Rozdział 39

329 26 3
                                    

         Naprawdę nie lubiłam pożegnań. Kiedy trzeba się z kimś żegnać, czuję się jakbym miała kogoś nigdy więcej nie zobaczyć. Nie wiedziałam, kiedy teraz zobaczę Lestata i Raffaella. Tego długowłosego Włocha to wręcz pokochałam jak własną siostrę. Zna się na ciuchach, makijażu i umie robić paznokcie, a nawet we fryzurach nie można narzekać. No genialny. Lestat to ma farta, że go poznał. Z resztą widać na pierwszy rzut oka, że zakochani są w sobie jak gołąbeczki. Gdy myślą, że nikt nie widzi trzymali się za ręce i dawali krociutkie całuski. No nawet to słodkie było.
                                 Byłam już spakowana. Wszystkie walizki miał nam do domu dostarczyć kurier na koszt Lestata ( no upadł się i co zrobić, jak mu Raffaello zaczął płakać, że wszystkie ciuchy się od wody zniszczą). Tak więc ubrana w wodoodporny strój, który nie wiem gdzie kupił mi i Jasperowi Raffaello stałam w korytarzu i nie wiedziałam co powiedzieć na pożegnanie. - No to co słoneczka uważajcie na siebie- odparł Raffa przerywając ciszę- Jasne, że będziemy- odparł krótko jak zwykle Jazz.
                              Też się wygadał. - Nie chcę mówić do widzenia, bo to tak jakoś oficjalnie brzmi- zaczęłam - Mam nadzieję, że nas odwiedzicie niebawem- powiedziałam, a Raffaello uśmiechnął się do mnie promiennie- No oczywiście, przecież będę musiał sprawdzić czy nosicie jakieś dobre markowo ubrania, bym nie miał wstydu nazywając was prawdziwymi przyjaciółmi- zażartował ( albo mówił poważnie, jakoś trudno mi za nim było trafić).
                         Zaśmiałam się- Od dzisiaj noszę tylko Giorgio Armani i Pradę - odparłam z ręką na sercu, a on posłał mi promienny uśmiech i podszedł calując w policzek- Mądra dziewczynka- odparł, a ja rzuciłam mu się na szyję i mocno uściskałam- No no bo mnie udusisz- powiedział, a ja zaśmiałam się- Nie da się udusić kogoś kto nie musi oddychać-  odparł od siebie Jasper i Lestat cicho się zaśmiał.
                        Jego blond włosy zamrywały mu po części twarz co dawało mu szansę śmiać się do woli i to niezauważalnie. - Oj nudno tu będzie bez Was mi dulce, ale chyba mogę do ciebie pisać skarbie? - zapytał mnie Lestat, a ja spojrzałam pytająco na Jazza, który energicznie skinął głową na tak. - No pewnie- powiedziałam i odsuwając od Raffy podeszłam do mojego przyjaciela, by i jego uściskać- Będę tęskniła mój mistrzu- odparłam.
                            Lestat rozszerzył oczy z zaskoczenia- Nie mów tak do mnie, ja nie chcę tobą rządzić, bo każdy ma prawo do wolności- odparł, a ja spojrzałam na niego zdziwiona tym co mówi- A Michael nie jest wolny? On przecież ma mistrza? - zapytałam, a on spuścił wzrok- Cecyl to mistrz Michaela, straszny wampir. Nie chciałabyś go poznać to można powiedzieć... Potwór mi amor- wyjaśnił.
                               Jego twarz była poważna i bez emocji co było raczej rzadkie. - Czy on krzywdzi jakoś Mika? - zapytałam wystraszona - Nie, on go kocha jak syna i przez to Michael jest na każde jego skinienie. Musi mu mówić gdzie jest, co robi, no wszystko- powiedział, a mi zrobiło się żal Michaela. - Nie martw się, ja nie pozwolę skrzywdzić Michaela- odparł Raffaello podchodząc do mnie i mocno przytulając. - No to trochę mnie uspokoiłeś- odparłam uśmiechając się do nich obu. - Alice musimy już iść, czeka nas długa droga- odparł Jasper, a ja skinęłam głową- Trzymajcie się słodziaki - odparłam i wraz z Jazzem wybiegliśmy na zewnątrz w szarość zbliżającego się zmierzchu.

# Od Autorki

No to mamy kolejny rozdział i nasi zakochani wracają już do domku. Co ciekawego wydarzy się po ich powrocie dowiecie się w Dzień Mamy.

A no i nie zapomnijcie kupić swoim mamą lub opiekunką ładnego kwiatka w ten wielki dzień i powiedzieć jak bardzo je kochacie i jak cieszycie się, że po prostu są 😀😀😘😘😘😘😘

Pozdrawiam wszystkich
Roxi

Wieczna miłość nie trwa wiecznieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz