Rozdział 3 - Kochasz ją?

10.4K 750 489
                                    

Przez cały dzień nie mogła się na niczym skupić, wypadek z rana nie dawał jej o sobie zapomnieć. Nie poszła do szkoły i strasznie jej się nudziło.

Leżała na łóżku, przekręcając się z boku na bok, nie mogła sobie znaleźć zajęcia, bo co niby miała robić jedną ręką? A poza tym, na nic konkretnego nie miała ochoty. Westchnęła po raz milionowy tego dnia i znów przekręciła się na posłaniu.

— Tikki, zaraz umrę z nudów. — jęknęła.

— Nieźle się załatwiłaś. — odezwało się kwami, zajadając ciasteczko.

— Weź, daj spokój, wszystko przez tę moją niezdarność i wieczne spóźnialstwo. — znów zmieniła pozycję na łóżku. -—Nawet nie mam jak dać znać Alyi, żeby przyniosła mi zeszyty. — powiedziała z głową wciśniętą gdzieś między poduszki.

— Może się prześpij, twoja klasa jeszcze nie skończyła lekcji.— zaproponowała biedroneczka, podlatując bliżej.

Pomimo pulsującego i promieniującego bólu w nadgarstku, udało jej się zdrzemnąć. Sama nie wie, ile spała, ale obudziło ją szturchanie w ramię.

— Tikki, daj mi spaaaać. — jęknęła z twarzą w poduszce.

— Tikki? — zapytał znajomy głos?

Marinette, słysząc ten jakże znajomy głos, szybko oprzytomniała, odwróciła się na plecy i poderwała do siadu, omal nie spadając z łóżka. Rozejrzała się po pokoju i zauważyła brązowo rudą, bujną czuprynę swojej przyjaciółki. Jej brązowe oczy patrzyły roześmiane spod grubych szkieł okularów na poczynania ciemnowłosej.

— Em, hehe. — rozejrzała się po pokoju, szukając w głowie jakiegoś wiarygodnego wykrętu. — Tikki to mój budzik. — odpowiedziała. — Czasem sobie z nią... z nim rozmawiam. — brnęła dalej w tę bezsensowną odpowiedź.

— Dobra, nieważne. — przymrużyła oczy. — Martwiłam się, dlaczego nie było cię w szkole? — Marinette pokazała jej obandażowany nadgarstek lewej ręki. — I wszystko jasne. — zaśmiała się. — Łamago, mam dla ciebie zeszyty.

Ucieszyła się, że Alya o niej pamiętała. Bez niej byłoby ciężko jej przetrwać; zawsze ją wspierała, pomagała z Adrienem, kiedy miała na jego punkcie obsesję, była przy niej zawsze i wszędzie. Takiej przyjaciółki ze świecą szukać.

Siedziały dobrych kilka godzin. Śmiały się, rozmawiały o poważnych rzeczach, jak i o totalnych pierdołach. Marinette w międzyczasie przepisywała zeszyty. Kiedy Alya opowiadała jej o tym, co działo się na lekcjach, uważnie jej słuchała.

— Wyobrażasz sobie, że Juleka przyniosła dziś do szkoły pająka? — pokręciła głową z niedowierzaniem.

Marinette zbladła na wzmiankę o tym małym, czarnym demonie.

— Lalalalalala, nic nie słyszałam, nic nie słyszałam. — zatkała uszy i zamknęła mocno oczy, a przyjaciółka patrzyła się na nią jak na jakiś niedorozwój społeczny. Uchyliła jedno oko i widząc minę mulatki, uspokoiła się trochę. — No co? Boję się, okej? Już samo słowo pająk budzi we mnie wstręt odrazę oraz paniczny lęk. — wyjaśniła.

— Taaa. - mruknęła. — Nino wspominał o twojej kąpieli w fontannie. — uśmiechnęła się, a ciemnowłosa zaczerwieniła się ze wstydu i schowała twarz w dłoniach.

Rozmawiały jeszcze chwilę, dopóki Alya nie dostała telefonu od mamy informującej ją o tym, że musi się zająć młodszym rodzeństwem. Odprowadziła swojego gościa do drzwi i wróciła do swojego różowego królestwa. Usiadła na obrotowym fotelu i zakręciła się kilka razy. Szybko jej się ta czynność znudziła, dlatego postanowiła zaczerpnąć wieczornego powietrza. Wstała z krzesła i wdrapała się po schodach na taras znajdujący się na dachu nad jej pokojem. Oparła łokcie na barierce, a głowę podparła na zdrowej ręce. Wpatrywała się gdzieś w dal, nie zwracając uwagi na otaczający ją świat. Tego dnia nie miała patrolu z Czarnym Kotem, dlatego mogła sobie pozwolić na chwilę dla siebie. Już miała schodzić na dół po swój laptop i miskę z prażoną kukurydzą, kiedy do jej uszu z drugiego kąta tarasu dobiegły odgłosy kroków. Wystraszyła się trochę, ale mimo wszystko odwróciła w stronę hałasu.

— Witaj, Marinette. — ciemna sylwetka wyłoniła się powoli z cienia.

— Kocie, jestem za młoda, żeby zejść na zawał. - położyła rękę w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce. — Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale co ty tu robisz? — zapytała, skanując go wzrokiem z góry na dół kilka razy, zatrzymując go w końcu na jego niesamowitych, kocich oczach.

— Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. — wyjaśnił, podchodząc bliżej kilka kroków. — Nie było cię dziś w szkole, martwiłem się. — w tym momencie zdał sobie sprawę ze swojej inteligencji. — Em, znaczy, twój przyjaciel się bardzo martwił. — wybrnął, a przynajmniej miał taką nadzieję.

— A skąd ty to możesz wiedzieć? — zapytała, marszcząc brwi.

— Mam swoje sposoby. — jego twarz przyozdobił cwaniacki uśmiech. — Mniejsza o to, co ci się stało w rękę? — zapytał, wskazując na jej zabandażowany nadgarstek.

— Wstałam rano, jak zwykle za późno. — zaczęła. — Biegałam po pokoju, jedną ręką próbując założyć spodnie, a w drugiej trzymałam telefon, próbując skontaktować się z przyjaciółką. Chciałam jej powiedzieć, że się spóźnię, ale wtedy zaplątałam się w spodnie i upadłam na podłogę, skręcając sobie przy okazji nadgarstek i rozbijając też telefon. Jestem chodzącą katastrofą. — wyjaśniła, uśmiechając się delikatnie. Znów oparła się o barierkę. — Kochasz ją? — zapytała, musiała się upewnić, jakim uczuciem darzy ją ten flirciarski sierściuch.

— Jak nikogo innego. — westchnął i również oparł się o barierkę tarasu dziewczyny. — A ty kochasz kogoś? — zapytał, zerkając na nią kątem oka.

— Może. — odparła, rumieniąc się delikatnie i przygryzając dolną wargę. Co niby miała mu powiedzieć? Miała mu wyznać, że to on jest tym kimś? Że to on zajmuje coraz więcej jej myśli. Nie. Jeszcze nie. Musi z nim jeszcze na ten temat porozmawiać, ale jako Biedronka, a nie Marinette. — Wybacz Kocie, jest już późno, a ja nie chcę się spóźnić jutro do szkoły, choć pewnie i tak to zrobię. Wpadnij jeszcze kiedyś. — pożegnała się i posłała bohaterowi uśmiech.

Zanim zniknęła w otworze w podłodze tarasu, Czarny Kot poszedł do niej i musnął ustami wierzch jej zdrowej dłoni. Zareagowała na ten gest tak, jak miała to w zwyczaju.

— Uważaj na siebie. — pożegnał się i zniknął w mroku nocy.

👹👹👹

Poprawione.

💜💜💜

Who Are You, Purrincess? ||Miraculous||✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz