Później tego popołudnia, wszyscy czterej Opiekunowie Domów byli w gabinecie Dumbledore wraz z Poppy. Dyrektor wyglądał na o wiele bardziej zmęczonego niż inni mogli sobie przypomnieć.- W porządku, Albusie? – zapytała Minerva z pewną troską, rzucając spojrzenie Poppy.
Dumbledore uśmiechnął się do niej ze zmęczeniem.
- Tak, moja droga. Nic mi nie jest. Po prostu potwierdziły się moje najgorsze podejrzenia i jest to... przygnębiające.
- Cóż, przestań być tak tajemniczy i powiedz nam, co się dzieje! – wybuchła Pomona Sprout z niecierpliwością, po czym zarumieniła się. – Znaczy...
Oczy Dumbledore'a zalśniły mocno.
- Rozumiem i przepraszam za niepotrzebną skrytość. Najpierw jednak, Poppy, jak się ma panna Parkinson?
Pielęgniarka zmarszczyła brwi.
- Była osuszona, dyrektorze. Nie tylko z magii, ale również z sił życiowych. Gdyby to potrwało trochę dłużej, nie widzę, jak mogłaby przeżyć.
- Ale dojdzie do siebie? – zapytał zmartwiony profesor Flitwick.
Poppy skinęła głową.
- Zajmie to trochę czasu, ale całkiem wyzdrowieje.
- Co wywołało to... „osuszenie"? – zapytała McGonagall. – Czy to przez to stworzenie, które zaatakowało Severusa?
Sprout zmarszczyła brwi.
- Jakie stworzenie? Panna Granger nie mówiła nic o jakimś stworzeniu. Severusie, nic ci nie jest?
Dumbledore westchnął.
- Być może powinniśmy zacząć od początku. Severusie?
Snape powtórzył tą samą mocno zmienioną wersję, którą podał dyrektorowi o ataku Nagini i jej późniejszej ucieczce przez Komnatę Tajemnic.
- ...Ale co dyrektor i Hagrid tam znaleźli, nie mam pojęcia – zakończył.
Wszyscy czterej nauczyciele i pielęgniarka zwrócili się wyczekująco w stronę Dumbledore'a.
- Kiedy zostałem wezwany przez Martę, z przerażeniem odkryłem powtórkę wzoru, który był dla mnie zbyt świadomy. Kiedy Marta została zabita – jak wiecie – nie byłem jeszcze dyrektorem i zawsze miałem wątpliwości, co do wyjaśnienia tych wydarzeń, które zaakceptował mój poprzednik. Byłem przekonany, że Hagrid nie był w to zaangażowany, ale ten inny uczeń, który już ukazał niezdrowe zainteresowanie Salazarem Slytherinem, odegrał swoją rolę. W owym czasie nie miałem ani autorytetu, ani dowodów, które potwierdziłyby moje przypuszczenia, ale krótko po tym, jak zotałem dyrektorem, podjąłem pewne... środki ostrożności... na wypadek gdyby historia się powtórzyła, byłbym gotowy.
- To dlatego kazano mi przynieść to? – zapytała McGonagall, unosząc parę okularów, które były identyczne jak te, które teraz leżały na biurku dyrektora.
Albus skinął głową.
- Zdołałem wyprodukować kilka par – na wszelki wypadek. Kiedy Marta poinformowała mnie, że zostało otworzone sekretne przejście w jej toalecie, czułem, że musimy podjąć wszystkie środki ostrożności i nalegałem, żebyśmy z Hagridem założyli ochronne okulary i zaryzykowali pójście przodem. Kiedy pierwszy zeszliśmy – kontynuował uroczyście dyrektor, – jasne było, że rzeczywiście jesteśmy w Komnacie Tajemnic; legendarna kryjówka Salazara Slytherina była zbyt realna. Razem z Hagridem zeszliśmy, znaleźliśmy Nagini, zwierzątko Voldemorta... - zignorował skrzywienia innych na imię Czarnego Pana, – drżącą w śmiertelnych bólach, a jej ciało było niemal rozerwane na pół.
CZYTASZ
Nowy Dom Harry'ego | Tłumaczenie
FanfictionDługo się wzbraniałam przed wstawieniem tego opowiadania na wattpada, nie tylko ze względu na dużą liczbę rozdziałów, ale też fakt, że pierwsze 6 rozdziałów przetłumaczył ktoś inny, z kim nie udało mi się nawiązać kontaktu. Jednak zauważyłam, że na...