Szczerbatek wylądował gładko na ziemi i otrzepał się z wody, w którą specjalnie wleciał kilka chwil temu, aby zrobić nazłoć swojemu jeźdźcowi. Jego jeździec zszedł szybko z siodła i spojrzał ze złościom na gada, z jego włosów obficie skapywała słona woda, a mocno ocieplany kombinezon nie był w stanie ogrzać zmarzniętego ciała wodza. Więc zaczął prawić smokowi kazanie.
-miało być spokojnie i bez szaleństw- rzucił do smoka groźnie, ale on nic sobie nie robił z mówienia szatyna i śmiał się z niego.- jeśli zachoruję winę zrzucę na ciebie ty gadzie jeden- dodał ostrzej, próbując ogrzać lodowate ręce. Szatyn po jakimś czasie przestał prawić smokowi kazania i spojrzał na wioskę gdzie jak zawsze panował chaos. Wikingowie biegali wte i z powrotem wykonując swoją pracę gdzieś dalej krzyczały z radości dzieci bawiące się ze swoimi smokami. czkawka poczuł się lepiej oglądając życie Berk. Jego lud był bezpieczny i każdemu świetnie się powodziło. Zapasy żywności spokojnie starczą do wiosny, więc choć trochę jego obowiązków została z kreślona z listy. Teraz Czkawka mógł zrekompensować Szczerbatkowi i Astrid te wszystkie miesiące w których spędzali bardzo mało czasu. Nocna Furia miała więcej szczęścia, ponieważ była cały czas z szatynem bez jego pomocy praca szła by o wiele wolniej. Po tym jak się przebrał poszedł do portu i zobaczył Valkę pomagającą wyciągnąć sieci z rybami.
-Mamo nie miałaś być w Sanktuarium?- zapytał szatyn
-Polecę później-odparła
-Ale nie musiałaś mnie wyręczać w obowiązkach- powiedział szatyn.
-To nic takiego- kobieta machnęła ręką do syna.- to nie jest przecież ciężkie zajęcie- dodała
-No właśnie - odgryzł szatyn bo przecież oni mieli własne obowiązki i czasami o wiele cięższe zadania na przykład praca Astrid w Akademi z młodymi jeźdźcami później walka w ręcz z nastolatkami. Dziewczyna często usypiała w przerwie na obiad i w środku dnia, a to niby on się przepracowywał.
-Może spędzisz chwilę z Astrid... dawno nie mieliście dla siebie czasu- mówiła Valka
-No dobrze ale nie wyręczaj mnie więcej w obowiązkach.- Powiedział szatyn i wskoczył na smoka i wystartował wcześniej żegnając się z mamą. Kiedy był przed drzwiami Astrid zapukał do drzwi ale kiedy nie otrzymał odpowiedzi wszedł do środka był tam porządek tylko na stole kuchennym był kurczak nietknięty. Poszedł na górę z myślą, że tam znajdzie swoją wybrankę i tak się stało. Podszedł do niej i położył dłoń na jej ramieniu a ona odruchowo odepchnęła osobę która stała za nią.
- Tak się wita swojego narzeczonego- odparł ze śmiechem kiedy utrzymał równowagę
-Czkawka?... nie strasz mnie tak... Co ty tu robisz? Potrzebujesz czegoś?- powiedziała przykładając dłoń do klatki piersiowej gdzie szalało jej serce.
-Czy zawsze muszę coś chcieć aby ciebie odwiedzić- odparł a po chwili dodał- masz może ochotę na spacer-.
- A czyli, wódz chce się wyrwać- droczyła się blondynka z szatynem. Uwielbiali się tak droczyć. wstała i podeszła do okna.
-wódz na dziś już skończył- odgryzł się i podszedł do blondynki oplatając rękoma jej talię. Ona odwróciła się i oplotła rękoma jego szyję i zagryzła wargę udając że się zastanawia. Czkawka miał coraz większą ochotę pocałować blondynkę więc zrobił to nachylił się i pocałował krótko wojowniczkę wydawała się zdziwiona ale uśmiechnęła się kiedy widziała że nie zamierza przestać.
-Dobra przekonałeś mnie- powiedziała i pociągnęła szatyna do drzwi ku jego niezadowoleniu.
*******************************************************************
Byli już w kruczym urwisku i usiedli pod drzewem Czkawka objął ramieniem Astrid która chwilę temu ściągnęła naramienniki i długi kaptur żeby było jej wygodniej i położyła głowę na ramieniu chłopaka.
-Wiesz że musimy w końcu porozmawiać o tym ślubie- powiedziała blondynka
-Tak wiem- odpowiedział szatyn
-Myślałam że może odbędzie się na początku września- kontynuowała wojowniczka
-Może być.... ale myślałem że może wzięłabyś byś wolne zastąpił bym cię w akademi, a ty z moja mamą zajęłabyś się organizacją wesela- powiedział szatyn
-nie chcesz mieć swojego zdania w tym- powiedziała smutna Astrid. Kiedy Czkawka zauważył jej smutek obiją Astrid mocniej.
- Jeśli tak ci zależy to będę ci podsuwał pomysły, bo ja wszystko zepsuje nie znam się na tym- odparł jeździec Nocnej Furii. Blondynka uwielbiała w Czkawce to że w takich sytuacjach zawsze idzie na kompromis.
-Dobrze,... kocham cie- powiedziała wojowniczka
-Ja ciebie bardziej kocham- powiedział szatyn
-Byłam pierwsza- powiedziała Astrid
-A ja drugi- powiedział po czym oboje się zaśmiali.
Przepraszam za opóźnienie prawie 3 dniowe ale nie miałam pomysłu. Teraz postaram się pisać regularnie co drugą sobotę ale nie obiecuje. To jest najkrótszy one-schot który pisałam 685 słów . Wiec do następnego.
CZYTASZ
hiccstrid one-schots
FantasyTu będą krótkie historyjki na temat jeźdźców smoków. P.S Dopiero ucze się pisać. :-)