Część 8

5.9K 489 205
                                    

- Severusie, zauważyłeś ostatnio coś dziwnego w zachowaniu pana Pottera? – zapytała go Minerva w pokoju nauczycielskim.

- Nie, Minervo. Dlaczego miałbym? – zapytał zimno Severus.

Minerva wyglądała na zaskoczoną.

- Myślałam, że możesz wiedzieć, co siedzi mu w głowie. Wydawaliście się być blisko.

- Mylisz się.

- Nie sądzę. Wiesz, że kiedy złapałam go, że był w Zakazanym Lesie, nie wyglądał na ani trochę skruszonego, aż nie poinformowałam go, że powiem o tym tobie?

Severus milczał, a Minerva kontynuowała:

- Wciąż mnie pyta, czy Albus nadal jest w Hogwarcie. Powiedziałam mu, że Albus musiał iść do Ministerstwa i wyglądał na spanikowanego. Nie powiedział, dlaczego. Może, jeśli ty z nim porozmawiasz...

- Nie – przerwał jej natychmiast Severus, szorstko odwracając się od niej. – Potter nie jest moim zmartwieniem.

- Severusie – zaczęła Minerva, ale znowu jej przerwano, tym razem przez dźwięk pukania do drzwi. Wzdychając, podeszła i otworzyła je, ukazując obiekt ich dyskusji, jak zwykle otoczony przez Weasleya i Granger.

- Tak, panie Potter? – zapytała surowo.

- Czy mogę porozmawiać z profesorem Snapem? – spytał drżąco. Trząsł się.

- O co chodzi, panie Potter? Potrzebuje pan zobaczyć się z panią Pomfrey? – zapytała zaalarmowana Minerva.

- Nie, pani profesor. Po prostu naprawdę muszę porozmawiać z profesorem Snapem. – Jego oczy były dziwnie błyszczące, gdy to mówił.

Nie wiedząc, co jeszcze zrobić, Minerva odwróciła się do Severusa, milcząco prosząc go, by zajął się sytuacją.

Severus naburmuszył się, ale ustąpił.

- Chodźmy do mojego gabinetu, Potter – powiedział żywo, po czym szybko wyszedł z pokoju, nie zauważając pocieszającego uśmiechu, który Hermiona posłała Harry'emu ani też klepnięcia w plecy, którym obdarzył go Ron.

Harry ruszył za Snapem, nie będąc jeszcze, czy w ogóle, gotów osobiście zmierzyć się z mężczyzną. Gdy dotarli do gabinetu Snape'a, był kłębkiem nerwów. Nie miał pojęcia, jak przekazać profesorowi wiadomość. W iście gryfońskim stylu, zdecydował zdać się na ślepy los, co było niezmiernie głupim pomysłem w perspektywie czasu.

Snape spokojnie podszedł i usiadł za biurkiem. Harry spojrzał na krzesło naprzeciw niego. Wiele razy siedział już na tym samym krześle, ale nigdy nie w takich okolicznościach. Potrząsnął głową, by ją oczyścić. Po prostu musiał to powiedzieć, wydusić to z siebie.

Ale stracił nerwy, kiedy popatrzył na Snape'a i zamiast tego wypalił:

- Uważamy, że Quirrell próbuje ukraść Kamień Filozoficzny!

Snape wyglądał na wściekłego.

- A skąd miałbyś to wiedzieć, Potter?

- Po prostu wiem – powiedział słabo Harry,

- Czy ja wcześniej nie mówiłem, żebyś ni wtykał nosa w nie swoje sprawy?

- Mówił pan, ale to prawda!

- Kamień jest dobrze chroniony...

- Ale my uważamy...

- Nie przerywaj mi! Jak mówiłem, Kamień jest dobrze chroniony i nie jest twoim zmartwieniem. Jeśli to wszystko to możesz odejść. – Głos Snape'a był lodowaty.

Kocham cię, Lily | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz