6

260 37 5
                                    

Zatrzymałam samochód na końcu krętej drogi u podnóża urwiska. Wiatr gwizdał w moich uszach. W dalszym ciągu nie wiedziałam co kazało mi tu przyjść i stać na kamieniach twarzą w stronę morza.

Stałam jednak, czując coraz większą euforię. Krew coraz szybciej płynęła w moich żyłach. Roześmiałam się głośno. Wiatr poniósł echo mojego śmiechu i rozbił się o skały. Fale u podnóża urwiska opryskiwały mnie zimnym prysznicem. Przymknęłam oczy i wystawiłam twarz na uderzenia kropli.

Burza było już na wyciągniecie ręki. Wiatr zwodził w dzikim, prymitywnym rytmie. Powietrze miało zapach nadciągającego deszczu. Niebo przecięła błyskawica, a ja pamiętam tylko ciemność

------

Obudziłam się.

- Biedactwo - użalała się ściszonym głosem babcia Coco, spowita w królewski szlafrom w kolorze głębokiej purpury. Stała przy wezgłowiu łóżka, i bystrym wzrokiem śledziła każdy mój ruch. Zaraz, zaraz. Czy ona już wróciła? Najwidoczniej długo mnie nie było.

- Babciu? - powiedziałam lekko zachrypniętym głosem, a kobieta uniosła głowę w górę. - Jak mnie znalazłaś - spytałam

- Wracałam z Hiszpanii, przejeżdżałam obok urwiska, zobaczyłam błyskawicę a po chwili ciebie upadającą. Szybko zatrzymałam wóz i wybiegłam po ciebie. - powiedziała babcia Coco, a mi zrobiło się jej szkoda, bo na pewno strasznie się martwiła, w końcu jestem jej kochaną wnusią - Jesteś głodna? - spytała po dłuższej chwili, a ja kiwnęłam głową na znak "tak" - Na co masz ochotę - dopytywała.

- Na frytki - odpowiedziałam, a kobieta zaśmiała się po czym skierowała się w stronę kuchni.

Chwyciłam swój telefon w dłoń i zobaczyłam, że mam  kilka nowych wiadomości.

Martha : Dzwoniła Twoja babcia. Czy wszystko z tobą okej?

Ja: Tak nie martw się.

Nieznany: Hej, widziałem cię na urwisku.

Nieznany : Często tam jesteś

Nieznany: Przepraszam, że nie podbiegłem.

Nieznany : Wystraszyłem się i spanikowałem

Nieznany: Ale na szczęście twoja babcia była w pobliżu

Ja: Znamy się?

Nieznany : O boże tak się martwiłem

Ja: Odpowiesz na moje pytanie, czy będziesz debila zgrywać?

Po chwili do salonu weszła babcia Coco, z moją porcją frytek, solniczką i ketchupem w dłoni, podziękowałam jej, po czym zabrałam się za jedzenie tego cudu. Ze stołu chwyciłam srebrny pilot i zaczęłam przeskakiwać z kanału na kanał. Niestety nie było nic ciekawego, więc dokończyłam danie, a czarny talerz, wraz z ketchupem odłożyłam na biały stolik, znajdujący się obok sofy. Zasnęłam.

Oczami Kate - IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz