osiem

363 21 23
                                    

Tym razem 'obudziłem się' w szpitalu. To dziwne, ze względu na zbieg okoliczności, po tym potrąceniu, ale... chyba byłem już w szpitalu. Tak mi się przynajmniej wydawało.

Leżałem na łóżku szpitalnym w za dużej piżamie i patrzyłem jak ludzie koło mnie chodzą, spieszą się zdenerwowani, jakby coś bardzo poważnego się działo. Ja za to nie potrafiłem się ruszyć.

Nagle usłyszałem głos Niall'a i Liam'a.

Co tym razem Louis wymyśliłeś? Wcześniej ich nigdy nie było w snach.

Zaczęli pytać pielęgniarek i lekarzy co się stało, ich głosy brzmiały na zdenerwowane i zmartwione. Nie miałem pojęcia o co chodzi, próbowałem się podnieść, krzyknąć, albo chociaż szepnąć - cokolwiek, jednak nic nie potrafiłem. Moje próby przerwała pewna osoba.

- Zepsułeś zabawę Harry - powiedział rozbawiony głos Louis'a.

- Co... jaką zabawę, o co chodzi? Przecież to tylko moja wyobraźnia – udało mi się powiedzieć, ale najwyraźniej Tomlinson był jedynym, który mógł mnie usłyszeć.

– Nie wydaje mi się – prychnął.

Zmarszczyłem brwi zupełnie nie wiedząc o co chodzi. Próbowalem jeszcze się ruszyć, ale nic z tego. Po kilku minutach ciszy i prób zobaczyłem zbliżającego się lekarza, jednak nie był to kto inny jak Louis z uśmieszkiem na twarzy. Przewróciłem oczami starając się go ignorować, bo mimo tego, jak za nim tęskniłem miałem go teraz dość.

– Pomyśl tylko, czy to nie jest to co chciałeś od jakichś trzech lat? – Usiadł na brzegu łóżka, na którym leżałem. – Zobaczyć mnie, spędzić ze mną chwilę, tak jak dawniej - ciągnął.

Westchnąłem, bo fakt, miał trochę racji, ale nawet jeśli ją miał nie miałem zamiaru mu tego przyznawać.

– A gdybyś tak, hm... – zatrzymał się na chwilę, co sprawiło, że spojrzałem na niego unosząc brew i nasze oczy się spotkały na co uśmiechnął się zwycięzko. – Gdybyś miał szansę być ze mną już zawsze?

– Och, już to widzę – zaśmiałem się bez humoru. – Martwy przyjaciel z mojej głowy i ja już zawsze razem. Co jest z tobą nie tak?! Co jest ze mną nie tak? - Sapnąłem niczego nie rozumiejąc.

– Jeśli tak to widzisz, to dlaczego rozmawiasz z postacią z twojej głowy? – Jego wzrok wbijał się we mnie coraz intensywniej.

– B-bo... nie wiem – westchnąłem zrezygnowany.

– Czy zostaniesz ze mną to twoja decyzja, chociaż to oczywiste, że chcę cię do tego namówić. Ile razy mówiłeś sobie, że wiele byś oddał, żeby znowu spędzać ze mną czas? Ze swoim najlepszym przyjacielem, którym po cichu – tutaj zrobił cudzysłów w powietrzu – byłeś zauroczony. A co byś powiedział, gdybyś się dowiedział, że też nie byłeś dla mnie obojętny w tej kwestii —  szepnął schodząc wzrokiem na swoje trampki.

— Czekaj, czekaj, jeszcze raz. Ja się podobałem tobie? — pokręciłem głową. — To wszystko to jakiś pieprzony żart. A jeśli naprawdę mam wybór, to serio masz aż taki tupet, żeby mnie o to prosić? – Możliwe, że działałem pod wpływem chwili, ale byłem wkurzony do granic możliwości. — Ale okej, załóżmy, że się zgadzam co wtedy?

Louis wstał i podszedł do okna najprawdopodobniej, żeby nie wybuchnąć.

— To samo co się stało ze mną, kiedy ciebie, was opuściłem — powiedział bez cienia emocji, spojrzał tylko na Nialla, Liama, a nawet Zayna, którzy podobnie jak inni dookoła zastygli w ruchu, kiedy pojawił się szatyn.

Alaways Together / Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz