"The beginning of the end"

235 17 4
                                    

                    Życie układa się różnorodnie, każdemu z nas. Często nie jesteśmy w stanie przewidzieć przebiegu zdarzeń i zapobiec nieszczęściom. 

"Wszystko się ułoży", ludzie powtarzają. 

"Nie użalaj się nad sobą", krzyczą Ci do ucha, śmiejąc w tym samym z twoich problemów i zmartwień. 

Każdy z nas wie co robi, ale nie zawsze dąży. Ja jestem jedną z takim właśnie osób. Robię, ale nie mam celu. Od śmierci mojej matki, mam totalną pustkę w głowie, którą wieczorami, gdy już jestem sam w sypialni, zapełnia wysoki brunet. Nie posiadam słów, które wyraziły by ból jaki przeszywa mnie co noc, gdy widzę go w moich snach, po czym budzę się i spoglądam na puste miejsce obok mnie. Ta niewyobrażalna więź, która mnie z nim łaczy, zacieśnia się z każdym kolejnym dniem, chociaż coraz bardziej go brak. Można powiedzieć, że czym dłużej go nie ma, tym bardziej go kocham i chcę znowu przytulić. 

***

                    Wchodząc do klasy nie spodziewałem się jeszcze nikogo, ponieważ było 10 minut do dzwonka. A jednak w pierwszej ławce siedziała Colette, czytając jakąś książkę, w grubej, starej oprawie.

-Dzień dobry, Panie Tomlinson - powiedziała, widząc mnie i wstała z siedzenia, chcąc mnie przywitać.

-Witaj Colette, co tu robisz? Mam na myśli, że jest jeszcze przerwa, wiesz o tym?- spytałem dziewczyny a ona jedynie zaśmiała się, zasłaniając usta dłonią. 

-Owszem, jednak na korytarzu panowało wielkie zamieszanie, a ja gdy czytam, potrzebuje spokoju. Nie jest Pan zły, że posiedzę tu jeszcze przez te 10 minut?- zapytała bawiąc się swoimi włosami. Dziewczyna mnie ewidentnie podrywa, pomyślałem i jedynie skinąłem na jej pytanie, sam siadając za biurkiem. Zająłem się poprawianiem sprawdzianów, próbując nie zwracać uwagi, na dziewczynę, o dość skąpym ubiorze. Wreszcie jednak nie wytrzymałem.

-Colette, czy nie uważasz, że ta sukienka, jest nieco za krótka i posiada za bardzo wycięty dekolt?- spytałem na co blondynka uśmiechnęła się pod nosem.

-Patrzy się Pan na mój dekolt?- zapytała a mnie zamurowało. Ona tak na poważnie?

-Colette, to nie stosowne się tak ubierać do szkoły. Możesz mieć taki ubiór poza szkołą, jeżeli twoi rodzice na to pozwalają, jednakże w naszej placówce, obowiązują inne zasady i chciałbym aby to już się nie powtórzyło. Dobrze?

Dziewczynie zrzedła mina i jedynie pokiwała głową na tak i wybąkała krótkie i ciche "Jasne". Gdy wybrzmiał dzwonek sygnalizujący koniec przerwy, a początek lekcji, Colette niespodziewanie podeszła do mnie i chciała usiąść na moich kolanach, lecz ja wstałem jak oparzony.

-Co ty robisz?- zapytałem dziewczyny, kompletnie zdezorientowany i zdegustowany. 

-Nie podoba się Panu?- odpowiedziała mi pytaniem. Chciałem jej odpowiedzieć i pouczyć, jednak uczniowie zaczęli wchodzić do klasy i kazałem jej jedynie zająć jej miejsce przy biurku. Lekcja minęła mi na ciągłym pouczaniu Colette i jej przyjaciółki, które ciągle uśmiechały się w swoją stronę i posyłały sobie tajemnicze liściki. Jeden na ich niekorzyść trafił pod moje nogi, więc podniosłem go i powstrzymałem biegnącą po niego Daisy. 

-Albo przestaniecie w tej chwili, albo przysięgam, przeczytam na głos treść, która znajduje się w środku - powiedziałem patrząc na nie obie. 

-Ale tam nic nie ma Panie Profesorze- powiedziała Daisy, siadając na swoim krześle.

-Czyżby?- spytałem, po czym rozwinąłem rulonik z kartki papieru.

-Czy nie uważasz, że Pan Tomlinson ma naprawdę niezły tyłek? Może jednak się myliłam co do niego i jest gejem- przeczytałem na głos, a dziewczyny zrobiły się całe czerwone. Mi za to nie było wstyd w ogóle. Klasa pozostała cicho, a ja jedynie wypisałem obu dziewczyną skierowanie do dyrektora po lekcji i wypuściłem klasę na przerwę. 

***

                    Wjeżdżając na parking, zobaczyłem moje dwie, rozkoszne siostrzyczki, biegnące w moją stronę, w dokładnie takich samych, błękitnych sukienkach. Nie przypominałem sobie abym kupował je im, więc jedynym sprawcą tych zakupów mogła byś Anne, która opiekowała się tamtego dnia dziewczynkami. 

-Jakie przepiękne suknie, skąd je macie?- spytałem przytulając je obie naraz. 

-Dał nam Pan- powiedziała Chloe, a mnie zamurowało.

-Jaki Pan?- zwróciłem się do niej, a ona jedynie pokręciła głową przecząco.

-Obiecałyśmy, że nie powiemy.- Claire zeszła z mojego uda i pobiegła do domu ucieszona. 

-Chloe, kto to był za Pan?- spytałem, gdy ona również próbowała pobiec za siostrą.

-Jakiś starszy Pan, był tutaj gdy Anne poszła do swojego domu, po chrupki dla nas. Powiedział, żebyśmy nie mówiły Ci o tym- szepnęła mi do ucha.

-Proszę nie mów mu.- Chloe pobiegła za siostrą, mnie zostawiając w totalnym osłupieniu. Szybko wstałem i pobiegłem do skrzynki na listy, aby upewnić się, że ten ktoś nie zostawił mi żadnego listu. W środku tak jak się obawiałem, ujrzałem białą kopertę, podpisaną moim imieniem i nazwiskiem. Wyciągnąłem ją i rozerwałem, w celu zobaczenia zawartości koperty. Otwarłem złożony na kilka części list, usiadłem na podjeździe i zacząłem czytać.

"Witaj Louis, 

                   Zapewne stęskniłeś się za starym łajdakiem, prawda? Wiem, nie odzywałem się dosyć długo, ale to już przeszłość, ponieważ teraz mam zamiar odnowić i odbudować nasze relacje. Nie zapomniałem oczywiście o moich dwóch córeczkach, których zostałeś wierną opiekunką. Nie mogę już więcej patrzeć na to, jak robisz z siebie cipę, robią za mamę dla swoich sióstr, więc postanowiłem Ci nieco pomóc. Dziewczynkom zakupiłem modne w tym sezonie, błękitne sukienki, w sam raz na letnie wieczory. Mogłyby je założyć, gdy następnym razem spotkamy się już wszyscy. Ja, ty, dziewczynki i Harry. Tak, dobrze przeczytałeś. Harry. Ten zielonooki brunet, którego jesteś jak się ostatnio dowiedziałem całym światem. Jeszcze nigdy nie widziałem aby ktoś był tak wpatrzony w kogoś. Przeurocze. Jednak realia są nieco inne, niż wam obu się wydaje. Ja potrzebowałem mężczyzny od brudnej roboty, a skoro nie mogłem tego oczekiwać od własnego syna, skierowałem się do jego chłopaka. Teraz możesz zgadywać dlaczego Harry zniknął i kto dla mnie do dziś pracuje. Jestem z niego bardzo zadowolony. Teraz jak już wiesz czym zajmuje się twój chłopak, mam pytanie. Czy chcesz być z mordercą? Zastanów się czy na pewno znasz tego uroczego chłoptasia, który kiedyś bał się o swoją mp3, a który dziś trzyma broń w ręce, praktycznie każdego dnia.

                                                                                                                                                            Całusy, 

                                                                                                                                                                              Tata." 

Jedyne co pamiętam po przeczytaniu listu to, ze wstałem i zakręciło mi się w głowie. Reszta była ciemnością.

______________________



                                                                                                                                                                             

Where are you, darling?/ L.S.Where stories live. Discover now