[piosenka ⬆ (dzięki niej powstał tytuł)]
~
Trzeszczący piasek pod stopami stawał się być bardziej drażliwy, niż powinien, dla Alexy'ego. Przemierzał już kolejną ze ścieżek, które znał już na pamięć. Starał się zgubić w nich, od nowa i od nowa. Znów chciał poczuć lekką dawkę adrenaliny, bać się, że nie znajdzie drogi powrotnej. Ponownie zbadać każdy zakątek pięknego parku, poczuć jak liście z drzew dotykają jego skóry, jak z odprężeniem wsłuchuje się w szum gałęzi ocierających się o siebie.
Alexy nie był głupi, wiedział, że tak się nie stanie.
Niebieskowłosy usiadł na wolnej ławce, znajdującej się na samym końcu parku, uprzednio strzepując z niej zbędne liście. Park natomiast był około kilometra od szkoły, gdzie uczniowie chodzili przeważnie na wagary. Tak właśnie zrobił też Alexy. Po długich, porannych namowach rodziców, na pójście do szkoły, musiał wstać z łóżka i przynajmniej udawać, że tam idzie. Chłopak przymknął powieki, wsłuchując się w ciche bicie serca. Odleciał myślami w głąb krainy marzeń, tak, że nawet nie usłyszał jak ktoś siada obok niego.— Ładnie to tak wagarować? — roześmiany głos Kentina, zwrócił uwagę, zamyślonego chłopaka.
— K-Kentin? Co ty tu robisz? — mina różowookiego zdawała się być bardzo przerażona, a jednocześnie zdziwiona.
— Um, chyba to co ty. — ponownie zaśmiał się brunet, a Alexy uśmiechnął się pod nosem, na dźwięk jego śmiechu.
— Tak, no tak.
— Mogę cię o coś zapytać? — nagle, w głowie Alexy'ego zapanował chaos. Spodziewał się każdego pytania, a nie miał najmniejszych chęci na odpowiadanie mu.
— Jasne — odpowiedział.
— Dlaczego ostatnio tak szybko poszedłeś? — Alexy uniósł brwi do góry, udając, że nie wie o czym mówi Kentin. — No wiesz, wtedy, kiedy przedstawiłem ci Amandę.
— Ah, wtedy. J-ja... Źle się poczułem. — skłamał, za co dał sobie, po chwili, mentalnego liścia.
— Rozumiem. Nie mam ci tego za złe. — uśmiechnął się pocieszająco — Coś się stało? Jakoś tak posmutniałeś.
— Wydaje ci się. — oczy nastolatka powędrowały w dół.
Alexy nie potrafił spojrzeć przyjacielowi w oczy. Szukał każdego, innego punktu do zaczepienia wzroku, kiedy w końcu natknął się na usta Kentina. Ich piękny, malinowy kolor, sam wręcz przyciągał. Miał tak ogromną ochotę go teraz pocałować, ale wewnętrzny głos podpowiadał mu, żeby lepiej tego nie robił.
— Muszę już iść. — rzucił szybko chłopak i wstał z miejsca.
— Alexy czekaj, gdzie idziesz? — zielonooki złapał przyjaciela za dłoń, w geście zatrzymania go.
Mina Alexy'ego wyrażała, w tym momencie, więcej niż tysiąc słów. Spojrzał na rękę swojego kolegi, która aktualnie dotykała jego własnej. Ogromna fala ciepła, uderzyła w twarz Alexy'ego. Czuł jak jego policzki samoczynnie robią się czerwone, a serce bije o trzykroć szybciej. Wyrwał swoją dłoń z uścisku, a dosłownie kilka sekund później nie było go już w tym miejscu. Kentin wciąż siedział, zdezorientowany całą sytuacją i tylko przyglądał się odchodzącemu chłopakowi. Nie chciał psuć ich przyjaźni, a tym bardziej nie zniósłby myśli, że to przez niego.
— Do zobaczenia Alexy — brunet szepnął bardziej sam do siebie i również odszedł z miejsca ich rozmowy, ale w zupełnie innym kierunku.
~
Wybaczcie, że tak krótki, ale nie miałam jakoś weny na ten rozdział. Każdy komentarz jest dla mnie ważny, proszę o jakąkolwiek, chociażby drobną opinię. Pozdrawiam cieplutko♥
CZYTASZ
Give me love | Kentin x Alexy
Fanfic- Nie potrafię znieść tego, że cię przy mnie nie ma - szepnął niebieskowłosy do swojego misia, co chwilę później uznał za szalone i rzucił nim na drugi koniec pokoju. - Nie wyżywaj się na biednym pluszaku Alexy! - Armin przyglądał się tej sytuacji...