siedem

233 22 16
                                    

Była siódma, a ja nie miałem najmniejszej ochoty znowu zasypiać, poza tym i tak byłoby to niemożliwe patrząc chociażby na mój stan psychiczny. Byłem zbyt roztrzęsiony.
Przez ostatnie lata udało mi się zbudować mur, który chronił mnie przed wszystkimi ludźmi i w szczególności wspomnieniami. Wystarczył jednak tylko jeden sen, jedna sytuacja, aby wszystko z powrotem we mnie uderzyło.
Nie było mowy, żebym spotykał się z kimkolwiek, chociaż... może z Zaynem?

Po paru godzinach chciałem zadzwonić do mulata zorientowałem się, że nie mam jego numeru. Z westchnieniem wybrałem ten należący do Liama i starałem się się brzmieć normalnie, gdy ten odebrał.

– Hej Li – zacząłem a mój głos mimo prób nadal lekko drżał. – Mam prośbę.

– Po pierwsze, to dlaczego brzmisz jakbyś płakał, albo zaraz miał się rozpłakać? – zaczął, a ja wywróciłem oczami, bo oczywiście, że zauważył. – A po drugie, gdzie ty do cholery dorwałeś wczoraj Malika?

– Jest okej i tak, ja w tej sprawie. Wysłałbyś mi jego numer? Zapomniałem go wczoraj zapytać.

– Pewnie, ale najpierw odpowiesz mi na pytania.

– Ugh, na pierwsze odpowiedziałem, a co do drugiego, to byłem na spacerze i wpadliśmy na siebie. Okazało się, że przyje...

– Tak, tak to wiem, rozmawiałem z nim wczoraj dość długo, ale nie wierzę ci, że wszytko w porządku, po prostu Harry Styles nie był w takim stanie od czasu... – spiąłem się na wspomnienie sprzed lat i wciągnąłem powietrze lekko zdenerwowany. – Och, okej przepraszam Hazz i już wysyłam numer.

Po tych słowach rozłączył się, a parę sekund później telefon w mojej ręce zawibrował przez nową wiadomość. Odrazu zapisałem nowy kontakt.

Do Zayn: Hej. Chciałbyś się może dzisiaj spotkać? Harry xx

Od Zayn: Siemka! :D sorry stary, ale umówiłem się już dzisiaj z Liamem i nie dam rady :/

Do Zayn: Jasne, rozumiem. W takim razie miłego dnia Z!

Z westchnięciem odłożyłem telefon, a bardziej rzuciłem na łóżko i skierowałem się do kuchni.
Wyciągnąłem płatki, miskę i mleko. Nie chciałem jeść dużego śniadania. To przez ten sen.
Usiadłem przy wysepce, ale szybko zmieniłem zdanie i przeniosłem się na kanapę i włączyłem poranne wiadomości. Trafiłem akurat na pogodę.

– Prosimy państwa o ostrożność na drogach. Połączenie trwających deszczy i nadchodzących mrozów nie jest najlepsze dla kierowców. Możliwe zlodowacenie na ulicach będzie sprzyjać wypadkom – głosiła kobieta ubrana w szalik, czapkę z pomponem i grubą, ale rozpięta kurtką na tle ładnego, ale zdecydowanie zimnego krajobrazu.

Przełączyłem kanał, na nieco bardziej interesujący. No może nie do końca, ale był uroczy, bo mówił o małych pandach.
Cały dzień spędziłem na oglądaniu ogłupiających programów, a kiedy w końcu zdecydowałem się ruszyć dupę na dwór, to jak tylko schowałem klucze do kieszeni zaczął padać deszcz, wiec zirytowany wróciłem do siebie.

Wbrew pozorom takie nicnierobienie jest bardzo męczące. O dwudziestej drugiej leżałem już w łożku przeglądając Instagram. Natknąłem się na konto Malika i po krótkim stalkowaniu dałem mu follow.
Odłożyłem telefon ziewając. Od ostatnich kilku nocy jakoś się nie wysypiałem. Ciekawe dlaczego.

Alaways Together / Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz