Piątego dnia Lukas zostaje wypisany ze szpitala. Bo Waldenbeck pomaga synowi wsiąść na przednie siedzenie ciężarówki. Stojącemu przy tylnych drzwiach Philipowi udaje się powstrzymać i nie pociągnąć za klamkę. Świeże, kłujące powietrze przypomina mu, że znajdują się poza szpitalem. Kłucie w żołądku, do którego zdążył się już przyzwyczaić przez ostatnich kilka miesięcy, przypomina mu że tutaj nie wolno mu robić takich rzeczy. Zaciska więc dłoń w pięść.
Hej. Odzywa się Lukas, Philip unosi wzrok i napotyka spojrzenie oczu bardziej niebieskich niż rozpościerający się nad nimi bezkresny błękit. Spoglądanie mu w oczy przypomina stanie pod wodospadem. Przez długą chwilę wydaje mu się że cisza trochę się cofnęła. Lukas odwraca się ku niemu lewą ręką lekko przytrzymując przód swojej koszuli. Niedługo się zobaczymy.
Philip rozluźnia pięści. Wzdycha kiwając głową i Bo Waldenbeck odjeżdża zabierając ze sobą Lukasa.
Cisza podąża wraz z nim na farmę Caldwellów. Philip stara się narobić hałasu słuchając muzyki w nastawionych na cały regulator słuchawkach gdy popielata szarość świtu pochłania ostatnie mroki nocy w jego pokoju. Wsłuchuje się w metaliczne dźwięki starej ciężarówki stojącej w szopie Gabe'a kiedy majstruje przy niej tak jak teraz żyje właściwie bez celu, bez świadomości dlaczego w ogóle wciąż to robi. Ściany jego pokoju wypełniają się kolorem oglądanych o czwatej nad ranem kreskówek błyskając w ciemności niczym fotografie kiedy gapi się na nie niewidzącym wzrokiem. Cisza nigdy go nie opuszcza.
Gabe powtarza mu żeby nie martwił się szkołą. Że wszyscy dali mu czas z powodu tego przez co przeszedł. Philip nie rozumie tego wszechogarniającego współczucia. To nie on został postrzelony. To nie on przedawkował zmuszony wstrzyknąć sobie heroinę. To nie on umarł samotnie w łóżku.
Helen zabiera go do kogoś kto może mu pomóc uporać się z tym. To mój stary znajomy, wyjaśnia z tym samym wyrazem twarzy który Philip kiedyś interpretował jako brak zainteresowania ale teraz poznaje w nim ostrożnie zbudowany gruby mur z napisem Buffalo '07. Philip nie rozumie także tego dlaczego przy niej jest mu łatwiej oddychać. Cisza podąża za nim.
Siedząc w jeepie Helen pod drzwiami kliniki Philip oznajmia jej że nie zamierza przyjmować przepisanych mu tabletek nasennych. Szum nowojorskiego ruchu ulicznego odbijający się od okien samochodu jest głośny i znajomy w sposób w jaki Tivoli nigdy nie będzie ale Philip czuje tutaj ciszę jeszcze bardziej dotkliwie. Wylewa się z ulicznych załuków barwiąc czernią jego obolałe krawędzie. Philip pamięta filmy, pamięta powolne kroki matki, martwe rośliny które nadal podlewała, spleśniały zapach żółtej kanapy i trudno jest mu mówić z powodu bolesnej świadomości tego co zostało mu odebrane. Helen spogląda na niego i kiedy pyta czy to z powodu Twojej Mamy, Philip czuje się jakby tonął. Przytakuje z wysiłkiem podobnym do tego by utrzymać jasność umysłu gdy wykrwawiasz się na śmierć a Helen trzyma go za rękę.
Wracają do domu i ona już więcej o to nie pyta.
Pierwszego dnia Lukas przysyła mu 126 wiadomości. Philip nie wie dlaczego je wszystkie liczy ale przyznaje przed samym sobą że zdarzało mu się robić głupsze rzeczy.
Trzeciej nocy w końcu się łamie. Jego wyczerpane ciało zapada w sen bez żadnego uprzedzenia i rzuca go głową w dół w otchłań koszmaru gęstego jak smoła gdy siedzi skulony w fotelu Gabe'a. Gdy budzi się gwałtownie, słysząc swój własny, zdławiony szloch, czuje na ramieniu dłoń Gabe'a która trzyma go w salonie farmy Caldwellów w miasteczku Tivoli w stanie Nowy Jork podczas gdy jego oczy patrzą, z przerażającą tęsknotą, jak duch Anny Shea wisi przed nim przez chwilę a potem rozmywa się w bursztynowym świetle lampy wraz ze swoimi sandałami i długimi spódnicami.
CZYTASZ
Déja Vu (Philkas: Philip Shea / Lukas Waldenbeck)
Fiksi PenggemarDrobiny kurzu unoszą się w promieniach słońca widocznych w przerwie między zasłonami. Wsłuchany w szum ciszy Philip śledzi ich powolne opadanie. To gra w którą bawili się kiedyś z matką. Ona nazywała je dziennymi gwiazdami uśmiechnięta jakby potrafi...