Zanim Harry się zorientował, przerwa świąteczna się skończyła i wróciła reszta uczniów. Poszła przerwy była przyjemna. Harry spędził trochę czasu z Daphne i Tracey, które przyzwyczaiły się do niego po ich wspólnych świętach.
Wciąż też chodził do gabinetu Snape'a. Snape ukończył wszystkie eliksiry potrzebne do skrzydła szpitalnego, więc Harry zwykle tylko siedział u niego i robił zadanie. Żaden nic nie mówił, ale cisza była przyjemna.
- Pokaż, co napisałeś, Potter - powiedział Snape, gdy Harry skończył swoje zadanie z transmutacji. Harry podał mu rolkę pergaminu.
Snape spojrzał na jego pracę w ciszy.
- Dodaj więcej na temat łączenia czarów - powiedział w końcu.
To było niemal rodzicielskie, rozmyślał Harry, idąc z lochów z powrotem do Wieży Gryffindoru, gdzie miał nadzieję przyszli Ron i Hermiona. Pamiętał, jak ciotka Petunia analizowała zadania Dudleya (oczywiście, w przypadku Dudleya, to ona robiła prace za niego).
- Harry! - krzyknął Ron, kiedy dostrzegł najlepszego przyjaciela. Razem z Hermioną stał poza Pokojem Wspólnym Gryfonów. - Gdzie byłeś, stary? Wszędzie cię szukaliśmy.
- Mieszkałem w dormitorium Slytherinu podczas przerwy - powiedział.
- Dlaczego, Harry? - zapytała Hermiona.
- Powiesz nam w drodze na obiad - stwierdził Ron.
Kiedy szli na obiad, Harry opowiedział im pokrótce o czasie spędzonym w lochach.
- Dzięki za słodycze, Hermiono. I to naprawdę miłe że strony twojej mamy, Ron, że wysłała mi sweter - powiedział Harry.
- Żaden problem, Harry - uśmiechnęła się Hermiona, podczas gdy Ron zarumienił się i wymamrotał, że wiedział, że Harry się nie spodziewa.
To przypomniało Harry'emu o fotografii. Trzymał ją w kieszeni przez całą drogę do Pokoju Wspólnego, by się upewnić, że się nie zgubi, gdy kufer się przemieści.
- Patrzcie, co dostałem - powiedział, wyciągając zdjęcie i podając je Hermionie. - To zdjęcie mojej mamy.
Ron spojrzał na nie zaraz po Hermionie.
- Była naprawdę bardzo ładna, Harry - powiedział z powagą Hermiona.
- Tak - zgodził się chłopak.
- Co tam masz, Granger? - Zanim Hermiona się zorientowała, Draco Malfoy wyrwał jej fotografię z rąk. - Kto to, Granger?
- To moja mama! Oddaj, Malfoy! - krzyknął Harry.
Malfoy tylko uśmiechnął się szyderczo.
- Patrz, Crabbe, to zdjęcie zdechłej matki Pottera - powiedział Malfoy, podając fotografię Crabbe'owi.
- Oddaj to! - krzyknął Harry z wściekłością wyciągając różdżkę. Dłonie Crabbe'a były tak duże, że pewnie zniszczą zdjęcie. Wokół nich zaczął się formować tłum.
- Bo, co, Potter? Crabbe, daj mi to. - Crabbe podał mu zdjęcie. Malfoy chwycił górę zdjęcia obiema dłońmi. - Będziesz płakać za swoją szlamowatą matką?
Tłum wstrzymał oddech. Harry mocniej chwycił różdżkę, a Ron warknął koło niego i sam wyjął swoją różdżkę.
Malfoy uśmiechnął się złośliwie na reakcję Harry'ego i pociągnął palce w przeciwnych kierunkach tak, że zdjęcie przerwało się nieco u góry.
- Ups - powiedział.
Harry trząsł się. Prawie nie mógł widzieć wyraźnie.
Z ostatnim zamachem, Malfoy rozerwał zdjęcie na dwie części. Harry zobaczył czerwień. Upuszczając różdżkę, przycisnął Malfoya do ziemi. Zignorował Crabbe'a i Goyle'a, którzy próbowali go odsunąć. Chciał tylko wciąż bić Malfoya, co było nieco trudne, gdy Crabbe i Goyle trzymali jego ręce. Malfoy próbował osłonić twarz.
Harry był tak skupiony na uwalnianiu rąk i sprawianiu Malfoyowi jak najwięcej bólu, że nie zauważył nagłej ciszy.
- Puść go. Już - nadszedł rozkaz. Harry poczuł, że jest podnoszony z Malfoya i spróbował walczyć, ale ramiona trzymały go ciasno. Harry odwrócił się, by wyswobodzić się z uścisku, ale znieruchomiał, gdy poczuł znajomy zapach. Zapach, który zapamiętał, kiedy raz ukrył twarz w czarnych szatach.
- Czy mógłby mi pan wyjaśnić, co tu się dzieje, panie Malfoy? - zapytał spokojnie Snape.
- Potter mnie zaatakował, profesorze! Jest psychiczny! - odparł Malfoy.
- Rozerwał je! - krzyknął Harry. - Rozerwał zdjęcie mojej mamy! - Wskazał na kawałki fotografii, leżące na ziemi. Snape zerknął na nie.
- Malfoy - powiedział, - poczekaj na mnie w pokoju wspólnym. Nie wychodź, póki do ciebie nie przyjdę. Potter, chodź ze mną. - Nie oglądając się na nikogo, Harry podążył za Snapem do jego biura.
- Usiądź - rozkazał Snape, gdy tylko weszli do biura. Harry opadł, patrząc na swoje ręce, podczas gdy Snape opuścił na moment pomieszczenie. Kiedy wrócił, usiadł za biurkiem naprzeciw Harry'ego.
- Potter, co wydarzyło się między tobą a panem Malfoyem? - zapytał.
- Nazywam się Harry - powiedział z urazą Harry.
- Co?
- Powiedziałem, że nazywam się Harry. Niech mnie pan tak nazywa.
Snape przewrócił oczami.
- Niech będzie, Harry, co się wydarzyło z Malfoyem?
- Jakie to ma znaczenie? Zacząłem bójkę. Czy nie może mi pan odebrać punktów albo dać szlabanu.
- Nie, nie mogę. Ani tego nie zrobię.
W końcu Harry uniósł wzrok. Nagle na biurku Snape'a pojawiła się taca z dwoma kubkami brązowej cieczy i kilka herbatników.
- Wypij. Pomoże - powiedział Snape, wskazując mu kubek gorącej czekolady i sam podniósł swój.
Harry pociągnął łyk z kubka i od razu poczuł, jak jego ciało się rozgrzewa. Gdy wypił połowę swojego kubka, Snape ponownie spojrzał na niego pytająco.
- Pokazywałem Ronowi i Hermionie zdjęcie - powiedział Harry z przygnębieniem. - A Malfoy przyszedł i wyrwał je z rąk Hermiony. Zaczął że mnie szydzić i mówił, że to zdjęcie mojej zdechłej mamy i nazwał ją... jak sądzę, jakoś bardzo źle.
- Jak? - zapytał Snape, a jego oczy nieznacznie się zwęziły.
- Szlamowata.
Uchwyt Snape'a na kubku stał się nieco mocniejszy.
- Rozumiem.
- Co to znaczy?
- Szlama to podłe słowo, które opisuje ludzi z mugolskich rodzin. To oznacza, że ma brudną krew, czym gardzą tacy czystokrwiści jak Malfoyowie.
Harry skinął głową.
- Potem ją rozerwał. To było jej jedyne zdjęcie, jakie miałem, a on je potargał.
Snape w milczeniu sięgnął do swoich szat i wyjął z nich zdjęcie, które wręczył Harry'emu. Było identyczne jak to zniszczone, ale nie było to to samo zdjęcie. Jego było opalcowane przez te wszystkie razy, kiedy je trzymał. To wyglądało na nowe. Harry spojrzał na Snape'a, starając się bezgłośnie przekazać mu swoje uczucia. Snape odpowiedział beznamiętnym spojrzeniem.
- Działania Malfoya będą rozpatrzone w odpowiedni sposób. Nie martw się o to.
- Naprawdę mi pan wierzy? - zapytał Harry, ledwo śmiejąc się mieć nadzieję. Dursleyowie nigdy nie wierzyli mu, nawet gdy w oczywisty sposób mówił prawdę. To, że Snape uwierzył w jego słowa a nie Malfoya było dla niego czymś wielkim.
- Tak - powiedział krótko Snape.
- Ja... Dziękuję, proszę pana. - Harry poczuł uścisk w gardle, więc nie odważył się powiedzieć więcej.
- Wracaj do pokoju wspólnego. Tak zostanie ci podana kolacja.
- Dobrze. Dziękuję, proszę pana. - Wstał i podszedł do drzwi. - Dobranoc, profesorze.
- Dobranoc, Harry - nadeszła lekko kpiąca odpowiedź.
Teraz musiał porozmawiać z Malfoyem. Chłopak był władnym bachorem, ale Severus wiedział, że musi się z nim ostrożnie obchodzić tak, jak z Lucjuszem Malfoyem. Gdyby Draco Malfoy zrobiłby to samo komuś innemu, Severus nie podjąć zamierzonych środków, ale ból w tych zielonych oczach wyrwał wszystkie racjonalne myśli z jego głowy.
Tak samo było z Lily. Kiedy żyła, Severus wiedział, że mógłby dla niej wejść w ogień. Przypomniał sobie pewien dzień, na krótko zanim zdali SUM-y, kiedy naprawdę to dla niej zrobił, pomyślał mnie rozsądną częścią mózgu.
1876
- Dlaczego w ogóle z nią rozmawiasz, Snape? To tylko szlama - Mulciber uśmiechnął się złośliwie, a jego przyjaciele zachichotali.
- Nie nazywaj jej tak! - powiedział ostro Severus.
- Bo, co, Snape? Wiem, że jesteś pół-krwi, ale mógłbyś mieć lepszy gust niż taka brudna szlama.
Wtedy Snape stracił kontrolę. W jednej chwili wyjął różdżkę i rzucał jedno za drugim okrutnym zaklęciem w piątkę chłopaków. Nic dziwnego, że godzinę później obudził się w skrzydle szpitalnym. Jęknął. Jakim był głupcem. Kto o zdrowych zmysłach próbowałby zaatakować piątkę chłopców, zwłaszcza tych, którzy uczynili piekło z jego życia.
- Severus! - krzyknęła Lily, wpadając do skrzydła szpitalnego. - Słyszałam, co się stało. Co ty sobie myślałeś, atakując Mulcibera i resztę? Doprawdy, Severusie. - Podeszła i odgarnęła mu delikatnie włosy z oczu.
Severus uśmiechnął się słabo. Warto było.
Tydzień później wisiał do góry nogami, podczas gdy Potter popisywał się przed Lily.
- Zostaw go w spokoju! - powiedziała Lily, wyciągając różdżkę.
- Dobra - rzekł Potter, uwalniając Severusa. - Masz szczęście, że Evans tu była, Smarkerusie.
- Nie potrzebuję od niej pomocy - stwierdził Severus, z wściekłością piorunując Pottera wzrokiem.
Lily zamrugała.
- Świetnie, więc w przyszłości nie będę się kłopotać.
Severus przeklął, gdy Lily odchodziła, podczas gdy Potter patrzył na to zwycięsko.
Zawsze robił z siebie głupca, kiedy o nią chodziło i najwidoczniej z jej synem miał tak samo.
Wszedł do pokoju wspólnego Ślizgonów, gdzie zebrała się większość domowników, by zobaczyć, co się stało. Draco Malfoy siedział w fotelu, wyglądając na wyniośle zadowolonego.
- Malfoy, będziesz mi towarzyszył do mojego gabinetu - powiedział. W pokoju wspólnym ucichły wszelkie hałasy. Usłyszeli coś w tonie Snape'a, czego Malfoy nie dostrzegł.
- Dlaczego? - zapytał Malfoy. - Nie może mi pan powiedzieć, że zabiera mi pan punkty i wtedy będziemy mieć to z głowy.
Choć Severus musiał przyznać, że zwykle dawał Ślizgonom łagodne kary, to poszło już za daleko. Większość Ślizgonów rozumiała jego granice i stosowała się do nich.
- Zobaczmy - powiedział jedwabiście, - to będzie pięćdziesiąt punktów od Slytherinu za ohydne zachowanie i kolejne pięćdziesiąt za bezczelność.
Rozległo się zbiorowe głębokie westchnięcie ze strony członków Domu, a ich wściekłe spojrzenia były skierowane na Malfoya. Uśmieszek Malfoya ześlizgnął się z jego twarzy, ale dzieciak wciąż nie wiedział, kiedy zamknąć usta.
- Nie może pan tego zrobić! Nigdy nie zabiera pan punktów Slytherinowi.
- Właśnie to zrobiłem, Malfoy. A teraz sugeruję, żebyś poszedł za mną, zanim odbiorę kolejne pięćdziesiąt.

CZYTASZ
Kocham cię, Lily | Tłumaczenie
FanficLily wysyła do syna list na jedenaste urodziny, w którym wyjaśnia, że Severus Snape jest jego ojcem. Uzbrojony w tą wiedzę, idzie do Hogwartu gotowy udowodnić Snape'owi, że jest godny bycia jego synem. Tłumaczenie z angielskiego, oryginał: "Love, Li...