Mechanizm dnia codziennego

448 46 1
                                    

Ona. Jak co wieczór szła pustymi uliczkami miasta wracając do domu na piechotę. Spokojny i miarowy krok nijak miał się do tego co działo się w jej głowie. Nerwowy wyraz twarzy i delikatne, wręcz ukradkowe spojrzenia rzucane do tyłu zdradzały o niepokoju panującym w jej ciele. Bała się, że pośród wieczornej ciszy przerywanej jedynie szumem wiatru i odgłosem samochodów gdzieś w oddali usłyszy znów jego głos, zobaczy twarz. Wiedziała, że to niedorzeczne bo od ponad roku nic takiego nie nastąpiło. Jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że od pewnego czasu czuje jego obecność. Wchodząc do swego mieszkania czuła jak wielki kamień opuszcza jej żołądek. Tylko tu czuła się prawie bezpiecznie. To była jej nowa definicja spokoju od jakiegoś czasu. Prawie bezpiecznie. Wiedziała, że ta delikatna nutka strachu, która jej nie opuszczała od tamtego momentu już nigdy nie zniknie. Dlatego prawie bezpieczne uczucie było wszystkim na co było stać jej psychikę. Tak, wyglądała jej codzienność i pewnie tak będzie ona wyglądać już do końca jej dni.

On. Jak co wieczór szedł pustymi uliczkami miasta. Nie wracał jednak ani z pracy, ani z zakupów. Nie, on szedł za nią. Robił to od kilku tygodni, co wieczór. Był tuż za nią. Na tyle blisko by widzieć jej zatroskaną, zdenerwowaną twarz i na tyle daleko by ona nie mogła go usłyszeć czy zauważyć. Szedł zawsze w cieniu, zawsze uważnie, tak by jej nie spłoszyć. Mógłby przecież już nigdy jej nie zobaczyć, a tego by nie przeżył. Każdego ranka wstawał tylko dlatego by znów ją zobaczyć. Planował ich ponowne spotkanie, każdy detal. Codziennie w swoim małym mieszkaniu, wciąż zataczając się przez spożyty dzień wcześniej alkohol i zapalając kolejnego papierosa stawał przed popękanym lustrem i ćwiczył ułożone wcześniej scenariusze rozmów, jakie chciałby z nią przeprowadzić. Miał już przygotowane miejsce ich pierwszego spotkania. Nie wiedział tylko jak przekonać ją do tego, żeby zgodziła się z nim zobaczyć. Co wieczór wychodził więc i zastanawiał się co zrobić. Widział jej lęk i wiedział, że przekonanie jej nie będzie sprawą prostą. Powoli jednak tracił cierpliwość i pragnienie spotkania przeradzało się powoli w obsesję. W tę samą obsesję, która sprawiła, że ponad rok temu nie wytrzymał i wykluczył się z jej życia na prawie rok.

Krótka historia o lękuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz