Rozdział 14. Wściekłość daje moc

47 4 0
                                    

Podleciałam do Jinsana z ogromną prędkością. Zaczęłam zadawać mu potężne uderzenia. On blokował niektóre, miał z tym problem. Moja złość była siłą napędową, ktoś dodawała mi sił. On odleciał ode mnie, ale to mnie nie powstrzymało. Zafundowałam mu parę pocisków Ki, które odbił. Wiedziałam, że moje ciosy są za słabe, więc użyłam czegoś silniejszego.
- KAIOKEN X2- krzykłam. Moja moc się zwiększyła. 
- Oho. Widzę nie są tak złymi nauczycielami jak przeciwnikami- powiedział z podłym uśmiechem. Mnie wprawił w jeszcze większą złość. Zaczęłam w niego uderzać z dużą siłą. Czułam jednak, że tracę powoli siły. Kaioken mocno obciąża organizm, a ja używałam go od niedawna. Mówi się trudno. Jeśli chcę do pokonać, muszę być silna.
- No na co czekasz. Nie próbuj odwlekać chwili, kiedy Cię z radością zdezintegruje - powiedział z nutą pewności w głosie. Nie miał pojęcia, że nauczyłam się paru sztuczek. Przełożyłam palce do czoła i zaczęłam się teleporowac w różne miejsca wokół Jinsana. W między zmianami miejsca sprzedawałam mu silne uderzenia i kopniaki. Czując, że ma kłopoty Jinsan zaczął krzyczeć. Zatrzymałam się w pewnym momencie i czekałam na dalszy bieg wydarzeń. Włosy Jinsana stanęły dęba, jego mięśnie urosły, a tęczówki kompletnie zniknęły. Wyglądał jak potwór.
- Hahahaha. I co teraz robaczku. Nie masz ze mną najmniejszych szans. - powiedział z głośnym śmiechem. Stałam tam przerażona, bo czułam siłę tego potwora. Strach mnie praktycznie sparaliżował. Jinsan zaczął lecieć w moim kierunku, jednocześnie łapiac mnie za głowę.
Czułam jak ściska mnie próbując zmiarzdzyć mi głowę. W ostatniej chwili zdążyłam się uwolnić, strzelając mu pociskami Ki w twarz.
Wylądowałam w niedużej odległości od niego.
- Nie uciekniesz mi maleńka- powiedział prostując rękę w moją stronę. Wystrzelił z niej sługę czarnej energi. Przyjęłam gardę i cała energia uderzyła we mnie. Gdy kusz opadł Jinsan zobaczył, że cały czas stoję na nogach tylko górną część mojego Gi była w strzępach. Zerwałam to co z niej zostało, pozostawiając tylko granatowy podkoszulek.
- Dlaczego ty wciąż żyjesz?!!! - krzyknął
- KAIOKEN X3 - odparłam krzycząc. Czułam, że jeśli czegoś nie wymysle to będzie ze mną krucho. Kaioken bardzo wyczerpywał moje siły. Po chwili wpadłam na pewien pomysł. Opadłam na ziemię i zmniejszyłam swoją moc. Zaczęłam szybko biec w stronę najgłębszej części lasu.
- Ucieczka ci nie pomoże- usłyszałam za głos Jinsana. Po chwili dotarłam na niewielką polanę. Był na niej ogromnie drzewo, rzeka i kilka krzaków. Wskoczyłam gałąź po gałęzi na najwyższą część drzewa, która była gęsto zakryta przez liście. Wyciszyłam swoją energię i czekałam na Jinsana. Po niedługim czasie wpadł na polanę czerwony ze złości.
- Wyłaź nędzny robaku- krzyczal szukając mnie.
- FINAL KAMEHAMEHA- krzyknęłam i zeskakujac z drzewa wystrzelilam potężny strumień energi. Przeciwnik nie był przygotowany i potężnie oberwał. W tej chwili wyczułam znajoma siłę, która się do nas zbliżała. Jinsan na szczęście jej huba nie wyczuł.
- Bo pchełko. Umiesz uderzyć. Nawet mnie to zabolało, ale to za mało aby mnie pokonać-powiedział z grymasem. W tej chwili na polanę wbiegł Kamil. Cały zziaziany. Co on tu w ogóle robił.
- Kamil uciekaj- krzykłam, ale było za późno. Jinsan podleciał do niego i mocno uderzył. Kamil poleciał uderzając o pobliskie drzewo. Przez chwilę nie podnosił się z ziemi. Stałam sparaliżowana. Zaczęłam czuć złość tak ogromną, że jedyne o czym myślałam to zemsta. Upadłam na kolana mówiąc:
- Jak ty śmiałeś?!
- Kolejny robal się wygrzebał- powiedział Jinsan
- Jakim prawem uderzyłeś mojego przyjaciela?! - mówiłam przez łzy złości. Moje włosy zaczęły migotać, a tęczówki zaczęły przybierać kolor niebieski. Powoli się podniosłam i krzyknęłam:
- Nikt nie ma prawa krzywdzic moich przyjaciół!!!- w tym momencie dokonała się transformacja. Wokół mnie pojawiła się złota aura, moje włosy przybrały kolor złoty, a tęczówki były niebieskie.
- Niemożliwe-powiedział Jinsan
Ruszyłam w jego kierunku ze zdumiewająca prędkością. Zafundowałam mu solidnego kopniaka w brzuch oraz kilka silnych uderzeń w klatkę piersiową. Zatoczył się do tyłu i syknał:
- To nie prawda?! Nie ma silniejszego ode mnie. No może mnie pokonać Sayianin. Zaczął formować ogromną kulę nad sobą.
- Nie dasz rady zatrzymać mojej Rinku- krzyczał i rzucił nią we mnie. Po opadnieciu kurzu Jinsan zobaczył, że stoję na miejscu cała i zdrowa.
- Cholera. Jeśli to nie pomaga to zniszczę całą tą głupią planetę wraz z róbą- ryknał i utworzył kulę większą od boiska piłkarskiego.
- Oto Super Rinku. Jeśli zrobisz unik znisczy całą planetę!!!- powiedział i rzucił kulę prosto we mnie.
- Twoje niedoczekanie!!! KA-ME-HA-ME-Ha- z moich rąk wystrzelił niebieski strumień energi. Oba ataki się spotkały ale żaden się nie przesunął
- Może pomocnej dloni- słyszałam głos Goku z prawej. On również wystrzrlil Kamehamehę.
- Nie myśl ze jesteś silniejszy, Kakarotto- dobiegł mnie głos Vegety z lewej. On za to wystrzelił Final Flasha.
- Dziękuję wam za wszystko. BIG BANG KAMRHAMEHA!!!!- krzyknęłam
Nasz połączony atak popchnął Super Rinku i dopadł do Jinsana. Nasz atak był tak silny, że przeciwnik doleciał do słońca.
- To niemożliwe.... Że ja.......- powiedział ostatnim wdechem Jinsan zanim nasz atak i słońce nie zmieniło go w kupkę popiołu.
Ja tym czasem na ziemi upadłam na ziemię i powiedziałam :
- Nareszcie się skończyło-
Wstała i zobaczyłam, że dalej jestem w formie SSJ. Po chwili podeszli do mnie Goku i Vegeta.
- Świetnie się spisałaś.- powiedzieli równo. W tym momencie na plac wbiegli również wszyscy z obozu.
- Co się stało?! Julia to ty?! Kim wy jesteście?!- wszyscy krzyczeli jeden przez drugiego. Rozsunełam jednak cały tłum i spokojnie podeszłam do drzewa pod którym leżał Kamil. Położyłam delikatnie dłoń na jego piersi i przekazałem część mojej energi do niego. Po chwili się ocknął. Był bardzo zdezorietowany, ale po chwili wszystko mu pokolei wyjaśniłam.

Drużyna Z. Nowe PokolenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz