Rozdział 13

1.1K 77 0
                                    

*Marinette*

No jak ja kocham mieć haka na niektórych ludzi, zwłaszcza jeśli ci w zamian za zatrzymanie wstydliwej tajemnicy dla siebie stawiają mi dużą pizze a potem najlepsze (i najdroższa zarazem) lody w mieście.
Właśnie siedziałam z Harrym w parku przy fontannie do której wpadliśmy, a on opowiadał jakąś sytuację ze swojego życia, która według niego była zabawna.
- I wtedy mówie mu, że nie wiem co jego córka robi u nie w mieszkaniu, ale co się dziwić po takiej imprezie to ja niczego nie pamiętam.
Strzeliłam sobie mentalnego facepalma, czasami zastanawiam się czy on w ogóle ma coś w tej głowie bo mi się wydaje, że jedynie powietrze. Dalsze opowiadanie przerwała mu Laba, która zaczęła szczekać i się wyrywać. Dobrze wiedziałam co się święci. Laba reaguję tak tylko na mnie, Harrego i Chris'a, a skora Harry jest tutaj...
- Cześć mała, witaj ofermo.
Przywitał się Chris głaskając sunie po łebku a mnie przytulając.
- Hej! Sam jesteś ofermą!
Zaśmiałam się na minę urażonego zielonookiego.
- To nie ja wpadłem twarzą w...
- Dobra rozumiem!
- W ba...
- ZAMKNIJ SIĘ!
I tak zaczęła się bójka.
Ja tylko siedziałam i patrzyłam na tą przyjacielską sprzeczke, tak Chris i Harry to przyjaciele, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać to skoczą za sobą w ogień.
Mimo, że naprawdę fajnie się to oglądało postanowiłam przerwać tą przepychanke. Wstałam i rzwawym krokiem podeszłam do tych kretynów.
- Uspokójcie hormony bo i tak na nikim nie robicie wrażenia.
Powiedziałam i zdzieliłam ich po tych pustych łbach.
Oni tylko popatrzyli po sobie i chwilę później znowu byłam cała mokra.
- CHŁOPAKI!
- Nie no twoja mina! HAHA! Po prostu bezcenna!
Oj mi wcale nie jest dośmiechu i im zaraz też nie będzie.
- Macie pięć sekund na ewakuacje.
Momentalnie przestali się śmiać i spojrzeli na mnie ze strachem.
- Marinette nie żartuj.
- Pięć.
- To było za to udarzenie.
- Cztery.
- No nie gniewaj się.
- Trzy!
- Chris my lepiej się ulotnijmy.
- Dwa!
- Wiesz, chyba masz racje.
- Jeden!
- Wiejemy!
- ZERO!
Oni uciekali a ja razem z Labą ich goniłam. Dogoniłam ich po dłoższej chwili, trochę się pośmialiśmy i zaczęliśmy spacerować po mieście zatracając się w rozmowie i swoim towarzystwie. Nawet się niezorientowaliyśmy jak wylądowaliśmy w nieciekawie wyglądającej uliczce.

Tajna Misja [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz