Rozdział III

5 2 0
                                    

Mary

Dziewczyna krzątając się po całym domu rozmawiała przez telefon.
Po tygodniu ciężkiej i intensywnej pracy, Mary z ulgą odetchnęła, kiedy dowiedziała się, że ten weekend będzie miała wolny. Te dwa dni wolne były dla niej niczym zbawienie.

Powoli zbliżał się sezon największego ruchu na międzyleśnym torze motocrossowym, na którym pracowała młoda Cather. Wczoraj, czyli w czwartek, z szokiem przeglądała książkowy kalendarz, gdzie zapisane były imiona i nazwiska osób, które miały przybyć na lekcje jazdy, na ćwiczenia lub na naprawę swojego sprzętu. Mary zdziwiona była kiedy zobaczyła, że nawet niektóre dziewczyny zapisywały się na treningi i nauki jazdy na motorze. Jednak w jej głowie narodziło się wtedy pytanie. Czy te dziewczyny przychodzą na to wszystko tylko po to by poderwać instruktora czy rzeczywiście po to, by się czegoś nauczyć, bądź poćwiczyć? Bardziej skłaniała się ku temu pierwszemu stwierdzeniu. Cóż, przekonam się już nie długo.-pomyślała, kręcąc głową. 

-Halo, Mary, jesteś tam jeszcze?-spytała rozbawiona Sarah. To właśnie z nią Mary rozmawiała przez telefon. 

-Oczywiście.-odpowiedziała, wyjmując naczynia z suszarki.-Wybacz, nie słucham cię, zamyśliłam się.

-Zorientowałam się.-usłyszała jej śmiech.-To o czym tak myślałaś, a może o kim?

-Nie ustalaj żadnych teorii.-odpowiedziała orzechowowłosa.-Myślałam nad ruchem jaki nas czeka za dwa tygodnie.

-To chyba dobrze, no nie?-spytała Sarah.-Więcej zysków i te sprawy. Może nawet podwyżka ci się trafi.

-Nie wiem.-Mary wzruszyła ramionami, po czym nalała wody do szarego czajnika elektrycznego. Podłączywszy go do prądu, usiadła na blacie. Woda w czajniku już po kilku chwilach zaczęła się gotować.

-Pracujesz na dwóch stanowiskach, zgadza się?

-No tak.-przytaknęła orzechowowłosa. 

-To raczej ci się należy.-Sarah delikatnie podniosła głos.-Z twoich opowieści słyszałam ile zarabiasz. We Francji taką stawkę dostaje pracownica butiku z ekskluzywną odzieżą. Powinnaś się wynieść z tej dziury. 

-Mówiłam ci już coś na ten temat. Wyprowadziłabym się już dawno, ale.... no, sama rozumiesz.-Mary westchnęła. Chciała się wyprowadzić z Bennington, aczkolwiek wspomnienia z rodzicami i przyjaciółmi z lat szkolnych nie pozwalają jej wyjechać.

-Wiem, że nawet gdybym cię namawiała pół roku i tak postawisz na swoim.-stwierdziła Sarah.-Ale sama wiesz i nawet nie próbuj zaprzeczać, że wyprowadzka zamknęła by przykry rozdział w twoim życiu, który ciągnie się już bardzo długo. 

-Wiem.-przyznała.-Ale sama wiesz, że nie mam ani funduszy, ani wykształcenia. Pracuję na torze tylko dlatego, że to robiłam już od dawna dla własnej pasji. Gdybym się przeprowadziła musiałabym znaleźć pracę, a bez chociaż podstawowego wykształcenia nigdzie mnie nie przyjmą. 

-Myślałaś nad dalszą nauką?

-Jasne, nawet nie wiesz ile razy.-potwierdziła Mary, podchodząc do szafki w celu wyjęcia z niej puszki z herbatą. Postawiła na coś klasycznego, czyli na zieloną, która na pewno ją uspokoi.-Ale sama wiesz, że jakiekolwiek studia są strasznie drogo. 

-Masz pieniądze ze sprzedaży domu swoich rodziców.

-Poprawka Sarah, MIAŁAM pieniądze ze sprzedaży domu rodziców. 

-Jak...

-Normalnie.-Mary westchnęła.-Rodzice na budowę domu wzięli kredyt, który musiałam spłacić, a te pieniądze, które zostały przeznaczyłam na budowę swojego domu. Zostało koło dziewięciu tysięcy. Teraz jest tego trochę więcej, ponieważ pracuję.
-Podziwiam cię, uwierz mi.-Sarah również westchnęła.-U mnie gdyby nie rodzice nie poradziłabym sobie. A ty pracujesz na siebie, potrafisz się sama utrzymać i naprawić dosłownie wszystko.
-Daj spokój, bo się zaczynam rumienić.-orzechowowłosa zaśmiała się.-Opowiadaj lepiej co u ciebie. Jak na uczelni?
-Och, jest niesamowicie. Francja jest tak piękna. Zachwycam się tym widokiem od samego początku.
-Jak przyjadę kiedyś do ciebie to mnie oprowadzisz.-zażartowała.
-Oczywiście.-potwierdziła Sarah.-Razem z Evan'em.
-Z kim?
-Och, zapomniałam ci powiedzieć!-zawołała, na co Mary zachichotała.-Evan to chłopak w naszym wieku. Jest z Nowego Jorku i również tutaj studiuje i też biochemię!
-Gratuluję.-Mary wzięła łyk herbaty.
-Wiesz jest już późno, a ja jutro mam zajęcia...
-Zajęcia w sobotę?
-No a co ty myślałaś?-spytała Sarah.-Takie życie studenta. Dobrze, już na serio muszę kończyć, zgadamy się kiedy indziej?
-Jasne, dlaczego nie?-ponownie wzięła łyk ciepłego napoju.
-Super, także trzymaj się ciepło, do usłyszenia.
-Też się trzymaj, do usłyszenia.-odsunęła telefon od ucha, po czym przez naciśnięcie czerwonej słuchawki rozłączyła się. Westchnęła i odłożywszy telefon na kuchenny stół wzięła kolejny łyk napoju. Spojrzała na wiszący na ścianie zegar. Wskazywał on godzinę ósmą. 

Co można robić w piątkowy wieczór?

Co SAMEMU można robić w piątkowy wieczór?

Myślami wróciła do czasów końcówki gimnazjum i początku liceum, kiedy to w te piątkowe wieczory wychodziła się z przyjaciółmi na różne domówki. Zazwyczaj przenosiły się one do klubu i kończyły się bardzo późno. Zabawa zawsze była fenomenalna. W sumie, z przyjaciółmi zabawa zawsze jest fajna. Pod koniec pierwszej klasy liceum pierwszy raz spróbowała alkoholu. Najpierw jedno piwo, i drugie , i trzecie, aż w końcu przeniosła się na drinki. Mimo że pod ich wpływem czuła się świetnie, była rozluźniona i odważniejsza, to następnego dnia żałowała, że wzięła to dziadostwo do ust. I oczywiście wszystko powtarzało z każdą kolejną imprezą. 

Dziewczyna zaśmiała się na wspomnienie imprezy na koniec drugiej klasy liceum, kiedy podczas tego wydarzenia w domu swojej koleżanki-Jeniffer Johnson-przeżyła swój pierwszy raz ze swoim teraźniejszym wtedy chłopakiem-Brianem. Niestety, ich związek zakończył się zdradą jej ukochanego z kapitanem drużyny cheerleaderek. Nie żałowała zerwania. Była zdania, że czas leczy rany, dlatego poddała się zapominaniu u chłopaku wbrew jej woli. Była głupia, że związała się właśnie z nim, mimo że wcześniej myślała, iż to miłość na całe życie. 

Byłam głupia.

Byłam naiwna.

Byłam zbyt młoda, by wiedzieć takie rzeczy.

Zabierz mnie ze sobąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz