Epilog.

260 9 5
                                    

Dwa duże wilki pędziły przez budzący się ze snu las. Pierwszy, brązowy wyraźnie większy biegł pierwszy. Tuż za nim pędził mniejszy i śnieżnobiały. Zwierzęta gnały przed siebie, zostawiając za sobą długi cień. Drzewa po cichu szumiały, ptaki śpiewały, a odurzający zapach kwiatów roznosił się dookoła. Nastał czerwiec, a ten sobotni poranek był ciepły i słoneczny. Nic więc dziwnego, że wilki wybrały się na spacer.
Naraz zwierzęta zatrzymały się przed urwiskiem. Znalazły się nad klifem, skąd rozpościerał się przepiękny widok na morze i wschodzące słońce. Naraz dało się słyszeć cichy szelest i na miejscu wilków stał teraz przytojny, ciemnowłosy chłopak, a obok niego śliczna, ciemnowłosa dziewczyna. Jego ciemne oczy wpatrywały się w jej delikatną twarzyczkę. Chłopak przyciągnął do siebie dziewczynę i przytulił ją, patrząc jednocześnie na morze. Ona objęła go ramionami w pasie i oparła głowę o jego tors. Stali tak nad klifami i patrzyli w kierunku słońca. Chłopak pocałował dziewczynę w czoło i szepnął jej coś do ucha. Dziewczyna zaśmiała się i przytuliła jeszcze mocniej. Nie wiem, jak długo podziwiali ten niezwykły widok. Być może było to kilka minut, a może godzin. Dziewczyna pogładziła policzek chłopaka i wzięła go za rękę. On poddał się jej bez żadnej walki. Zaprowadziła go na niedaleką polankę pełną kwiatów. Była to Polana Siedmiu Drzew podziwiana przez wiele ludzi. Miała ona kształt kwadratu, występowało na niej tylko siedem drzew, stąd nazwa. Polana pełna była kwiatów, ziół i trawy. Gdzieś pomiędzy drzewami szemrał strumyk. Dziewczyna wyszła na zalaną słońcem łąkę i pociągnęła chłopaka za sobą. Uciekła przed jego rękami i ze śmiechem pobiegła w głąb polany. Chłopak znów spróbował ją złapać, ale udało mu się dopiero za trzecim razem. Ze złośliwym uśmiechem wziął dziewczynę na ręce i chciał wrzucić do strumyka. Dziewczyna piszczała i śmiała się. On postawił ją na ziemi i usiadł na trawie. Ona usiadła obok i zaczęła bawić się troczkiem od jego ciemnej bluzy. Chłopak położył głowę na jej kolanach i zaczął bawić się zerwanym kwiatem. Ona uśmiechnięta gładziła ręką jego ciemne włosy.
Widać było, że się kochają i chcą ze sobą być. Sposób, w jaki on na nią patrzył. Jakby chciał ją obronić przed strzałem. A jej niebieskie oczy wpatrywały się w niego, jak w obrazek.

Czasem cierpimy z powodu czegoś, co wydaje się być nieosiągalne. Ono tylko takie się wydaje. Nie bójmy się próbować i spełniać marzeń. Bo marzenia, nawet te o miłości są po to, aby dały nam chęć ich spełnienia.💖💕💔💓

Midnight - biały wilkołak.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz