Cztery

40 7 1
                                    

   Otwarcie drzwi mogło niczym nie skutkować, równie dobrze drzwi mógł otworzyć ktoś inny. Ktoś mieszkający z nim. Ale stało się, drzwi zostały uchylone i cień dorosłego mężczyzny padał jak długi na korytarz.

   I otworzył on. Tylko on. A z mieszkania dobiegała przytłaczająca cisza, niemal głucha. Tak więc musi być sam. Moje myśli krążyły we wszystkie strony.

– I co? Jednak nie wróciłaś do domu, jak cię prosiłem? – zapytał męski głos.
- Próbowałam wrócić, lecz jak widać nie udało mi się - mimowolnie kąciki moich ust uniosły się w górę. - Naprawdę przepraszam, jeśli robię ci kłopot tą rozmową. Wróciłam, bo nie umiałam wytrzymać tam. Sama w tej ciszy.
– Chyba cię rozumiem. Albo nie - dodał szybko. -  Jeśli jednak masz ochotę porozmawiać, to może wejdź. – skinieniem głowy wskazał na mieszkanie.
– Sama nie wiem. Będę robić wyłącznie kłopot i zabiorę twój czas. – moje wahania zaczęły narastać.
– Spokojnie, czasu mam dużo jak na człowieka w moim wieku. Zapewniam cię, że będzie to wyłącznie rozmowa, nic więcej. – A on ciągle uśmiechał się pogodnie.
Wystarczy zaufać. Wystarczy przestać, bać się ludzi. Wystarczy pozostać nadal chłodną i wyłącznie rozmawiać.

   Po chwili namysłu weszłam do środka z nadzieją, że nic jej się nie stanie. To dziwne, że postanowiłam zaufać całkiem obcej, dorosłej osobie, ale stało się. Przecież teraz nie mogę wybiec krzykiem, bo znalazła się w obcym mieszkaniu. Rozejrzałam się po wąskim przedpokoju. Schemat budowy mieszkania był taki sam jak w mieszkaniu dziewczyny. Przedpokój prowadzący do większego pomieszczenia, mała kuchnia, łazienka i kolejny, mniejszy pokój. Szłam zaraz za Michałem, lecz nagły dźwięk, który usłyszałam, przestraszył mnie. Obok drewnianego stolika leżał czarny kocur, który właśnie miauczał. Mężczyzna z zaciekaniem przyjrzał się mojej twarzyczce, na której malowało się przerażenie i wybuchnął ciepłym śmiechem. Był miły, miły dla mnie i dla środowiska.

– To tylko kot, niczego bać się nie musisz. Napijesz się kawy, herbaty? – zapytał nieśmiało.
– A masz może kakao?
– Oczywiście. W żadnej porządnej kuchni nigdy nie może zabraknąć go. 

 Usiadłam na dywanie i znów odpłynęłam w swój świat. Już dawno zbudowałam mur wokół siebie, dla własnej ochrony. Już dawno zaczęłam żyć we własnym świecie. Już dawno przestałam się przejmować, tym co mówili na jej temat ludzie. Już dawno odpłynęłam, by stać się inną osobą.

   A minuty mijały. Gdy tak powoli upływały,zdawało się mi, że on zaczął przyglądać się przyglądać mnie. Dziewczynie, która przeniosła swoje myśli do innego świata. Czarny kot zaczął zbliżać się do mnie, a ja zaś podniosłam bezwładnie rączkę i lekko przejechała po jego grzbiecie. Loki opadały mi beztrosko na czoło, lecz cały czas siedziałam smutna. Widok ten mógł  być cudownie spokojny, lecz kipiące mleko na gazie, przerwało podziwianie go. Zerwałam się szybko, by mu pomóc, lecz Michał szybko przelał, to co zostało w garnku do kubków, podał mi jeden i siadł naprzeciwko niej.

– Ile masz lat? – zaczęłam rozmowę.
– Trzydzieści pięć. Nie widać jak bardzo jestem stary?

- Trzydzieści pięć lat to przecież nie tak stary wiek. Jesteś tylko jakieś dwa razy starszy, jak ja.

   Dopiero teraz  miałam czas, dokładnie zobaczyć rysy jego twarzy. Łysina, szarozielone oczy, wąskie usta, podłużne czoło, zmarszczki na twarzy, zadrapania, haczykowaty nos, worki pod oczami charakteryzowały Michała. Był ode mnie siedemnaście  lata starszy, jednak postanowiłam jeszcze tu zostać. Jego obecność podnosiła mnie na duchu, a to wystarczyło, by zacząć mu ufać.

– Dlaczego przychodzisz tu codziennie? – szybkie pytanie.
– Tu mi dobrze. Lubię wypić, a przy okazji znajduje się wśród ludzi. – szybka odpowiedź.
– Przebywasz z ludźmi, z którymi i tak nie rozmawiasz, więc wychodzi na to, że przychodzisz tu tylko wypić. – zauważył.
– To nie tak, a ty  teraz ze mnie kpisz. Mam za dużo sekretów, by je zrozumieć od razu.
– A to nie zmienia faktu, że chcę cię poznać, zrozumieć oraz udzielić pomocy.
– Lecz to proste nie będzie. – zauważyłam.
– Nie zaczynamy zdania od"lecz", dzieciaku. Owszem, może być to trudne, ale ja nie zamierzam rezygnować. – zakończył dialog mężczyzna i znów nastała spokojna cisza, która była miła dla samej duszy.

  Zmierzyłam go zimnym wzrokiem. Określenie mnie jako dzieciaka, nie bardzo przypadło do mi gustu, lecz mężczyzna nic sobie z tego nie robił. Stosunkowo byłam w końcu tylko dzieckiem. Zaczęłam stukać łyżeczką o ściany, oglądając pokój. Był schludny i uporządkowany, nie tak jak moje mieszkanie. Miał przejrzyste kolory, meble w tym samym rodzaju, puszysty, beżowy dywan i regał z całą masą książek. Może pokój naprawdę odzwierciedla duszę człowieka, bo jeśli tak, to Mikołaj powinien być przejrzysty, delikatny i ciepły jak pomieszczenie. Różowy kwiatek na dnie kubka wydawał się jedyną, żywą istotą w całym mieszkaniu oprócz nas i kota. Na parapecie nie było żadnych kwiatów,a w oknie brakowało firan i zasłon, dzięki temu mogłam zobaczyć, wszystko za oknem.

Panujący półmrok uświadomił mi, że pora wracać do domu, aby jutro wstać do szkoły. Co prawda, myśl miła nie była, ale i tak musiałam już iść.
– Kim jesteś z zawodu? – padło ostatnie pytanie.
– To niech na razie będzie moim sekretem.
– Dziękuję ci  – powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi. – Pamiętaj, wszyscy jesteśmy tu szaleni. – szepnęłam.

I uciekłam do własnego życia.

I uciekłam,

do własnych

snów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 25, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

LalkarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz