16

1.9K 188 205
                                    

- Nie chcesz przelać go do szklanki, a nie tak z puszki?

Zamarłem. Wiedziałem, że nie mogę pić przy nim nurtu i zaczynałem rozumieć czemu.

Luke podszedł do mnie ze szklanką jego własnego, trochę innego nurtu, a jego oczy były pełne nenonowo niebieskich wstążek tego płynu.

Byłem dosyć przestraszony. Do momentu, w którym blondyn złączył nasze wargi.

Czułem smak nurtu w jego ustach i zauważyłem, że blondyn pije czysty nurt. Bez żadnych dodatków smakowych. Smakiem podobny był do tych cukierków lodowych.

- Jaki jest twój ulubiony? - szepnął wskazując na puszkę w mojej dłoni.

- Poziomkowy jest cudowny. A ty?

- Lubię ten czysty.

- L-luke...? Czemu... Twoje oczy...

- Pewnie ostrzegali cię, żeby nie pić przy mnie hm? - zamruczał, a ja się zarumieniłem. - Wiesz czemu?

Pokręciłem głową, a ten podwinął rękaw swojej bluzy.
Rozdziabiłem usta i niepewnie dotknąłem jednego z czarnych pęknięć na jego skórze, które teraz były w kolorze jasno niebieskiego i świeciły.

- Tak działa na mnie nurt mały. - szepnął mi do ucha i złożył na jego płatku drobny pocałunek.

- Nie jestem mały! - prychnąłem

- Wiem, wiem. Ale jesteś słodki. Słodki Mikey... - mruczał łaskocząc mnie.

- Wiesz czemu wszyscy zabraniają nam pić więcej niż ustaloną dawkę?

- N-nie.

- Hey jesteśmy na miejscu! - przerwał nam Calum z Ashton'em, którzy teraz patrzyli na nas dziwnie.

Luke odsunął się ode mnie bez słowa i zabrał Calum'owi papierosa z ust tak jak ja wcześniej, po czym wyrzucił go za okno.

Ashton pomachał mi przed twarzą i spytał czy wszystko okey oraz, czy Luke nic mi nie zrobił. To było miłe, że Ash się o mnie martwił. Ashton był miły.

Wyszliśmy z pojazdu, a ekipa już zaczęła wyciągała nasze walizki.

- To jest ten dom! - pisnąłem rozpoznając salon. - Tutaj robiliście poranne streamy!

- Woah spokojnie fanboyu. - mruknął ironicznie Calum.

- Sorki. - uśmiechnąłem się delikatnie.

Ashton i Luke oprowadzili mnie po domu i pokazali mój pokój, żebym mógł zacząć się rozpakowywać.
Zatrzymaliśmy się w Londynie, żeby chłopacy mogli nagrać teledysk do piosenki, którą nawet ja usłyszę dopiero dziś albo jutro.

Było już koło dziewiątej wieczorem, a ja siedziałem sam w pokoju, bo nie czułem się komfortowo przy Calum'ie.
Ani jego moc, ani on mnie nie lubił. Tak przynajmniej mi się wydawało...

- Hey kociaku. - usłyszałem głos bruneta i pisnąłem przestraszony. Calum stał w drzwiach, z dziwnym uśmiechem na ustach.

- Um cześć Calum. Co się stało?

- Nic takiego, chciałem pogadać. - powiedział i zamknął za sobą drzwi. - Może nie tylko.

I zrozumiałem czemu tu jest.

- Stosunki między nami nie były zbyt dobre zauważyłeś? Chyba czas to zmienić. - podszedł do mnie i pochylił się tak, że nasze twarze były parę centymetrów od siebie.

Brunet wbił się brutalnie w moje usta i usiadł na łóżku, a jego ręce zaczęły wsuwać się pod moją koszulkę i masować moje sutki.

Hood popchnął mnie tak, że położyłem się na łóżku nie przerywając pocałunku, a ten delikatnie usiadł na moich biodrach. Oderwał się ode mnie tylko po to, aby ściągnąć ze mnie koszulkę i uśmiechnąć się dziwnie, na widok malinek pozostawionych przez Luke'a.

- Jesteś taki kuszący Mikey, taki drobny mały chłopiec jak ty... Kto by mu się oparł?... - mruczał rozpoznając nasze spodnie. - Masz szczęście, że przygotowałem się na tą "rozmowę". - chłopak wyciągnął z kieszeni spodni drobną buteleczkę lubrykantu. - Chyba nie potrzebujemy gumki hm?

Pokręciłem głową zagryzając wargę.

Parę sekund później już byłem nagi za Calum jedynie w t-shirtcie.

- A-ale... L-Lu-

- Ah no właśnie, Luke. Luuuukeee! Chodź tutaj blondasku! - zawołał głośno - A ty grzecznie obróć się na brzuszek kociaczku.

Wy wiecie :-)))))))))

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Terapia Muzyczna / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz