Turn back time.

172 21 1
                                    

Wysiadłem z samochodu wraz z dziewczynkami, które szybko pobiegły do domu na przygotowaną przez Panią White szarlotkę. Od wczorajszego dnia, kiedy zabrali mamę do szpitala, nie odezwały się do mnie słowem. Chodzą rozkojarzone, smutne lub kompletnie zapłakane a mi pęka serce, ponieważ nawet ja nie mogę temu w żaden sposób zaradzić. Wszedłem do przedpokoju i nawet nie ściągając butów, poinformowałem jedynie naszą  sąsiadkę, że muszę jeszcze wstąpić szybko do sklepu. Pani White nie miała nic przeciwko i powiedziała, że chętnie zaopiekuje się dziećmi na czas mojej nieobecności. Jadąc do marketu zastanawiałem się jak poradzę sobie bez mojej matki. Jak dziewczynki to zniosą gdyby ona.. Gdyby jej zabrakło w naszym życiu. Czy wystarczałbym im? Czy umiałbym w pełni zastąpić obu rodziców, dwóch malutkich dziewczynkom? Nie wiem tego, i nie dowiem się dopóki to nie stanie się rzeczywistością, której możliwe, że będę musiał stawić czoło. Przed wejściem do marketu jeszcze szybko zapaliłem papierosa. Nie robiłem tego od czasów liceum, ale przez te wszystkie sytuacje, które się pojawiły tak nagle, to była jedyna rzecz, która mnie relaksowała, chociażby na chwilę. Kiedy wszedłem do sklepu, przed moimi oczyma pojawiły się duże, ciemne plamki. W tamtym momencie zadałem sobie pytanie: Kiedy ostatnio jadłem? I nie znałem odpowiedzi. Szybko wpakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, których brakowało w domu, i dodatkowo kupiłem sobie batona, aby trochę się wzmocnić. Cukier to zawsze jakieś rozwiązanie, prawda? Stojąc w kolejce rozglądałem się wokoło w sumie bez konkretnego powodu. Kolejka się ciągnęła a ja jestem niecierpliwy, więc zawsze w takich momentach można popatrzeć na przypadkowych ludzi. W pewnym momencie zobaczyłem wysokiego mężczyznę ubranego w szarą bluzę i czarne spodnie. Jego ciemne włosy były związane w kucyka, dzięki czemu ujrzałem w jego lewym uchu kolczyka. Zmrużyłem oczy niedowierzając, ale kilka sekund później byłem pewny. To Harry. Moje serce zaczęło bić niewiarygodnie szybko a ja jedynie głośno wciągałem i wypuszczałem powietrze, zwracając na siebie uwagę innych klientów. 

-Wszystko w porządku?- spytała jakaś młoda dziewczyna przede mną, chwytając mnie za ramię. Obróciłem się w jej stronę, i widząc jej zmartwienie odpowiedziałem, że nic mi nie jest. Kiedy ponownie popatrzyłem w miejsce gdzie stał ON, nie było już nikogo...

***

Obudziłem się w środku nocy i rozmyślałem o tych ostatnich, wspólnych wakacjach, które przeżyliśmy w Hiszpanii. Prawie co noc wymykaliśmy się w z domków, w których mieszkaliśmy i szliśmy na plaże. Tam siedzieliśmy do bardzo późnej pory rozmawiając, kąpiąc się i przytulając, po czym szliśmy tam spać. Rano budziliśmy się dzięki wschodzącemu słońcu wracaliśmy do domków jakby nic się nie wydarzyło. Tylko my o tym wiedzieliśmy, rodzice nie domyślali się, że możemy gdzieś chodzić po nocach. Ostatniego dnia wakacji również postanowiliśmy iść na plażę. Było wyjątkowo wietrznie, ale nie przeszkadzało nam to, ponieważ było bardzo ciepło. Tamtej nocy przestałem być prawiczkiem, podobnie jak Harry. Stwierdziliśmy, że to dobry czas i fantastyczne miejsce, dzięki któremu nasz pierwszy stosunek na pewno zapamiętamy pozytywnie. I tak jest.. Wspominam tę noc fantastycznie. Następnego dnia, obudziwszy się obok Harrego zrozumiałem coś czego wcześniej nie dostrzegałem. Poczułem strach przed straceniem go..

Słońce dopiero co wschodziło, wyglądając zza oceanu i oświetlając promykami piękną, opaloną twarz Harrego. Kilka pojedynczych kosmyków jego ciemnych loków spadało mu na oczy, więc delikatnym ruchem założyłem je za jego ucho. 

-Jesteś idealny.- szepnąłem, a łzy naleciały mi do oczu. Nie jestem  w stanie wyobrazić sobie piękniejszego widoku niż śpiący Harry Styles. On jest całością, ideałem, moim życiem. To on sprawia, że kolejne dni mają sens, a poprzednie zakończyły się z moim szerokim uśmiechem na ustach. Harry przetarł oczy gdy trochę mocniej zawiało, a kilka drobinek piasku dostało się między jego rzęsy. 

Where are you, darling?/ L.S.Where stories live. Discover now