Asylum.

248 23 7
                                    

Pocztówka, którą dostałem zbiła mnie z tropu. Jestem pewien od kogo jest jednak wciąż zadaje sobie pytanie "Dlaczego?". Harry nie odzywał się przez prawie rok. Nie było z nim żadnego kontaktu, nawet nie wiedziałem czy żyje. Z początku otrzymaną pocztówkę chciałem spalić, ale później uświadomiłem sobie, że nie jestem w stanie. To kolejna, rzecz do kolekcji, która sprawia, że wiem, iż Harry to prawdziwa osoba. Upewnia mnie w tym, że nie zmyśliłem go sobie. Postanowiłem schować pocztówkę w miejsce gdzie są inne rzeczy Harrego. W naszym domku. Przebrałem się szybko w dres oraz podkoszulkę i pobiegłem do domku na drzewie, który już swoją drogą jest w okropnym stanie. I pomyśleć, że to moja wina.

-Harry, jesteś tutaj?!- krzyknąłem po raz kolejny zanosząc się płaczem.- Nie mogłeś mnie zostawić, nie mogłeś. Rozumiesz?!

Niecałą godzinę temu dowiedziałem się o tym, że Harry zaginął. Jednak ja dobrze wiedziałem, że wcale tak nie było. On uciekł. Wciąż swoje rzeczy, połowę pieniędzy, którą odkładaliśmy przez te wszystkie lata, i odszedł. Pobiegłem do garażu i chwytając kij bejsbolowy mojego ojca pokierowałem się w stronę domku. Naszego domku. Mojego i Harrego. Tego, w którym podarowałem mu swoją najcenniejszą rzecz prawie go nie znając. Tego, w którym graliśmy co wieczór w monopoly a potem rzucaliśmy sztucznymi pieniędzmi, udając, że jesteśmy milionerami. Tego,w którym pierwszy raz się pocałowaliśmy. To właśnie w tym domku poczułem coś więcej do Harrego niż przyjaźń. I właśnie go miałem zamiar zniszczyć. Nie myśląc za dużo zacząłem walić mocno w belki domku burząc pierwszą ścianę. Tylko tyle mi się udało zrobić, ponieważ ktoś mnie odciągnął na bok i przytulił do swego boku. To była moja mama.

-Lou, spójrz na mnie.- szepnęła a ja zrobiłem jak kazała.- Słuchaj, Harrego teraz tutaj nie ma, ale jestem pewna, że jeszcze go zobaczysz.

-Dlaczego tak myślisz?- spytałem ponownie zanosząc się płaczem.

-Bo między wami jest silniejsze uczucie niż miłość. Między wami jest strach przed straceniem siebie nawzajem. Uwierz mi, że go nie straciłeś, ponieważ gdyby tak było, nie siedział byś tutaj ze mną. Zobaczysz go, obiecuję.

Po tej sytuacji byłem tak okropnie zły i rozczarowany samym sobą. Chciałem zniszczyć część mnie i Harrego. Coś co nas łączy i sprawia, że wciąż mam nadzieję. Wszedłem do domku po drabince i otworzyłem skrzypiące, drewniane drzwiczki wchodząc do środku. To małe, ale przytulne miejsce przyprawia mnie o ciarki. Pewnie z tego powodu, że wciąż czuje tutaj zapach Harrego. Jego śmiech unoszący się w powietrzu, pozytywną energię, którą tutaj pozostawił. Na końcu domku pod stoliczkiem zobaczyłem stare, drewniane pudełko. Wziąłem je w ręce i otworzyłem wieczko. W środku były te wszystkie zdjęcia, które mi zostały. Tak bardzo go kocham i pragnę ponownie zatopić się w jego włosach i zasnąć przy jego powolnym, niskim głosie. Te zdjęcia i wszystkie inne wspomnienia, które znajdują się w tym pudełku dodają mi codziennie sił. Sprawiają, że wstaję rano, pomagam mamie w zjedzeniu śniadania, odprowadzam moje siostry do szkoły, a sam idę do pracy aby utrzymać rodzinę. Między tymi wszystkim i cudownymi fotografiami znajdowało się jedno szczególne. Przedstawia Harrego, który siedzi na koszu.Stwierdził, że to idealny kadr na zrobienie mu zdjęcia. To brzmi śmiesznie, ale Harry na wszystkim i we wszystkim wygląda po prostu olśniewająco. Jest ono dla mnie takie ważne, ponieważ zostało zrobione zaraz przed jego zniknięciem. Trzymając fotografię w ręce kilka pojedynczych łez spłynęło po moich policzkach. Próbuję być silny, ale czasem trudno to wszystko pogodzić z rzeczywistością, która mnie otacza. Przytłacza mnie. Nie tylko to, że nie ma przy mnie Harrego, ale również pogłębiająca się choroba mamy, strach przed tym, że zostanę sam z bliźniaczkami. Odkąd odpowiedzialność spadła na mnie żyję w ciągłym stresie. Już dawno nie miałem czasu tylko i wyłącznie dla siebie na dłużej niż pół godziny. Schowałem wszystkie zdjęcia z powrotem do pudełka i odłożyłem go na miejsce. Wychodząc z domku natknąłem się na ciemną kopertę między belkami ściany. Wcześniej jej nie zauważałem, ponieważ idealnie komponowała z kolorystyką ze ścianą, jednak dziś światło pada idealnie na tą ścianę. Wziąłem ją ze sobą i pokierowałem się do domu aby odwieźć moje siostrzyczki do przedszkola. W drodze powrotnej miałem jeszcze dwadzieścia minut do rozpoczęcia mojej pracy, więc postanowiłem otworzyć kopertę. Był w niej ręcznie napisany list. Napisał go Harry. Wiedziałem, ponieważ tylko on tak starannie pisze nie zostawiając żadnego niedociągnięcia. Ma pismo idealne.

Where are you, darling?/ L.S.Where stories live. Discover now