Dalsza część nocy minęła Lucy spokojnie. Obudziła się lekko przybita, zapewne swoimi snami. Kilka osób już było na nogach w tym lider firmy. Dziewczyna podniosła się do siadu, przeciągając się co zaskutkowało dość nieprzyjemnym dźwiękiem strzelających kości.
-Dzień dobry Lucy!- usłyszała ciepły głos Gandalfa.
Starzec siedział niedaleko na kamieniu paląc fajkę, co chwila puszczając kółka z dymu.
-Dzień dobry Gandalfie- mruknęła wstając.Lucy podeszła do niego i usiadła obok, nie wiedziała o czym rozmawiać, nie była w tym dobra. Zamiast tego wyciągnęła paczkę papierosów. Czarodziej przyglądał się jej uważnie.
-To papierosy, na Ziemi zastępują fajkę- wytłumaczyła, na co skinął głową.
Odpaliła jednego i schowała pudełko w głąb kieszeni kurtki. Chwilę później siedzieli oboje puszczając koła.
-Widzę mam godnego następcę- roześmiał się Gandalf. Na twarz dziewczyny wypłynął uśmiech.Kiedy wszyscy wstali każdy dostał porcję śniadania składającej się z chleba, sera oraz suszonego mięsa, przypominały jej się czasy w wojsku. Tyle, że tam było więcej piachu. Po zjedzonym posiłku Lucy postanowiła pomóc.
-Pójdę pozmywać- Bombur spojrzał na nią z nieufnością, po czym ostrożnie podał dziewczynie stos misek. Na to ta obdarzyła go skromnym uśmiechem i skierowała się w stronę strumienia.Lucy przykucnęła przy wodzie i starannie opłukała każdą z miseczek. Wsłuchała się z ptasi koncert i brzęczenie owadów. Tego jej brakowało- spokoju. W mieście każdy dzień był zagmatwaną bieganiną, ciągiem nie pasujących do siebie zdarzeń. Tutaj wszystko miało swoje miejsce i określoną rolę. Tą piękna chwilę przerwał dźwięk pekającej gałązki. Blondynka zerwała się, wymierzając ostrze prosto w intruza, którym okazał się być nie kto inny jak Thorin. Ten podniósł ręce w geście poddania.
-Nie skradaj się następnym razem, bo może to się skończyć tragicznie- powiedziała chowając miecz.
-Nie było cię długo, przyszedłem sprawdzić czy wszystko dobrze- Thorin opuścił ręce.
-Nie, wszystko dobrze, zamysliłam się po prostu- westchnęła.
- Nie mamy czasu na zamyślanie się panno Lucy. To nie spacer rekreacyjny- burknął, po czym odszedł w stronę obozu. Dziewczyna pozbierała naczynia i ruszyła za krasnoludem klnąc we wszystkich znanych jej językach.Kiedy grupa była gotowa do opuszczenia obozu Gandalf podszedł do Lucy.
-Pojedziesz ze mną dobrze? W Bree znajdziemy Ci konia- uśmiechnął się uprzejmie.
-Dziękuję, bardzo miło z twojej strony- poniekąd cieszyła się, że ma kogoś kto ją wspiera.Czarodziej wsiadł na swojego gniadosza i podał pomocną dłoń dziewczynie. Ta przyjęła ją i wspięła się na konia.
Jechali już kilka godzin w deszczu, a Lucy powoli zaczynała odczówać tego skutki. Mokre włosy kleiły się do skóry, tak samo jak ubrania.
-Panie Gandalfie?! Czy nie mógł by pan zrobić coś z tym deszczem?!- zawołał rozpaczliwie Dori.
-Mości krasnoludzie deszcz pada dopóki nie przestanie, jeśli chcę pan zmieniać pogodę, to z innym czarodziejem- oburzył się starzec.
-A są inni? Inni czarodzieje?- zapytał się hobbit.
-Jest nas pięciu drogi Bilbo, pierwszy i najsilniejszy to Saruman...Biały. Później jest jeszcze dwóch czarodziejów błękitnych, ale za nic nie mogę przypomnieć sobie ich imion- Lucy przesłuchiwała się romowie tak jak reszta grupy i nawet Thorin starał się wyłapywać poszczególne słowa.
-A kim jest piąty?- zapytał zaintrygowany niziołek.
-A tak, Radagast Bury- Gandalf uśmiechnął się wspominając to imię.
Niestety Bilbo nie dawał za wygraną.
-Jest wielkim czarodziejem, czy takim jak ty?- na to czarodziej spiorunował go wzrokiem, będąc urażonym tym stwierdzeniem. Dziewczyna siedzącą przed nim zasłoniła usta, które delikatnie wyginęły się w krzywy uśmiech.
-To jest bardzo wielki czarodziej- kontynuował dosadnie- noo... Na swój sposób. Woli towarzystwo zwierząt, przez co czasem ludzie uważają go za dość... Nietypowego- skończył Gandalf.
CZYTASZ
Different World
FanfictionLucy to kobieta z XXI wieku, która w tajemniczych okolicznościach trafiła do Śródziemia, świata pełnego mistycznych stworzeń. Czy odkryje swoją rolę w śmiertelnie niebezpiecznej podróży? Czy jej nowa drużyna krasnoludów w końcu ją zaakceptuje i jak...