Rozdział 2

224 26 2
                                    

Obejrzałam się za siebie. Ujrzałam sylwetkę młodego mężczyzny...

Podszedł bliżej. Było go wyraźniej widać. Zbliżał się coraz bliżej mnie. Po chwili usiadł obok mnie.

- Czy to naprawdę ty? - zapytałam niepewnie. - Mike?

- To ja skarbie...

- Jak to możliwe?

- Jestem tu jako duch... możesz mi nie wierzyć, ale nie mogłem patrzeć jak cierpisz beze mnie i musiałem być przy tobie. Jednak miałem tylko jedną szansę by przyjść tutaj. Potem odejdę... wierzysz mi?

- Tak. Przecież tutaj jesteś... słuchaj, kocham cię. Tak bardzo mi ciebie brakuje...

- Skarbie, mi ciebie też. Ale zrozum, taka jest wola Boga. Muszę w końcu kiedyś odejść.

- Ale mamy syna. On ciebie potrzebuje! Gdybym tylko mogła cofnąć czas... - opuściłam głowę w dół.

- Co wtedy?

- Pojechałabym tam zamiast ciebie. - szlochałam. - Chcę umrzeć i być razem z tobą...

- Kochanie, ale tak musiało być. Teraz nie płacz. - uśmiechnął się. Tak bardzo za tym tęskniłam. - Spójrz, jakiego wspaniałego mamy syna. - wskazał na zdjęcie Prince'a. - To dla niego musisz żyć. On cię potrzebuje.

- On potrzebuje obojga rodziców.

- Kochanie, czasem tak bywa. Musisz się pogodzić z tym, że odszedłem.

- Ale nie mogę! Mike proszę zabierz mnie ze sobą! Kocham cię!

- Żegnaj skarbie... też cię kocham. - ponownie się uśmiechnął. - Do zobaczenia... - po tych słowach zniknął w świetle lampki.

To była pierwsza wizyta mojego ukochanego z zaświatów...

Heaven Can Wait Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz