Destiny's POV:
Zerknęłam przez szybę metra, zastanawiając się za ile przystanków powinnam wysiąść. Między nogami trzymałam gitarę, uważając żeby podczas transportu nie stało jej się nic złego.
I wtedy go zobaczyłam.
Z mediów wiedziałam, że często podróżuje metrem, zresztą nie ma się co dziwić, gdyż jest ono wygodne i dosyć szybkie.
Wcisnęłam głowę głębiej w duży szalik, zastanawiając się, czy mnie zauważy.
I wtedy napotkałam jego niebieskie tęczówki. Oblała mnie fala wspomnień z przed 4 lat, z czasów programu, kiedy to jego osoba zrobiła niezłe zamieszanie w moim życiu.
Uśmiechnął się półgębkiem i spuściwszy wzrok, skierował swoje kroki do mnie. Zwinnie lawirował między ludźmi, unikając przy tym upadku. Wyciągnęłam z uszu słuchawki i czując lekki stres oczekiwałam aż podejdzie.
- Destiny - przywitał się, opierając się o ścianę i patrząc na mnie z góry. - Jak widzę wciąż za pan brat muzyką.
Prychnęłam.
- A czego się spodziewałeś? W moich żyłach płyną środki do czyszczenia gitar, a zamiast ścięgien mam struny, gitara to moje życie.
Chłopak zaśmiał się i spojrzał w bok. Nie zmienił się zbyt dużo, jedynie wrócił do ciemnobrązowego koloru włosów.
- Widzę, że zrezygnowałeś z farbowania - rzuciłam. - Co na to fanki? - zapytałam, unosząc brew i uśmiechając się półgębkiem.
Zaśmiał się.
- Taa, jakby moje włosy były dosyć zniszczone. W sumie dużej różnicy nie ma... no okej, jest spora różnica, ale mi się podoba - dokończył, widząc moje spojrzenie. Jego kolor zmienił się radykalnie.
Zapanowała lekko niezręczna cisza. Nie czułam się w obowiązku jej przerywać, ale mimo wszystko postanowiłam to zrobić.
- A jak tam wasz zespół? Szkoda, że już nie wróciliście po tej słynnej "przerwie", naprawdę wyglądaliście na zżytych - poprawiłam instrument i przechyliłam głowę.
Niebieskooki zacisnął szczękę i wymusił uśmiech.
- Różnica poglądów - uciął. - A jak wy? Mam na myśli twój zespół - zapytał, zgrabnie zmieniając temat.
Postanowiłam nie drążyć tematu.
- A w porządku, z Saomi kontakt lekko się urwał, jednak wiem, że wróciła do rodziny do Japonii.
- To chyba fajnie, że może być wśród bliskich - powiedział, patrząc mi w oczy.
- Zawsze wysyłamy sobie kartki na święta, z tego co pisała rok temu wiem, że jest szczęśliwa. Mam nadzieję, że wciąż tak jest.
- O matko, myślałem, że już nikt oprócz mnie nie korzysta z poczty! - brunet zaśmiał się z niedowierzaniem.
- Jak widzisz, nie tylko ty jesteś tradycjonalistą - oznajmiłam i rzuciłam mu krótki uśmiech.
Chłopak wyglądał jakby chciał coś dopowiedzieć, ale w ostatniej chwili się rozmyślił.
- Gdzie wysiadasz? - zapytał.
- Uhm, Whitechapel. A ty?
- Miałem wysiąść na Stepney Green, ale mogę tam gdzie ty. Przejdę się. I tak musiałbym iść.
CZYTASZ
You Are The Only Exception // N.H. PL
FanfictionCzy da się dotknąć gwiazd, bez patrzenia w niebo? Czy możliwe jest spróbować nieba, które jest nieskończone? Czy da się złamać grawitację, wciąż stojąc na Ziemi? Wystarczy odrobina muzyki. I miłości. A wszystko jest możliwe.