*Bon Appétit *
Mój poranek naszedł niezwykle szybko. Z tego co sobie przypomniałem do miasteczka przyjechał nie jaki Luhan. Z tego co się dowiedziałem to Luhan wyjechał jakiś rok temu do Kantonu w poszukiwaniu pracy i przyjechał odwiedzić rodzinę. Wszyscy miejscowi dobrze go znają, wychował się tutaj. Z tej okazji odprawiono przyjęcie powitalne, a ponieważ jeszcze nie zrobiono mojego przyjęcia zorganizowano nam wspólne. Odbyło się u pana Wu, oczywiście Yifan się wszystkim zajął. Mieszkańcy lgnęli na przyjęcie w dużych ilościach, na szczęście rodzina Wu ma sporych rozmiarów dom. Na samym początku był to spokojna, rodzinna atmosfera. Jednak gdzieś po godzinie pojawił się alkohol i wtedy zaczęła się ostra impreza. Trzymałem się z daleka ,ale i tak zostałem w to wciągnięty. Może dlatego obudziłem się na podłodze w salonie u Yifana, w samych spodniach i z ogromnym bólem głowy. Chwiejnym krokiem skierowałem się do kuchni gdzie spotkałem Yifana grzebiącego po szafkach. Przywitałem się z nim i usiadłem przy stole. Dawno tak się nie schlałem. Gdy będę wracać do domu będę musiał zahaczyć o klinikę i wziąć jakieś tabletki przeciwbólowe. Zapomniałem że jak zwykle mam mocnego kaca po imprezach. Przynajmniej wiem co się wczoraj robiło. Doskonale pamiętałem że Tian przyniosła ciasta, babcia Jiu jak na tradycję przystało opowiadała jakieś historie z jej życia, pojawił się alkohol przyniesiony przez rolników i co mnie najbardziej zaskoczyło pojawił się sam Zhang. Nie sądziłem ,że pojawi się na czymś takim. Udało mi się porozmawiać z Yifanem na jego temat, w momencie kiedy jeszcze byliśmy trzeźwi. To dziwne, wśród zebranych zachowywał się spokojnie i nie marudził cały czas.
-To niesamowite że uchował się on w takim otoczeniu- mruknąłem gdy oboje z Yifanem jedliśmy śniadanie na tarasie. Byliśmy jedynymi ,którzy odważyli się wstać tak wcześnie. Wewnątrz domu wszyscy spali, by nikogo przypadkiem nie obudzić udaliśmy się w bardziej odosobnione miejsce by zjeść śniadanie. Pogoda zapowiadała się naprawdę dobrze. Lekkie promienie słońca muskały nasze twarze dobudzając nas.
-Chodzi ci o Zhanga?- mruknął
-Oczywiście że tak- prychnąłem jedząc swoją porcję- Ma charakter że bez kija nie podchodź- rzuciłem
-Może i racja- westchnął przeciągając się- Ale to nie jego wina, tylko jego rodziców- powiedział wzdychając – Wiedziałem że w końcu będę musiał ci powiedzieć prawdę- uśmiechnął się do mnie
-Prawdę?- zapytałem zaskoczony, nie zawsze zdarza się okazja by go trochę poznać. Prawie nigdy nie rozmawiamy- Co jest z nim nie tak?!- zapytałem bezpośrednio
-Nie będę mówić o takich głupotach z samego rana- zaprzeczył kręcąc głową
-Serio?! Teraz mi to mówisz- burknąłem marszcząc czoło- Nalegam byś mi powiedział- nakazałem spoglądając na niego naburmuszony
-No dobra, jak chcesz- rzucił nabierając powietrza- Na samym początku Yxing stracił rodziców w wypadku, a potem stryj z żoną przejął majątek przez co...
Gdy Zhang miał dziesięć lat uszedł z życiem podczas wypadku samochodowego. W wypadku jego rodzice umarli. Katastrofa ze śmiercią jego rodziców działa się wysoko w górach. Zatrzasnął się samochodzie wraz ze stygnącymi ciałami jego rodziców, spędził tak całą noc póki nie znaleźli go ratownicy. Został sam, jednak jego wuj i ciotka postanowili się nim zająć. Wprowadzili się do rezydencji należącej do jego rodziców. Nie wiedział jednak że wujostwo posiadało ogromne długi i w tajemnicy sprzedawali majątek i ziemie. Gdy Zhang dowiedział się o wszystkim ulotnili się zostawiając piętnastoletniego chłopaka samego w wielkiej rezydencji bez opieki. Połączyłem fakty, to dlatego nie potrafi nikomu zaufać, boi się. Rodzina Wu próbowała mu pomóc wraz z mieszkańcami wiele raz. W połowie spełnili to co chcieli, jednak zawsze Zhang próbował jak najmniej przyjmować z ich dobroci. Stąd u niego klaustrofobia.
CZYTASZ
My Doctor | SULAY
FanfictionJestem Kim Junmyeon , pracuję jako internista i jak na złość trafiłem do Chin. Gatunek : fluff, love, funny Paring główny: Sulay Inspirowane mangą : "Pod niebem pełnym gwiazd" autorstwa Isaku Natsume #117 w #funny