ADRIEN
To było okropne. Gdybym wtedy nie przybył na czas, nawet nie chcę wiedzieć, co ten obleśny typ zrobiłby z Marinette. Ratowanie dam w opresji to moje zadanie, dlatego nigdy bym sobie nie wybaczył, że ktoś mógłby jakąś skrzywdzić. Szczególnie, tę jedną z najbliższych. Tak gnoja załatwiłem, że nieprędko napadnie na kolejną bezbronną dziewczynę. Zresztą, paryska policja już się nim zajęła. Po tym całym zajściu wróciłem do domu i nakarmiwszy tego małego żarłoka, który ponoć się mną opiekuje, poszedłem wziąć gorący prysznic. Darowałem sobie jakikolwiek posiłek, byłem zbyt zmęczony, żeby doczołgać się do jadalni. Zakopałem się w moją mięciutką pierzynę i zasnąłem, ale zanim to nastąpiło, słyszałem, jak Plagg coś do mnie mówi, jednak zignorowałem go. To był męczący dzień.
Wstałem rano i pierwsze, co zrobiłem, to sięgnąłem do szuflady mojej nocnej szafki, żeby wyjąć z niej listę. Musiałem na nią uważać, bo była już strasznie zniszczona, a ja nie chciałem, żeby rozsypała mi się w rękach. Niby spisałem ją niecały miesiąc temu, a wygląda, jakby stworzyli ją moi przodkowie jakieś trzysta lat temu. Patrzyłem na wszystkie imiona, których jeszcze nie skreśliłem i nie miałem pojęcia, co mam dalej robić. Zostały mi tylko i aż trzy dziewczyny do sprawdzenia, i jeden dzień na rozwikłanie tej zagadki. W tym momencie jedynym tropem były jagody, na które uczulona jest Rose. Przysięgam, że przez to wszystko niedługo oszaleję. Nie mogę się poddać, bo nie chcę nosić tego durnego stroju, a tak będzie, jeśli przegram. Po co ja się w ogóle na to zgadzałem? Trudno, czasu nie cofnę.
Poszedłem na śniadanie, które zjadłem w bardzo szybkim tempie, tak to jest, jak się idzie spać bez obiadu i kolacji, zgarnąłem z lodówki jeszcze ser dla Plagga i wróciłem do pokoju. Umyłem się i wybiegłem z domu. Byłem trochę spóźniony, dlatego darowałem sobie przestrzeganie przepisów drogowych.
Wchodziłem po schodach i rozglądałem się uważnie za potencjalną posiadaczką Miraculum mojej Księżniczki. Niestety na dziedzińcu żadnej z nich nie spotkałem. Wszedłem do klasy i usiadłem w ławce Marinette, zostawiając miejsce obok Nina Alyi.
Widać było, że dzisiaj Mari jest jakaś nieprzytomna. To pewnie wczorajsze zajście ma na nią taki wpływ. W pewnym momencie zobaczyłem, jak jej oczy zachodzą łzami. Przysunąłem się bliżej, a otaczając ją ramieniem, przyciągnąłem jej ciało do swojego. Oparła głowę o moją klatkę piersiową, ale nie zauważyłem, żeby zaczęła płakać. To dobrze. Zacząłem gładzić ją po plecach.
Lekcje mijały spokojnie, a ja nadal nie wiedziałem, która dziewczyna jest Biedronką. I to mnie dobijało. Siedziałem właśnie z moim kumplem na ławce pod klasą, w której zaraz miała się zacząć biologia i obserwowałem jak Marinette, Alya i Rose o czymś zawzięcie rozmawiają. Przyglądałem się Marinette. Jej oczy pięknie się skrzyły iskierkami radości. W tym momencie mam trzydzieści trzy procent szans na to, że to właśnie ona jest Biedronką, ale oczywiście nie mogę lekceważyć pozostałych dwóch dziewcząt.
— Gapisz się. — głos przyjaciela oderwał mnie od moich sercowych rozterek.
— Hm? — nie potrafiłem oderwać wzroku od dziewczyn.
Żeby przez miesiąc nie paradować po mieście w różowym wdzianku baletnicy, do wieczora musiałem coś wymyślić. Tylko co?
— Zakochałeś się, czy jak? — Nino szturchnął mnie łokciem w żebra.
— Daj spokój. — machnąłem ręką. — Po prostu się zamyśliłem.
— Akurat. — prychnął mój towarzysz.
Po lekcjach wróciłem do domu i pierwsze, co zrobiłem, to wyjąłem moją listę. Ignorowałem nawet to, co mówi do mnie Plagg. Choć znając jego, to pewnie cały czas nawija o swoim serze.
CZYTASZ
Who Are You, Purrincess? ||Miraculous||✔
FanficSherlock Chat wszczyna śledztwo dotyczące tożsamości Biedronki. #168 w kategorii Fanfiction 01.10.2017r.