Witajcie Pianki ^^ Jak tam samopoczucie?
Pierwszy Dzień Pracy
Wkroczyłam dumnie do salonu z kosmetykami. Gdyby nie nawigacja w życiu bym tam nie trafiła.
Idziesz główną ulicą i nagle GPS mówi ci tym cudownym głosem „skręć w lewo”. Patrzysz we wskazaną stronę i widzisz tylko ciemny zaułek, gdzie co jakiś czas przebiegają myszy, a na końcu jest jakiś mały sklepik i wulkanizatornia. Sprawdzasz jeszcze raz adres. Wszystko się zgadza. Wyłączasz i włączasz jeszcze raz lokalizacje. Kurwa, to tutaj. Przełykasz głośno ślinę. Raz się żyje. W sumie co takiego może ci się stać?
Próbujesz się nie przejmować tym, że znajdujesz się w miejscu, które wygląda jak schronienie dla bezdomnych i potencjalnych gwałcicieli, ewentualnie handlarzy narkotyków. Zaczynasz się powoli zastanawiać czy na pewno potrzebujesz tej posady. Mija cię jakiś arab z dzieckiem na rękach. Robisz wszystko byle tylko uniknąć z nim jakiegokolwiek kontaktu. Nagle nawet szare ściany budynku wydają ci się być ciekawe.
Nie udaje ci się, bo ten uchodźca nachyla się do ciebie i mówi z tym swoim śmiesznym akcentem „Jajko sadzone, jesteś fajna” i idzie dalej. Stoisz w miejscu jak słup soli i zastanawiasz się nad tym co przed się wydarzyło. Czy Google tłumacz, aż tak oszukał tego pana i dlatego podryw mu nie wyszedł czy po prostu jest niedojebany?
Kręcisz głową i skupiasz się na celu swojej podróży. Podążasz dalej według poleceń GPS-U. Zaczynasz iść trochę szybciej, bo zostało ci dziesięć minut, a nie wypada się spóźnić. Zaczyna padać. No zajebiście, świetna pogoda żeby roznosić ulotki. W końcu słyszysz komunikat „Jesteś na miejscu”, podnosisz głowę a przed sobą widzisz sklepik, który widziałaś z oddali. Patrzysz jeszcze wyżej i masz szczerą ochotę się zabić. U góry wisi dobrze ci znany szyld, granatowe tło i duże drukowane litery- AVON.
Zastanawiasz się czy nie zawrócić i po drodze się nie rzucić pod auto, ale koniec końców rezygnujesz z tego pomysłu. Czemu to cholerstwo mnie ciągle prześladuje? Wchodzisz bez chęci do życia do środka i wysilasz się na ten sztuczny, przesłodzony uśmiech- ekspedientka robi to samo. Po szybkim wyjaśnieniu sobie na czym będzie polegać twoja praca i jakie dostaniesz za nią wynagrodzenie, otrzymujesz stosik różowych, zeszło miesięcznych katalogów, oraz rubinową parasolkę z logo firmy. Idziesz, wracasz na główną ulicę.
Nagle pojawia się obok ciebie druga osoba, przedstawia się jako Asia i patrzy na ciebie jak na potencjalną konkurencję. Okazuje się, że jest to jedna z lepszych konsultantek tej kosmetykowej sekty. Daje ci milion złotych rad- czyli dowiadujesz się wszystkiego co już wcześniej wiedziałaś. Jeszcze dwie godziny. Twoim zadaniem jest zachęcenie klientów do odwiedzenia tego salonu, w którym przed chwilą byłaś. Jak już złapiesz rybkę na przynętę to musisz ją odprowadzić- pełnisz wtedy funkcję obronną przed potencjalnym zagrożeniem na tej ulicy gwałtów i rabunków. Jesteś jak katarynka, powtarzasz w kółko „Darmowe próbki kosmetyków, zachęcam do odwiedzenia salonu w środku tej uliczki” i próbujesz równocześnie trzymać parasol nad głową, pokazać na drogę konieczną do przebycia i wcisnąć katalog ofierze. Powodzenia. Pomijając ględzenie staruszek i narzekanie, że rozdajesz stare katalogi jedyną gorszą rzeczą jaką musisz ścierpieć jest Asia. Kobieta ta opowiada ci bowiem o tym, że klientka złożyła u niej zamówienie na 250 złoty i ona jej obiecała rabat na 10% „i teraz ta głupia pizda próbuje mnie orżnąć i zapłacić mi tylko 225złoty, no chyba cipa ją boli. No kurwa pojebana jakaś, na wakacje do Grecji ją stać, a za kosmetyki nie chce zapłacić skąpiradło jebane”- odstrasza ci przy tym połowę klientów.
Zastanawiasz się czy wytłumaczyć jej jak działa matematyka i ile wynosi zniżka jaką dała tej klientce, ale stwierdzasz, że nie chcesz wdawać się w głębsze dyskusje i tylko bezwiednie potakujesz. Jeszcze godzina. Póki co udało ci się zaprowadzić tylko dwie osoby do tej meliny, ale ze względu na warunki pogodowe i te wiązanki jakie rzuca ciągle Asia to i tak dobry wynik. Ręka zaczyna cię już trochę boleć więc przekładasz katalogi do drugiej. Przestaje padać, więc odnosisz parasol i wracasz ponownie na swoje stanowisko. Kobieta nadal głowi się nad tym jak rozwiązać problem z klientką i sprawą rabatu. Prosi cię o wykonanie dla niej kilku obliczeń. W sumie zgadzasz się jej pomóc, bo lepiej mieć dobre stosunki z osobami, z którymi się pracuje. Jednak kiedy słyszysz jej pytania w stylu „Ile to jest 250-230?” całkowicie przestajesz wierzyć w ludzkość i całą tę pracę. Mówisz spokojnie, że jest to 20. Asia długo się nad tym zastanawia, po czym prosi cię, żebyś sprawdziła to na kalkulatorze. W środku ciebie coś pęka, ale posłusznie wykonujesz jej polecenie. Jakim cudem ona pracuje już w tej branży od trzech lat? Czy ona skończyła podstawówkę? W końcu mijają dwie godziny. Odbierasz swoje ciężko zarobione pieniądze, żegnasz się ze wszystkimi i idziesz na przystanek autobusowy. Ktoś do ciebie dzwoni. Nie rozpoznajesz numeru. Odbierasz.- Dzień dobry, dzwonię w sprawie pani aplikacji na stanowisku ankieterki, co powie pani jutro na spotkanie?
Chyba się przebranżuje.
@hotmarshmallows
CZYTASZ
🌸Różowa Księżniczka🌸
Novela Juvenil🌸Wkraczanie powoli w ten dorosły świat w dziecinny sposób🌸