Dlaczego nienawidzę Chin part.4

454 60 23
                                    

-Zhang- odezwałem się gdy tamten próbował wyważyć nieruchome drzwi, oczywiście bez skutków- Może przestań, najpewniej rano Wu zacznie nas szukać – mruknąłem , a on westchnął ciężko i przechylił się w moją stronę jak kłoda. Jego ciało runęło w moją stronę, a ja chcąc nie chcąc musiałem je złapać by nie upadło z hukiem na ziemię. Był dość ciężki i z trudem utrzymywałem się trzymając go- Wszystko w porządku?- zapytałem niepewnie, oddychał nie równomiernie, szybko, najpewniej się zmęczył jednak może to przez to zamknięcie się tutaj. W odpowiedzi dostałem cichy pomruk i objęcie mnie jego długimi rękami. Wydawało by się, że jest wyczerpany, chociaż bardziej przypuszczałbym, że to strach przed zamknięciem w małym pomieszczeniu. Był strasznie ciepły z jakiegoś powodu. Pomieszczenie gdzie się zatrzasnęliśmy należało do dość klaustrofobicznych. Lekko go objąłem. – Już lepiej?- rzuciłem gdy tamten odsunął się ode mnie. Z wyrazu jego twarzy nie dało się za dużo wyczytać, wydawał się obojętny. Przetarł ręką twarz po czym osunął się na ziemię siadając przy zablokowanych drzwiach – Zdarzało ci się to kiedyś?- zapytałem troskliwie

-Tak- odpowiedział wzdychając, po czym schował twarz w dłoniach- Poprzedni lekarz stwierdził, że to klaustrofobia- westchnął ,a ja usiadłem obok niego na podłodze. Zrobiło mi się go szkoda. Został zatrzaśnięty ze mną w malutkim pokoju. Za pewnie bał się. Tylko cóż ja mogłem na to zrobić. Nieśmiało wyciągałem do niego rękę- Co?- zmarszczył brwi

-Daj rękę- rzuciłem, a on spoglądał na mnie z nieprzekonaniem. Jednak odważył chwycić mnie za rękę. Moja dłoń w stosunku do dłoni Yxinga była naprawdę mała. Wyglądało to jakby dorosły człowiek trzymał dziecko. – Dzisiaj okazjonalnie zostanę z tobą do rana, więc proszę bez wygłupów- powiedziałem delikatnie ściskając nasze dłonie jednocześnie napominając go. On oparł głowę o moje ramię. Jego oddech powoli się równał. Uspokajał się, a ciepło jego ciała przechodziło na mnie. Za pewnie dochodziła już północ.

-To dziwne- szepnął sennie- Nigdy nie udało mi się tak szybko uspokoić. Dzięki Kim.

***

Rano z jakiegoś powodu obudziłem się w objęciach Zhanga. Było mi ciepło. Za ciepło. Od razu po obudzeniu usłyszałem wołanie Yifana. Po usłyszeniu jego głosu zerwałem się na równe nogi, informując go o naszym położeniu. Oczywiście Zhang zaczął marudzić czemu tak głośno krzyczymy. Najważniejsze było to że Wu otworzył drzwi. Jakie było jego zaskoczenie gdy nas tam zastał. Wypuścił nas prawie o ósmej co zmusiło mnie do nie zjedzenia śniadania i wręcz biegu by zdążyć do kliniki.



-Więc mówisz że nadal się z tym męczy- rzucił Yifan gdy spędzaliśmy chwilę wolnego czasu w klinice na układaniu teczek pacjentów.- Coś podobnego... dawno nic mu się takiego nie przytrafiało. Myślałem że już sobie poradził ze swoim strachem- mruknął

-Wiesz czemu taki jest?- zapytałem z ciekawości – Bo wiesz przypuszczam ,że może być to skutek jakiejś traumy z dzieciństwa czy coś takiego- spekulowałem , Yifan wpatrywał się we mnie podejrzliwie. Czy powiedziałem coś złego?

-Powiedz mi... czujesz coś do niego?- zapytał dość nie dyskretnie

-Dlaczego zeszliśmy na taki temat?!- jęknąłem zirytowany – Oczywiście że nie ten facet to idiota

-Przepraszam- rzucił- Nie chciałem, po prostu byłem ciekawy, o patrz pacjent- powiedział wypychając mnie z pomieszczenia

-Jeszcze wrócimy do tej rozmowy!- zawołałem z poczekalni

Pytanie Wu było głupie. Odpowiedź na nie była wiadoma. Przecież jak mógłbym coś czuć do kogoś takiego jak Yxing. To istota w pełni egoistyczna, licząca się tylko ze swoimi zachciankami i bez krztyny dobroduszności. Całkiem dobrze go podsumowałem. Miałbym coś do niego czuć. Dobre sobie. Prędzej dałbym sobie rękę uciąć. Jeśli chodzi sprawę z małego pokoju, to co miałem zrobić? Jestem dobry dla innych. Nie mogłem się tym nie przejąć choć trochę. Nie mogłem go tak zostawić. Byłbym bez duszny, jak on.



-O cześć, Zhang- uśmiechnąłem się lekko gdy zauważyłem go w klinice- Coś się stało?- zapytałem przyglądając mu się

-Przyniosłem pieniądze- mruknął kładąc pliczek banknotów na stoliku przed sekretariatem

-Za co? - zmarszczyłem brwi kręcąc głową

-Za leczenie- odpowiedział spokojnie

-Jak to?- spojrzałem na niego zaskoczony, z tego co pamiętam już wszyscy mi płacili tylko...- Wiem że babcia Jiu chciała się zapisać na rehabilitację ,ale...

-Nie, płace za siebie- prychnął – Za wczorajsza noc i dzisiejszy poranek- odpowiedział

-Za kogo tym nie uważasz- burknąłem składając ręce na klatce piersiowej –Nie jestem jakiś krwiopijcą i nie chce twoich pieniędzy- żachnąłem się

-Tylko się nie denerwuj –westchnął – Przecież pomogłeś mi ze swojego zawodowego obowiązku wczoraj , nawet trzymałeś mnie za rękę- tłumaczył

-Ale ja nie...

-No właśnie, na tym polega twoja praca i należy ci się zapłata- kontynuował dalej

-Powtarzałem ci już ,że nie chce twoich głupich pieniędzy-zaprzeczałem pragnąc wykopać go z kliniki by nikt nie usłyszał naszej bezsensownej rozmowy. Jednak nigdy nie zrozumiem tego faceta- Czemu się tak uparłeś?

-Po prostu nie lubię mieć długów- odpowiedział beznamiętnie

-Co tu się dzieje?- odezwał się Wu podchodząc do nas. Może on dotrze do tego głupka by nie dawał mi pieniędzy za byle co. Z tego co wiem Zhang słucha Yifana- Po pierwsze Kim uspokój się, a ty Zhang wynocha mi stąd!- zawołał ,a tamten wyszedł z kamiennym wyrazem twarzy.

***

Dobiegała już nocna zmiana. Ślęczałem w klinice nad papierami od ojca Wu. W tym czasie on i Tian robili proste porządki w klinice z pudłami walającymi się ostatnio gdzie tylko się da. Prawie usypiałem. Przyznam się że nie tknąłem tych pieniędzy ,które przyniósł Zhang. W sumie nie wiem co się z nimi stało. Nie wiem czy je w końcu wziął czy ktoś je zabrał. Gdy prawie zasypiałem nad receptami usłyszałem czyjąś rozmowę. Uznałem że jeszcze jakiś pacjent się przyplątał. Wyszedłem z gabinetu. W poczekalni wraz z Tian i Yifanem rozmawiał niski chłopak o bladej skórze. Miał wręcz postawię kobiecą, lekką, delikatną. Ubrany był w kolorową koszulkę i podarte rurki. Nie wiedziałem go tutaj wcześniej. Po śmiechu wywołanym rozmową z Yifanem doszedłem do wniosku, że dobrze się znają.

-Dobry wieczór- przywitałem się pogodnie- Jestem Kim Jumyeon

-Dobry wieczór, miło mi pana poznać jestem Luhan- uśmiechnął się promiennie

________________________________________________________________

Co znaczy pojawienie się Luhana? Czy ma to związek z Iksingiem ? xd Czy relacja Suho z Layem się pogłębi? Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale już za niedługo. Dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję że wam się spodobało. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale <3





PS. ZOSTAWCIE COŚ PO SOBIE

👲


My Doctor | SULAYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz