Po bardzo krótkim czasie, Ron już chrapał w dalekim łóżku, ale Harry nie potrafił zasnąć. Nie znosił kłamać opiekunowi, ale gorsze od tego byłoby, gdyby zawiódł mężczyznę. Profesor zrobił wszystko, co obiecał, będąc lepszym opiekunem, niż Harry kiedykolwiek marzył, ale Harry nadal nawalał. To nie tak, że jego profesor umieścił na nim ogromne brzemię; jedyne, co musiał to zachowywać się i nie robić głupich rzeczy, ale nie mógł sobie z tym poradzić. Może Dursleyowie mieli rację, nazywając go bezwartościowym dziw... Harry powstrzymał się i spojrzał nerwowo na wyjście.
Jego opiekun jeszcze nigdy nie spełnił groźby, że umyje mu usta mydłem, ale Harry zorientował się, że to nie jest najlepszy moment, by kusić mężczyznę. Reszta piekącego ciepła już dawno opuściła jego tyłek, ale siła dwóch klapsów dała mu jasno do zrozumienia, że jego profesor był naprawdę przerażony. Harry nie chciał, by był jeszcze o coś zły tego wieczora, jednak nie mógł nic na to poradzić.
Harry westchnął. Jego profesor nie zasłużył na tak kłopotliwego podopiecznego. Harry powinien próbować pomagać mężczyźnie, a nie robić rzeczy, które denerwowały kadrę i nierozsądnie straszyły jego profesora. Dursleyowie powiedzieli, że jest bezwartościowy; co jeśli mięli rację?
Myślenie o Dursleyach sprawiło, że Harry poczuł się gorzej. Tak wiele zawdzięczał profesorowi, więcej, niż człowiek mógłby zrobić. Wcześniej nikt nigdy nie martwił się o Harry'ego lub podkreślał, że jego życie jest cokolwiek warte. Nikt nigdy nawet nie pomyślał, że mógłby być dobrą osobą, a co dopiero, że chce robić dobre rzeczy. Wuj Vernon często mawiał:
- Pieczący tyłek nauczy cię, by nie być tak dziwacznym, chłopcze! – A potem upewniał się, że tyłek Harry'ego nie był tylko ciepły, ale spalony. Leżąc na brzuchu na cienkim materacu pod schodami, tłumiąc płacz, gdy delikatnie potarł piekący tyłek, Harry często zastanawiał się, ile razy będzie musiał znosić takie traktowanie, zanim dziwactwo zostanie z niego wybite. Ponieważ nigdy naprawdę nie dowiedział się, jak robił te dziwaczne czynności, które doprowadzały do najgorszych cięgów, Harry nie mógł zrobić nic więcej oprócz próbowania ukojenia ukaranej skóry i mieć nadzieję, że w końcu bicie wygna z niego dziwaczność.
Och, profesor groził i karcił go jak szalony i nawet realizował kary, kiedy było to konieczne – jak dzisiaj, - ale nigdy nie miał tego pełnego satysfakcji spojrzenia, które mięli Dursleyowie, kiedy uderzyli tyłek Harry'ego szczotką do włosów albo zamknęli go do komórki. Nie cieszyli się tak bardzo z powodu tego, że ranili Harry'ego (cóż, poza Dudleyem), ale bardziej dlatego, że czuli się szlachetnie, że dali mu bolesną i/lub nieprzyjemną lekcję. Przełożony przez kolana ciotki lub wuja, patrząc w dywan i jęcząc, gdy straszne ukłucie zakwitło na jego tyłku, zawsze modlił się o kogoś, kto nie karałby go, by mu udowodnić, jak był zepsuty, ale pomóc mu przypomnieć sobie, że naprawdę był lepszą osobą, niż jego zachowanie to sugerowało.
Vernon i Petunia zawsze karały go z ponurą pewnością, że ich wysiłki są po części daremne; Harry był przeznaczony do tego, że marnie skończy i choć mogli być w stanie opóźnić nieuniknione przez srogie lanie, finał i tak pozostanie taki sam. To nadawało jakiś straszny rodzaj przekonania ich klapsom i ponurą satysfakcję w ich zdecydowanych uderzeniach. Wykonywali swoje obowiązki, ale los Harry'ego był przesądzony.
Natomiast profesor Snape oczekiwał od Harry'ego Wielkich Rzeczy, w tym (ale nie wyłącznie) dobrych ocen, doskonałego pisania referatów i stale rosnącej magicznej wiedzy. Kiedy karcił Harry'ego albo – niechętnie, - karał, wyraźnie dawał do zrozumienia, że robi to, ponieważ czuje, że Harry nie spełniał oczekiwań, co do jego potencjału. Harry nigdy wcześniej nie usłyszał, że ma jakikolwiek potencjał poza wyrośnięciem na pijanego darmozjada i był zdeterminowany udowodnić Snape'owi, że ma rację, a swoim krewnym, że się mylili. Również desperacko chciał być dobrym podopiecznym i nie dawać Snape'owi żadnego powodu do żałowania tego, że zaakceptował rolę opiekuna.
CZYTASZ
Nowy Dom Harry'ego | Tłumaczenie
FanfictionDługo się wzbraniałam przed wstawieniem tego opowiadania na wattpada, nie tylko ze względu na dużą liczbę rozdziałów, ale też fakt, że pierwsze 6 rozdziałów przetłumaczył ktoś inny, z kim nie udało mi się nawiązać kontaktu. Jednak zauważyłam, że na...