Część 11

8.2K 646 110
                                    

Severus Snape był w złym nastroju. Szukał tego przeklętego chłopaka, gdzie tylko pomyślał, że może być, ale nigdzie nie szło go znaleźć. 

- Merlinie, Severusie, co cię tak zdenerwowało? - zapytała Minerva McGonagall, gdy wpadł do pokoju nauczycielskiego.
- Potter! - warknął Snape.
- Ależ, Severusie, Pottera nie ma nawet w Hogwarcie. Doprawdy, nie możesz go obwiniać o każdy psikus - powiedziała racjonalnie McGonagall.
- Nie ma go w Hogwarcie? - powtórzył powoli Severus.
- A dlaczego miałby być? Pojechał do domu na wakacje tak, jak inne dzieci. Zapewne zauważyłeś wyraźny brak... dzieci - dokończyła patrząc na końcówkę jego peleryny. Reszty Snape'a już nie było.
Severus nie tego się spodziewał. Był tak zamyślony, że nie dostrzegł, ile czasu minęło, od kiedy opuścił Hogwart. Nie oczekiwał też, że Harry odejdzie, kiedy wrócił. Prawda, nie zostawił żadnych instrukcji co do opieki nad Harrym, ale Dumbledore na pewno... Severus potrząsnął głową. Ile razy już obwiniał kogoś innego za swoje błędy? Przypominając sobie kilka poprzednich dni, robił to wiele, wiele razy.
Severus zrobił jedyną rozsądną rzecz i poszedł do domku, w którym mieszkał z Lily przez ten jeden błogi rok, by poszukać odpowiedzi. Nie był tam od dłuższego czasu, woląc mieszkać w swoim nędznym rodzinnym domu w Spinner's End.
Dom wywołał wiele wspomnień, które Severus zdecydował zignorować, skupiając się na szukaniu czegoś, co Lily mogła zostawić, co mogłoby dać mu jakieś wyobrażenie o tym, co działo się w jej umyśle, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży.
Gdy już przeczesał dom, zdał sobie sprawę, że odeszła za wcześnie, by zostawić tam coś ważnego. Frustracja doprowadziła go do wściekłości na nią. Jakim prawem odsunęła od niego jego dziecko? Jak śmiała go zostawić? Ruszył bezpośrednio na jej grób w Dolinie Godryka, gdzie był tylko raz na jej pogrzebie, stojąc z daleka.
Pójście do Doliny Godryka nie było takie, jak się spodziewał. Myślał, że nadal będzie w stanie wściekać się na nią, na Pottera, na tych wszystkich ludzi, którzy go skrzywdzili. Zamiast tego, gdy dotarł do jej grobu, wściekłość wyparowała, a on sam upadł na kolana. Uderzyła w niego rzeczywistość sytuacji. Lily oddała życie za jej dziecko, za ich dziecko.
A on był tam, gotowy obarczyć ją winą, bez oceny własnych błędów. To on był okropny dla dziecka od chwili, gdy wkroczyło do Hogwartu, z powodu bólu wywołanego jego własnymi błędami. To on powiedział temu dziecku, że nigdy nie będzie go kochał na tyle mocno, by stać się jego ojcem. To on był tchórzliwy i przestraszony, nawet gdy to dziecko otworzyło się na niego. I to on uciekł po tym, jak syn pokazał mu swoją miłość, którą kiedyś otrzymywał tylko od jednej osoby. Udowodnił to brak Mrocznego Znaku na ramieniu. Siedział przy jej grobie przez długi czas, z opuszczoną głosami włosami okalającymi mu twarz.
^^^
Zgredek wyczuł, że ktoś był na grobie panienki Lily. Panienka Lily zawsze była dla niego miła i nawet stworzyła urok, który pozwalał mu opuszczać dom i przez krótki czas nie słuchać rozkazów Pana. Powiedziała mu, że pracuje nad urokiem, który całkowicie wyzwoliłby skrzaty, co Zgredek przyjął bardzo entuzjastycznie, choć jego skrzaci koledzy nie zareagowaliby tak samo.

Kiedy panienka Lily poprosiła go, aby w jedenaste urodziny Harry'ego Pottera dostarczył mu list, Zgredek podjął się pracy z niecierpliwością. To źle, że panienka Lily umarła tak niedługo potem. Zgredek wziął na siebie pilnowanie grobu panienki Lily. Jego elfia magia pozwalała mu delikatnie monitorować wydarzenia wokół grobu. Magiczna sygnatura powiedziała mu, że był tam Pan Snape, którego panienka Lily kochała. Zgredek dostrzegł, że był smutny. Może Zgredek powinien jemu też dać list. Gdy panienka Lily przekazała mu list do panicza Harry'ego, dała mu też swój dzienniczek. Mógłby dać go Panu Snape'owi. Tak, zdecydował, mógłby to zrobić.
^^^
Lekki wiaterek wiał tak, że Severus niemal nie usłyszał trzasku, wyraźnego znaku aportacji. Uniósł głowę, dostrzegając leżący przed nim dziennik oprawiony w skórę. Rozejrzał się z wyciągniętą różdżką. Jego wzrok zatrzymał się na parze dużych zielonych oczu, zerkających na niego zza nagrobka. Zanim mógł zareagować, zielone oczy zniknęły z kolejnym trzaskiem.
Nie miał siły na ściganie szpiega, więc zamiast tego podniósł dziennik i zaczął przerzucać strony. Na początku każdej widniały słowa: "Drogi Severusie".
Severus stanął przy Privet Drive 4, czując niewytłumaczalne nerwy. Po prostu musiał podejść do drzwi i zapukać...
^^^
Harry był tak apatyczny i ospały, że nawet jego krewni musieli to dostrzec. Oczywiście to oznaczało więcej drwin od strony Dudleya i więcej pracy zadanej przez ciotkę i wuja. Nie silił się na kłótnie, tylko robił, co mu kazano i ignorował Dudleya. Już zaczął odliczać dni do powrotu do Hogwartu.
Właśnie czyścił okna w salonie, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
- Któż to, chłopcze? - zapytał wuj Vernon. Wraz z Dudleyem siedzieli na kanapie i od rana oglądali telewizję. Harry wyciągnął szyję, by zobaczyć drzwi, ale nie był w stanie dostrzec gościa.
- Nie wiem, wuju - odparł.
Zrzędząc na temat ludzi, którzy nie maja w niedzielę nie lepszego do roboty niż przeszkadzanie ciężko pracującym ludziom, którzy potrzebują przerwy, wuj Vernon podniósł się z kanapy i otworzył drzwi.
- Mogę w czymś panu pomóc? - warknął wuj Vernon. Harry wywrócił oczami, pryskając szmatkę płynem do mycia i kontynuując mycie szyb.
- Szukam Harry'ego Pottera - dosłyszał spokojny głos. Harry zamarł. Brzmiał tak bardzo znajomo, ale z pewnością to nie mógł być ten sam głos, prawda?
- Pottera? Tu nie ma żadnego Harry'ego Pottera! - wrzasnął wuj Vernon, oczywiście próbując zamknąć "obcemu" drzwi przed nosem. W tym momencie Dudley zaciekawił sytuacją i zwlekł się z sofy, by zobaczyć przyczynę zamieszania. Harry dyskretnie podążył za nim, zatrzymując się za rogiem i wychylił się. Czarne buty, które przeszły przez próg były nie do pomylenia, tak samo jak ciało dołączone do tych butów. Przyszedł jego ojciec.
- Zapewniam, że mam precyzyjne informacje - powiedział Snape jedwabiście. - Chciałbym się zobaczyć z Harrym Potterem.
- Vernon, kto to? - Spod prysznica właśnie wyszła ciotka Petunia, oczywiście słysząc hałas.
- To jeden z nich, szuka jego.
- Pani Dursley - powiedział Snape z pewnym niesmakiem.
Ciotka Petunia spojrzała na niego ostro.
- Snape? Co ty tu robisz? - zapytała z identyczną niechęcią.
- Jestem ojcem Harry'ego i przyszedłem zabrać go ze sobą. - Harry poczuł, że jego oddech ucieka i powoli wyszedł z kryjówki. Oczy Snape'a spoczęły na nim, tak jak spojrzenie ciotki.
- Po tych wszystkich latach przyszedłeś o niego żądać? - zadrwiła ciotka Petunia.
- Wiedziałaś? - zapytał Snape.
- Oczywiście, że tak. Od razu zobaczyłem podobieństwo. Po tym, jak Lily powiedziała mi o tobie, zrozumiałam, dlaczego chciała zachować w sekrecie tożsamość chłopca. Gdybym wiedziała, że żyjesz, odesłałabym ci go lata temu.
- Chłopcze, spakuj swoje rzeczy - rozkazał wuj Vernon. Zdawało się, że dostrzegł, że wszystkie rzeczy Harry'ego są zamknięte w komórce pod schodami i w rekordowym tempie zdołał otworzyć drzwi.

Harry spojrzał na trójkę gapiących się na niego dorosłych. Wuj Vernon wyglądał na rozradowanego, ciotka Petunia tak, jakby zjadła coś okropnie nieprzyjemnego, a Snape jak zwykle patrzył na niego bez wyrazu.

- Nie – powiedział Harry stanowczo. – Wolę zostać tutaj.

Ich wyrazy twarzy natychmiast się zmieniły, na co Harry uśmiechnął się z satysfakcją.

- Och, oczywiście, że tak, chłopcze – zaczął wuj Vernon.

Snape mu przerwał.

- Harry – powiedział łagodnie, robiąc krok do przodu, - wiem, że zrobiłem wiele błędów, ale mogę cię prosić tylko o szansę, bym mógł je naprawić, bo wiem, że to zbyt wiele, by prosić cię o wybaczenie. Żenująco dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że to ty wniosłeś jasność do mojego życia, której nie było w nim od lat – Snape przełknął (czy on był podenerwowany?). – Ostatnio doszedłem do wniosku, że byłem samolubny i pochłonięty sobą, ale udało ci się wydobyć ze mnie to, co najlepsze, Harry. Właśnie próbuję powiedzieć...

Harry czekał, a serce waliło mocno w jego piersi.

- Kocham cię, Harry. Wiem, że nie ma sposobu, by jakoś nadrobić stracony czas, ale ja...

Urwał, gdy ciałko rzuciło się na niego i chwyciło go mocno.

- Też cię kocham, tato – wyszeptał Harry, trzymając się mocno szaty Snape'a. Snape poklepał go po plecach.

- Chodźmy do domu, Harry – powiedział Snape.

Oczy Albusa Dumbledore'a zamigotały, gdy dostrzegł, jak jeden z jego przyrządów sygnalizuje, że upadły osłony wokół Privet Drive.

Harry Potter poczuł łzy, napływające mu do oczu, gdy zobaczył album wypełniony zdjęciami jego matki, leżący na jego łóżku w chatce w Hogsmeade.

Severus Snape uśmiechnął się lekko, po raz kolejny czytając ulubione linijki z dzienniczka Lily.

- Tato, możesz opowiedzieć mi coś o tych zdjęciach? – zapytał Harry nieśmiało, wchodząc do pokoju.

- Oczywiście, Harry – odpowiedział, ostrożnie odkładając dziennik. Spojrzał na syna i zdał sobie sprawę, że spełniło się życzenie Lily.

Mam nadzieję, że któregoś dnia nie będziemy musieli dłużej się ukrywać i ja, ty oraz Harry w końcu będziemy mogli być rodziną.

Kocham cię całym sercem,

Lily



Postanowiłam dodać rozdział wcześniej, żeby chociaż wam kilku wytrwałym czytelnikom poprawić humor, który mi osobiście zepsuła pewna cholerna osoba ^^ 

To, tak jak mówiłam, ostatni rozdział, więc mam nadzieję, że opowiadanie się podobało i zostawicie dla mnie jakąś pocieszającą opinię ta temat tłumaczenia :D Serdecznie dziękuję też za wszystkie gwiazdki i komentarze, które były dla mnie maścią na serduszko.

Na razie dziękuję za uwagę i mam nadzieję, do zobaczenia w kolejnych opowiadaniach ;)

Kocham cię, Lily | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz