidzialną łzę. Zaśmiałam się lekko i wsiadłam na miejsce pasażera, po chwili dołączył do mnie Chris, odpalił auto i wyjechaliśmy na drogę.

Tajna Misja [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz