Od zawarcia przez nich zakładu minął dokładnie tydzień. Marinette zdjęła już usztywnienie z nadgarstka, z czego bardzo się cieszyła, bo wreszcie mogła sobie pofikać na lekcjach wychowania fizycznego, które pomimo swojej niezdarności bardzo lubiła.
Adrien jak każdego ranka, zaraz po przebudzeniu wyjął swoją listę, która, o dziwo, szybko się kurczyła. Pozostało jeszcze skreślić pięcioro imion i bum, tożsamość Biedronki nie będzie już dla niego zagadką.
Alix
Alya
Marinette
Mylenè
Rose
Sabrina— Widzę, że robisz postępy. — kwami usiadło na jego ramieniu. — Czego już się dowiedziałeś? — zapytało i wrzuciło spory kawałek do swojej buzi.
— Na razie, wiem tylko tyle, że wszystkie, tak jak Kropeczka, boją się pająków, i dodatkowo, że Rose jest uczulona na jagody, co muszę sprawdzić i lubi różowy, Mari też lubi ten kolor, ale nie jest uczulona na jagody, z resztą, pozostałe dziewczyny też nie, bo wszystkie jadły babeczki, które przyniosła do szkoły. — rozgadał się.
— Dobra, już skończ. — uciszył go kotek. — Żałuję, że zapytałem.
Plagg doskonale wiedział, kim jest dziewczyna, przez którą Adrien traci resztki zdrowego rozsądku. Jednak, jak to on, lubił go czasem wpuszczać w maliny, tak też zrobił i tym razem, przecież koniecznie chciał, żeby przez cały miesiąc na każdej misji nosił strój baletnicy, który zapewne Marinette sama dla niego zrobi.
— Zobaczysz Plagg, ja to wygram. — powiedział pewny swego.
— Geniuszu, a nie pomyślałeś, że ona wcale nie musi chodzić z tobą do klasy. — powiedziało kwami, przyglądając się uważnie blondynowi, który jak co rano szczerzy się jak głupi do tej kartki papieru.
— Ty coś wiesz, prawda? — zapytał chłopak, przymrużając oczy.
— Może. — odparł i zniknął z jego pola widzenia.
O nie, tym razem nie uda się mu mnie zmylić. Jestem pewien, że to któraś z mojej klasy.
Z taką myślą zaczął przygotowywać się do szkoły.
W szkole obojgu czas płynął jakoś wolno i leniwie, a niekiedy niemiłosiernie się dłużył. Każda lekcja była nudniejsza od poprzedniej. Marinette myślała, że z nudów zaraz wyzionie ducha. Adrien z głową podpartą na ręce był myślami gdzieś daleko w odległym świecie, gdzie on i Biedronka są razem szczęśliwi.
Huk dochodzący spoza szkoły oderwał ich od swoich myśli i przywrócił do rzeczywistości.
Pora na przemianę. Pomyśleli oboje.
Marinette skorzystała z chwili nieuwagi prawie wszystkich uczniów i wymknęła się z klasy, a Adrien poszedł w jej ślady.
Oboje już przemienieni wybiegli ze szkolnych toalet i, jak to na niezdarną Marinette przystało, musiała na kogoś wpaść. No oczywiście, że tym kimś był Czarny Kot, bo kto inny?
— Moja Pani, wiedziałem, że w końcu sama zaczniesz mi wpadać w ramiona. — wymruczał, pochylając się i trzymając ją w talii, chroniąc przed upadkiem.
— A ty znów swoje. — opuściła ręce w geście bezradności i stanęła na równe nogi. — Skupiłbyś się choć raz na misji, a nie na nie wiadomo czym. — fuknęła na niego, ignorując to, że spotkała go w swojej szkole oraz to, że prawdopodobnie się znają.
— Kiedy jesteś przy mnie, nie mogę się skupić na niczym innym. — rzekł z flircarskim uśmiechem, kręcąc swoim ogonem.
— Chodź już. — ponagliła go, choć w głębi zrobiło jej się miło.
Niepokojący hałas dochodził z pobliskiego skateparku, gdzie zawsze przebywało dużo osób. Będąc już na miejscu, zauważyli kilkanaście osób jeżdżących chaotycznie na wrotkach, deskorolkach, czy rolkach, piszcząc i krzycząc tak głośno, jak tylko mogli. W centrum tego zamieszania stał młody chłopak, ubrany w ciemnogranatowy kostium, na głowie miał kask, na łokciach i kolanach ochraniacze, a na stopach rolki.
— Długo kazaliście na siebie czekać. — odezwał się, zauważywszy bohaterów. Nawet nie dostrzegli, kiedy Biedronka oberwała od niego promieniem z jego kasku. — I co teraz zrobicie? — zaśmiał się, trafiając kolejne osoby.
— Tylko nie rooolkiiii! — panikowała dziewczyna, nie mogąc zapanować nad kierunkiem jazdy.
Dopiero co odzyskałam sprawność w ręce, nie chcę tym razem skończyć z gipsem na nodze, pomyślała.
Zahaczyła bronią o gałąź drzewa, pod którym właśnie przejeżdżała i podciągnęła się na kilkanaście centymetrów w górę. Czarny Kot szybko do niej podbiegł.
— Wszystko dobrze? — zapytał troskliwie?
— Chyba tak, ale, jak mam teraz walczyć, przecież gdy dotknę tylko asfaltu, to diabelstwo zacznie mnie wozić na wszystkie strony. — powiedziała, spuszczając wzrok.
— Mam pomysł. — chłopak wziął ją na ręce w stylu panny młodej i zaczął prowadzić w stronę ich przeciwnika.
— Co ty robisz? — zdziwiła się.
— Jakoś chyba musimy go pokonać, prawda? — spojrzał na nią. — Dlatego pozwól sobie pomóc.
— Niech ci będzie. — zgodził się. — Ale nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. — zaplotła ręce na klatce piersiowej.
— Za późno. — puścił do niej oczko, a dziewczyna wydała z siebie jęk załamania.
Czarny Kot z Biedronką na rękach jakimś cudem za pomocą swojej destrukcyjnej mocy powalił słup, chcąc zagrodzić drogę Skaterowi, jednak opętany był na tyle dobry w jeździe na rolkach, że bez trudu pokonał tę przeszkodę.
Szczęśliwy Traf dał bohaterce zwitek żyłki. Przez chwilę nie wiedziała, co ma z tym zrobić, jednak po obejrzeniu się na wszystkie strony w jej oczach podświetliły się rolki przeciwnika, ziemia i trzymany przez nią przedmiot.
Rzuciła splątaną żyłkę prosto pod nogi wroga, przez co wplątała się w kółka rolek; chłopak boleśnie upadł na ziemię i przeturlał się kawałek, Czarny Kot z Biedronką na rękach podszedł do niego. Jedną ręką zdjął z jego głowy zainfekowany przedmiot i zdeptał go, a dziewczyna zajęła się resztą. Złapała demonicznego motylka i przywróciła wszystko do ładu.
— Dziękuję. — powiedziała, kiedy już mogła stanąć na własnych nogach.
— Do usług, Księżniczko. — ukłonił się.
Na jej kolczykach zostały tylko dwie kropki. Zaplątała swoje yo-yo o antenę na dachu i już miała skakać, ale odwróciła się do przyjaciela i zrobiła coś, czego chłopak na pewno się nie spodziewał; stanęła na palcach i musnęła ustami jego szorstki policzek.
— Do zobaczenia, Czarny Kocie.
👹👹👹
Poprawione.
💜💜💜
CZYTASZ
Who Are You, Purrincess? ||Miraculous||✔
FanficSherlock Chat wszczyna śledztwo dotyczące tożsamości Biedronki. #168 w kategorii Fanfiction 01.10.2017r.