1

2.3K 233 119
                                    

- Michael, masz tą robotę.

Byłem zszokowany. Opanowałem emocje do czasu wyjścia z sali, po czym zacząłem piszczeć i skakać podekscytowany.

Uśmiechałem się jak głupi i nie mogłem uwierzyć.

Jechałem na trasę koncertową mojego ukochanego zespołu!

Wróciłem do mieszkania i zacząłem się pakować. Jutro musiałem się stawić pod budynkiem Fueled By Ramen (ja po prostu lubię tą wytwórnię, są spoczko no i ramennnnnn)(myślałam czy nie dać tu KIDIinaCORNER bo to moja ulubiona wytwórnia, ale wtedy musiałabym dodawać wątek z Alex da Kid a już mi się nie chciało).

Bromance był mega. Grali punk rock i punk pop we trójkę.

Calum Hood był cudownym basistą. Miał lekko azjatycką urodę, która pochodziła z nowozelandzkich korzeni.

Ashton Irwin, najbardziej zakochany w perkusji człowiek, na tym świecie. Jego złociste loczki kochali wszyscy bez wyjątku.

I wreszcie Luke Hemmings. Mój największy celebrity crush odkąd ich usłyszałem po raz pierwszy. Był to blondwłosy gitarzysta z lodowymi oczami i czarnym kolczykiem w dolnej wardze. Co prawda grał jedynie rhythm guitar, ale to nic. Sprawiał, że mogłem komponować własne solówki do ich pozbawionych ich piosenek.

A teraz miałem jechać z nimi w trasę!

Tak więc dostałem jeszcze "odprawę" od mojego szefa i podjechałem autobusem na wyznaczone miejsce trochę wcześniej niż powinienem.

- To jest ten psycholog?

- Nie wygląda jakoś specjalnie...

- Przecież to jakiś zwykły dzieciak!

Słyszałem jakieś głosy, ale je zigrnorowałem. Za każdym razem mówili to samo.

Mężczyzna w garniturze stanął przede mną, a ja poczułem się głupio w za dużym swetrze i czarnych rurkach. Odchrząknął i zaczął mówić.

- Michael Clifford?

- To ja. - uśmiechnąłem się do niego delikatnie - A pan to...?

- Adam McKev. Menadżer Bromance.

- Bardzo miło mi pana poznać. Przepraszam za taki ubiór, nie czuję się komfortowo w biznesowych ubraniach. - powiedziałem od razu chcąc jakoś wytłumaczyć się z normalnych ubrań.

- Och to nic, gdyby nie wcześniejsze spotkanie konferencyjne, też byłbym tak ubrany. To jest Mark, producent, a to Ned, głowa ochrony.

Przywitałem się z nimi grzecznie i ukryłem znudzenie tym, że tak łatwo dało się ich odczytać.

- To jest twój cały bagaż? - spytał zdziwiony Ned
Miałem przy sobie to co zwykle. Walizkę, torbę i gitarę okrytą bezpiecznym pokrowcem.

- To samo co zawsze. - uśmiechnąłem się lekko.

- Okey. Phil! Zapakuj jeszcze to! - mężczyzna krzyknął do jakiegoś gościa w czarnej koszulce. - Musimy omówić zasady.

Skinąłem głową.

Kierownik ochrony wyjaśnił mi wszystkie zasady bezpieczeństwa związane z zespołem. Większość była taka jak zwykle.

Nie mogę używać mocy przy zespole, nie ważne jaka ona jest i czy jakąkolwiek mam. Nie mogę dotykać ich bez pozwolenia, a w szczególności Luke'a. Nie pije również przy nim nurtu. Bla bla bla...

Słuchałem jedynie na części związanej z Hemmings'em. To był mój pierwszy raz z kimś rzędu pierwszego.

Były trzy rzędy.

Pierwszy, najrzadszy. W takich ludziach najsilniej płynął nurt. Objawiało to się w różne sposoby.

Drugi, do którego należałem ja. Miałem w sobie nurt jednak nie na tyle dużo, żeby nie musieć przyjmować jego codziennych, płynnych dawek. Osoby drugiego rzędu najczęściej miały jakąś moc. Prawie jak w jakimś komiksie.

I trzeci, to najczęściej spotykany rząd. Osoby pozbawione nurtu, które były "normalnymi" ludźmi.

Po całym wykładzie zostałem zaprowadzony do tour busa, z którego wydobywały się głośne śmiechy i rozmowy.

Zwykle w tym pojeździe spała również ochrona, jednak Luke był zbyt niebezpieczny i tylko Calum i Ashton mieli odwagę spać z nim w jednym pomieszczeniu.

Gdy tylko wszedłem za menadżerem, nastała cisza. Trzy pary oczu wpatrywały się we mnie zaciekawione.

- To on? - spytał zirytowany Luke.

- To ty jesteś Michael Clifford?! Ten prawdziwy Clifford?! - zapiszczał wesoły mulat, a z jego palców zaczęły sypać się drobne krople wody.

Bałem się spotkania z nim. Kontrujemy się.

- T-tak, zdaje się, że to ja. - uśmiechnąłem się delikatnie.

- Witamy na statku Mike. - wargi loczka rozciągnęły się kącikami ku górze, a ten nie przestał jeść płatków śniadaniowych z mlekiem.

  ^^^

   Heeeey! Jak tam?

Powiem wam, że lubię to opowiadanie. Od dawna nie napisałam czegoś dłuższego a to ma +20rozdziałów.

Całuski dla mojego kotka, staram się jak mogę, mam nadzieję że to doceniasz foszkowaty maluchu

Przytulaski dla was, bo tęskniłam za wami bardzo bardzo i mimo braku mojego tableta, postaram się nie robić przerwy w pisaniu i będę wstawiać regularnie (mam nadzieję)

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Terapia Muzyczna / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz