Rozdział 12

375 29 3
                                    

                Jasper był ewidentnie obrażony. Stał przy oknie w salonie i co chwilę patrzył na mnie i Lestata ze zbolałą miną. Czasami miałam już ochotę podejść do niego i przeprosić, ale uznałam, że to on pierwszy powinnien mnie przepraszać.
                 W końcu nie mogę tolerować takiej agresji i krzyków pod moim adresem.
Lestat zauważył napiętą atmosferę między nami- Mi amor co się dzieje?-zapytał zaniepokojony- Chodzi o to, że on jest o ciebie zazdrosny i to bardzo- szepnęłam mu na ucho, a Lestat uśmiechnął się przebiegle - To może się przejdziemy, spacer przyda Ci się, by się mudo, no jak to będzie po waszym języku?... wy.. cie.. szyć? - zapytał z wahaniem śmiesznie kalecząc angielski, co tylko mnie rozbawiło- wyciszyć- poprawiłam go. - Masz rację spacer jest mi potrzebny- odparłam zerkając na Jazza.
                  Ruszyłam z nim do wyjścia. Czułam na sobie świdrujący wzrok Jaspera. - Nie bądź taka triste mi hermoso- odparł obejmując mnie ramieniem- yyy.. Triste? - zapytałam nie rozumiejąc. Nigdy nie mogłam nauczyć się języka hiszpańskiego. Nie mam do tego daru.
              Edward zna za to chyba wszystkie języki świata. - No ten... Smutna- wyjaśnił. - Aż tak widać? - zapytałam, a on skinął głową- Nie da się ukryć la pequeña - odparł uśmiechając do mnie czule. Nie wiedziałam czemu, ale przy nim czułam taki spokój. - No już, chcę wiedzieć solamente uśmiech na twojej hermoso cara - powiedział, a ja wtuliłam się w jego ramię- Dzięki Lestat, ty to umiesz poprawić humor- odparłam. - Zawsze do usług, mi amor- odparł i ucałował moją dłoń- Powiem Ci Alice, że gdybyś nie miała swojego ukochanego to z wielką chęcią bym został twoim
el único- odparł, a ja zaśmiałam się cicho- Nie grozi ci to Lestat- odparłam szczerze, bo nie mogłam go oszukiwać, że kiedykolwiek zostałby dla mnie tym jedynym, jak to ujął.- Sincero para dolor- odparł cicho jakby nieco rozbawiony.
               Z tego co zrozumiałam powiedział coś jak,, szczera do bólu". Wyczuwałam Jaspera. Śledził nas. Lestat był ode mnie starszy o wiele, więc tym bardziej musiał zdawać sobie z tego sprawę. W końcu doszliśmy do maleńkiej polany i mieliśmy zawracać, gdy jego dłoń powędrowała do mojego policzka, a on sam niebezpiecznie się do mnie pochylił.
          Zamarłam. Nikt nie dał mi jednak szansy na to, by jakoś zdążyć zareagować, bo nagle na Lestata wpadł oszalały z wściekłości Jasper. Przewrócił go na ziemię i zaczął okładać pięściami. Szarpnęłam Jazza za rękę próbując powstrzymać.
               Wtedy on zamachnął się i oberwałam w twarz z taką siłą, że odleciałam na dwa metry i uderzyłam o drzewo. Poczułam jak pęknięcia na moim ciele zrastają się. Jasper nawet się nie przejął tym co zrobił. Nie poznawałam go.
                Wstałam powoli z ziemi, a wtedy bójka się już skończyła. Jasper podszedł do mnie z tym dziwnym gniewem w oczach. Poczułam strach, że znów mnie uderzy. Nie cofnęłam się jednak. Z całej siły spoliczkowałam go i pobiegłam w stronę domu.

Wieczna miłość nie trwa wiecznieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz