Witam po przerwie i życzę wszystkim wesołych świąt 🎄 Na wstępie chciałybym się troszeczkę "wypromować", na codzień zajmuję się sztuką i sama staram się tworzyć. Na moim instagramowym koncie znajdziecie moje rysunki i obrazy. Jeśli ktoś z was byłby zainteresowany zapraszam na mojego Instagrama, funkcjonuję tam pod nazwą hiril.alexa (jeśli ktoś wie jak zrobić bezpośredni odnośnik z wattpada na IG to dajcie znać plz ;_; ), dalej już bez zbędnych ceregieli zapraszam do czytania.
Kompania podróżowała już od kilku godzin bez przerwy, a ciało Lucy było zesztywniałe od ciągłego siedzenia w siodle. Regularne strzelanie niektórymi stawami nie przynosiło takiej ulgi jak przed kilkoma godzinami, a jej koń, któremu zaczęło doskwierać powolne tempo kucyków, robił się trochę nerwowy. Kara klaczka co jakiś czas prychała i próbowała wyrwać się z zastępu.
-Panno Crow! Jest pani w stanie zapanować nad tym koniem? Czy może jego nieokiełznana natura zaczęła panią przerastać?- zapytał zirytowany Thorin, gdy zwierzę po raz kolejny zerwało się do kłusa.
-Z całym szacunkiem, ale to nie wina konia i na pewno nie moja. Kucyki są bardzo powolne, a Liza po prostu się nudzi- odpowiedziała kobieta, skracając wodze.
-Sugeruję coś z tym zrobić panno Crow- powiedział krasnolud zimnym tonem unosząc podbródek, by pokazać swoją pozycję w kompani.
Lucy patrzyła na rozmówcę ze zmarszczonymi brwiami, kiedy walczyła z czworonogiem. Po chwili wpadła na pewien pomysł, rozejrzała się do okoła i poprawiła się w siodle.
-Zaraz wrócę- rzuciła szybko, gdy zerwała konia do galopu.
Wszyscy patrzyli na oddalające się postacie wykrzykując przy tym. Szary czarodziej uśmiechnął się wypuszczając stróżkę dymu, podczas gdy krasnoludy zdawały się coraz bardziej denerwować nagłym odejściem ich towarzyszki.
-Nie martwiłbym się na waszym miejscu, przypuszczam że panna Crow wróci niedługo- wykrzyknął uprzejmie Gandalf.
* * *
Atmosfera powoli się uspokoiła, a Lucy w dalszym ciągu nie było, kompania martwiła się co mogło być przyczyną długiej nieobecności kobiety. Słońce chyliło się ku zachodowi, a to właśnie nocą jest najmniej bezpiecznie. W Śródziemiu po zmroku wychodzą potwory niczym z głębi piekieł, rabusie, mordercy, gwałciciele, orkowie, gobliny, a nawet trole. Możliwości na śmierć jest wiele i wszyscy w kompanii nie chcieli, by Lucy spotkało coś złego, nawet Thorin. Krasnoludzki król nie raz spotkał się ze śmiercią w swoim życiu i wiedział do czego są zdolne istoty chodzące po tych ziemiach.
Rozmyślania lidera przerwał dźwięk ciężkich kopyt, który zbliżał się z każdą sekundą. Thorin wydał polecenie gotowości na potencjalny atak. Czas płynął jakby wolniej, gdy zza drzew wybiegł znajomy im koń z Lucy na grzbiecie.
Ulga i radość zmieniły się w przerażenie, jej blond włosy, twarz, ręce, CAŁE CIAŁO były pokryte krwią. Gdy kobieta uspokoiła konia, ograniczając jego chód do nerwowego dreptania, rzuciła pod kopyta jednego z kucyków odciętą głowę mężczyzny.
-Natknęłam się na grupę ludzi, śledzili nas od wyjazdu z miasta. Niewiele mówili, ale zrozumiałam coś o nagrodzie za głowę, jak to określili "krasnoludzkiego ścierwa"- powiedziała oddychając głęboko, gdy Liza uspokoiła się w towarzystwie innych zwierząt.
CZYTASZ
Different World
FanfictionLucy to kobieta z XXI wieku, która w tajemniczych okolicznościach trafiła do Śródziemia, świata pełnego mistycznych stworzeń. Czy odkryje swoją rolę w śmiertelnie niebezpiecznej podróży? Czy jej nowa drużyna krasnoludów w końcu ją zaakceptuje i jak...