Rozdział 16

342 28 0
                                    

                Czy zawsze jest tak, że jak się upijesz to ktoś cię odwiedzi? Nie wiem czy u każdego, ale ja chyba tak miałem. Do domu jak na złość bez płukania wszedł Edward, Emmet i Rosalie. - Witajcie- odparłem wstając chwiejnie z podłogi przywracając przy tym puste butelki po whisky- Jasper ty piłeś? - Edward patrzył na mnie z zaskoczeniem wypisanym na twarzy- Gdzie jest Alice? - zapytała mnie Rose.
                      Żebym ja mógł to wiedzieć- powiedziałem w myślach, a Edward spojrzał na mnie zdziwiony- Alice... Odeszła- odparłem śmiejąc się nerwowo. Wszystko straciło dla mnie sens. - To co?... Napijecie się ze mną? - zapytałem unosząc w górę opróżnioną do połowy butelkę jakiegoś sikacza, co to nawet obok wina nie stał, no co? Whisky się skończyła.
                Rosalie pokręciła głową patrząc na mnie wściekłym wzrokiem. - Nie zamierzasz jej szukać? - zapytała, a ja prychnąłem- Pewnie jest u rodziców- stwierdziłem i zaraz urodziła się we mnie nadzieja, że jeszcze mogę ją odzyskać i przeprosić za wszystko. - Muszę pobiec do Carlisla- odparłem od razu trzeźwiejąc. - Stój, Jazz, bracie, nie możesz się pokazać rodzicom w takim stanie- odparł nagle Emmet obejmując mnie ramieniem- Co ci nie pasuje? - zapytałem jeszcze odrobinę się chwiejąc na nogach. - A to, że wali od ciebie gorzałą na kilometr- odparła jak zwykle szczera do bólu Rose. - Dzięki siostra, zawsze lubiłem tą twoją konstruktywną krytykę- powiedziałem i spojrzałem na Edwarda mówiąc w myślach,, no nie gap się tak tylko mi jakoś pomóż, musisz mieć jakiś pomysł, nie? Przecież zawsze masz". Edward uśmiechnął się i odparł głośno- Dobra mam pewien pomysł- jego odpowiedź sprawiła, że głośno się zaśmiałem. Wszyscy poza nim odebrali to jako kolejny przykład na to jak bardzo jestem piany - No to mów! - krzyknęła do niego Rosalie.
                 Ależ ta dziewczyna jest niecierpliwa. - Idziemy z nim pod prysznic- odparł, a po chwili Emmet z Edwardem ciągnęli mnie na siłę w stronę łazienki na piętrze, a Rosalie głośno się śmiała. Nie wiedziałem do końca dlaczego, bo w głowie wciąż miałem jeden wielki szum i nie umiałem się pozbierać do kupy. Nie miałem nic przeciwko, kiedy Edward I Emmet praktycznie nieśli mnie w powietrzu. Przynajmniej nie zniszczyłem schodów na górę wywalając się co chwilę. Zatrzymując się przed łazienką uśmiechnęli się do siebie tak radośnie, że już czułem, iż dla mnie pobyt w łazience nie będzie taki przyjemny jak dla nich.

Wieczna miłość nie trwa wiecznieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz