VI

48 9 0
                                    


Czasem czuję niechęć do siebie. 
Zastanawiam się, czemu nie potrafię być taka, jak inni. Czemu nie potrafię podążać za tłumem?

- "...w człowieku tkwi nieodparta potrzeba bycia akceptowanym. Za wszelką cenę musicie jednak zaufać tym cząstkom swojej osobowości, które wyróżniają was spośród innych i sprawiają, że jesteście niepowtarzalni. Nawet jeśli wyróżniająca was cecha jest dziwna czy nieakceptowana."-Zacytował nauczyciel.- Jak rozumiecie ten fragment?

-Każdy powinien robić to, co uważa za stosowne.-Odpowiedział któryś z uczniów.

-Ktoś bardziej rozwinie tę myśl? Może Alicja?

-Moim zdaniem autor chciał w całej tej lekturze nam pokazać prawdziwą naturę ludzi. Jeśli ktoś bardzo wpływowy zrobi coś złego, cała reszta ludzi podąży za nim. Zawsze tak było. Gdy znalazł się ktoś inny, ktoś, kto niekoniecznie pasuje do reszty, w tedy staje się wyrzutkiem, obiektem kpin i pośmiewiskiem. Może ktoś uważany za dziwnego wcale nie jest dziwny. Może to właśnie ten ktoś jest normalny? 

-Ktoś tu chyba przesadza!-Wtrąciła się któraś z dziewczyn.- Nie wszyscy muszą być takimi nieudacznikami jak ty! Czemu nie możesz się pogodzić z faktem, że już dawno powinnaś być w psychiatryku!?

-Ja!? A kto w zeszłym roku oblał kwasem swojego kota tylko dlatego, że załatwił swoje potrzeby na twoim dywanie?

-Jak śmiesz! Ty mała, wredna suko...

Nie skończyła, bo nauczyciel postanowił to przerwać. 

-Dość tych kłótni! Widzę, że nawet tego tematu nie mogę z wami przeprowadzić, więc napiszecie mi krótki opis tego, co myślicie na ten temat. Pamiętajcie, nie ma być mniej niż dwadzieścia storn A4!


Tego dnia po powrocie do domu miałam dziwną wizję. 
Wydawało mi się, że widzę mnóstwo krwi na około ciała młodej kobiety. 
Mogłabym powiedzieć, że zwariowałam i przez długi czas nie mogłam pozbyć się tego obrazu z głowy ale do czasu... 
Gdy zeszłam do kuchni, na środku pomieszczenia leżał nóż pokryty krwią. Krew była praktycznie wszędzie. Na blacie, kuchence. Nawet na białej ścianie!
Spanikowana zadzwoniłam pod numer alarmowy, ale nikt nie odbierał. Pośpiesznie pobiegłam po sąsiadów, ale gdy przekroczyli próg domu wszystko nagle zniknęło. 
Oni nic nie widzieli. 
Wszystko było w nienaruszonym stanie.
Pomyśleli, że zwariowałam. 
Też tak myślałam, dopóki nie znalazłam karteczki przylepionej do ramy mojego łóżka. 
                                                        

                                                                  Alicjo, strzeż się...

                                                                                   Twoje nienarodzone dzieci.


Może i zwariowałam, ale dzieci...
Nienarodzone dzieci.
Moje...





____________________________________________________________
Jeśli to czytasz,  zostaw po sobie jakiś znak ;) 

Ciemny wirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz