#1 "Przyjaciółka?"

237 8 0
                                    


                 

Umowiłam się z Sev'em, że w sobotę pojdziemy na ulicę Pokątną razem z moimi rodzicami.Jestem taka podekscytowana! Już nie mogę się doczekać aż wsiądę do "Ekspresu Hogwart" i zacznę się uczyć w tej magicznej szkole!

W piątek zaczynają się ferie szkolne, ale niestety rodzice wypisali mnie z mojej szkoły po tym jak dowiedzieliśmy się, że jestem czarownicą. To słowo tak dziwnie brzmi w tym "dobrym" czy chociaż "zwyczajnym" znaczeniu. Jeszcze do niedawna w Halloween przebierałam się za nią i zbierałam cukierki od sąsiadów...

-Kochanie! Dobrze, że już wstałaś!

-Cześć mamo, cześć tato, hej Tuniu.

Petunia nie odzywa się do mnie od wizyty pana dyrektora. Jest mi strasznie przykro z tego powodu, ale staram się tego nie okazywać. Chociaż dłużej już nie wytrzymam.Pogadam z nią tu i teraz. 

-Tuniu, czemu się do mnie nie odzywasz? Jeszcze przed wizytą profesora Dippeta normalnie rozmawiałyśmy. Teraz nie chcesz być w moim towarzystwie. Stało się coś?

-A jak myślisz? Uważasz, że ja naprawdę chcę mieć TAKĄ siostrę? Jeśli tak myślisz to jesteś w wielkim BŁĘDZIE. NIGDY NIE CHCIAŁAM MIEĆ SIOSTRY WARIATKI! NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ! MAM NADZIEJĘ, ŻE CHOCIAŻ EMILY JEST NORMALNA!

Łzy obficie spływały mi po policzkach. Miałam zamazany świat, ale mimo wszystko widziałam jak Petunia wychodzi z domu trzaskając drzwiami. "Mam nadzieję, że chociaż Emily jest normalna". To naprawdę zabolało. Porównała mnie do mojej kochanej siostry. "Nie chcę Cię znać". To zabolało podwójnie. Moja siostra. Moja najlepsza przyjaciółka. Zorientowałam się, że nadal stoję w miejscu i płaczę. Muszę iść. Tylko gdzie? Zwykle ze wszystkimi problemami szłam do Tuni, ale ona "nie chce mieć siostry wariatki". Emily odpada, bo będzie się zamartwiać. Dobrze, że nocowała u przyjaciółki. Rodzice też nie, bo... po prostu ich nie chcę. Sev pewnie powie, że ona mówi tak z zazdości. Jest mi naprawdę bliski, ale nie chcę go teraz. Moja najlepsza przyjaciółka Camila wyjechała do Francji dwa lata temu, więc ona też nie. Dopiero zobaczyłam, że nadal płacząc biegnę po ulicy. Nagle czuję, że leżę na bruku. Ała... Chyba zdarłam kolano. Tak na pewno. Czuję krew na na spodniach.

-Przepraszam! Nie zauważyłam Cię! Chwila... Ty płaczesz? Przepraszam! - powiedział "ktoś".

-Nic się nie stało. Też przepraszam - pociągam nosem- Płaczę bo pokłóciłam się z siostrą i...

Nie potrafię powstrzymać łez. Nagle czuję, że ktoś mnie przytula. Oddaję uścisk.

-Blythe Fox. A ty jesteś...? -zaczyna łagodnie dziewczyna.

- Lily Evans. - odpowiadam słabo.

-Chcesz o tym pogadać? - pyta się.

-Nie. Tak. Nie wiem. Tak. Powiem.

Opowiadam jej całą historię pomijając "magiczne" fragmenty.

-Nie przejmuj się Lily. Będzie dobrze, naprawdę! Przeprowadziłam się tutaj tydzień temu. Oprowadzisz mnie? - zmienia temat Blythe 

-Jasne, chodź.

Dopiero teraz mogłam jej się przyjrzeć. Ma długie brązowe włosy i ładne błękitne oczy. Jest ode mnie wyższa, jak prawie każdy.

- Fajnie, że się spotkałyśmy. - mówię.

-Tak! Bardzo fajnie!

-Tylko jest jedno "ale". We wrześniu jadę do szkoły z internatem i wrócę dopiero na święta.

-Ja też. Byłoby super gdybyśmy były w tej samej szkole, ale to niemożliwe... Jak się nazywa szkoła do której jedziesz?

-No... Ten... To jest Ho... He... - tuszuję nazwę kaszlem - A ty?

-I tak nie będziesz znać...

-Przepraszam Blythe, ale jest już późno i muszę wracać do domu.

-Nic się nie stało! Ja też już muszę wracać. Możesz jutro tutaj przyjść o 11? - pyta się dziewczyna

-Raczej mogę. Pa Blythe!

-Pa Lily!

Przytulamy się na pożegnanie. Teraz muszę biec do domu! Mama mnie zabije! Nie było mnie cztery godziny!




Lily EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz